Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Pff. To tylko jakiś laluś, który próbuje być edgy. Co tu się bać? Pomachał mu dłonią na “cześć”.
Jadeit mimo swojej woli zaczął powoli iść do tyłu razem ze swoją Perłą.
Nope. Stanął po kilku krokach w miejscu i ani drgnie.
Wciąż się cofa do tyłu mimo własnej woli.
-Koleś, przestaniesz?
Jadeit i Perła wciąż się cofają. Kiedy byli od tego kogoś w odległości 10 metrów, przestali.
-Dziwny typ…
Jadeit przekoziołkował do tyłu i padł na twarz.
Wstał, zmięlił w myślach wiązankę przekleństw i oddalił się stąd wraz z Perłą.
Perła oczywiście za nim podąża.
No, jako, iż zapoznał się wystarczająco za tą lichą załogą, to poszukał za Thanosem.
Nie widać go nigdzie.
-Gdzie jest do cholery ten fioletowy przebieraniec…? -nieco się zirytował i dalej go szuka.
Jadeit poczuł, jak jego ciała zaczyna pokrywać ciekła stal. -Tutaj. - usłyszał za sobą.
-Mogłeś na drugi raz powiedzieć gdzie idziesz, Thanosie. Oszczędziłoby mi to kręcenie się po statku i czas. -rzekł, po czym odwrócił głowę do niego korzystając z faktu, że nie ma szkieletu. -“Zadanie” wykonane. Coś jeszcze?
Jak się okazało, wciąż odczuwa ból pływania w ciekłym żelazie, chociaż przebywa w powietrzu.
Owie. Czeka na odpowiedź.
Brak odpowiedzi.
-Uhm…Thanosie? Jakieś…uh, kolejne zlecenie?
Jadeit ma ochotę się skręcać z bólu.