Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie skrzywdzisz. Nie tkniesz palcem. - Twardo postawił na swoim Arrow.
-Mordko, ty tu jesteś od stawiania zasad… Wysunął energetyczne ostrza. -…czy ja?
Ty, po moim trupie. - Odpowiedział poważnie i przysunął miecz bliżej siebie, ustawiając go w poprzek.
Spróbował jednym, precyzyjnym cięciem odciąć ostrze tuż przy klindze.
Forsterytowi udało się unieszkodliwić miecz Arrowa.
//Pamiętaj Andreas, to klejnocki miecz.
Nie myśląc wiele, rzucił klingą prosto w czoło Gorszego. Po tym, porwał odcięte ostrze i nie bacząc na samookaleczenie, nim też rzucił w wroga.
Forsteryt dostał klingą centralnie w czoło. POOF
I klon jest pufnięty. Fajną pozostałością jest klejnot.
O cholera. O cholera! - Szczerze nie myślał, że to się uda, nie myślał racjonalnie: Perydot, co teraz?! -
Perydot zabańkowała resztki klona. -Nie wiem.
I klejnot jest zabańkowany…a tu niespodzianka, ZNIK.
Ja też nie wiem…- Spojrzał na samotny drzewiec: - Chyba przynoszę innym kłopoty…-
Perydot nie zauważyła zniknięcia klejnotu Forsterytu. -Ale ocaliłeś mi życie!
No…Ale trochę mniej szczęścia i ten gość zrobiłby ze mnie krwawy szaszłyk… -
-Ale tak się nie stało! Wow, dzięki!
Nie ma problemu. Arrow Denver, zawsze i wszędzie gotowy służyć pomocą. - Uśmiechnął się słabo.
-Teraz pozostaje tylko odnaleźć Lapis!
Rozchmurzył się bardziej: To chodźmy! Nie ma czasu do stracenia! -
Rozchmurzył się bardziej:
-Ale… Gdzie szukamy?