Dla Serpentyn jest to wszystko dość… mocno niecodzienne. Nie spodziewała się, że ze zwykłej szefowej organizacji przestępczej stanie się ukochaną podopieczną jakiegoś ,czarodzieja".
-Już, już, spokojnie - odpowiedział kojąco, starając się zamaskować zainteresowanie fetyszami Mistyka - Nie masz powodu do niepokoju, skarbeñku. Nikt cię za to nie zlinczuje.
Nie tyle uratował jej życie, co godność istoty rozumnej. Na pewno by została inaczej sprzedana jako niewolnica, a w ten sposób opiekuje się nią taki miły i troskliwy Mistyk…
Nie widać w tym zachowaniu przejawu tej jego ,korupcji i zła" mającej niszczyć galaktykę, więc raczej będzie to ignorować. A przynajmniej tak wydaje się Serpentyn…