Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Uuuu, a co to? Podszedł do tego czegoś i spróbował to wyjąć.
Nie drgnęło nawet o jeden milimetr.
Spróbował poluzować blachy, a następnie powtórzył wyjmowanie.
Z tego co widać, to jakiś miecz… Ale ani drgnie.
Kolor stali? “Mieczu, kaman…wychodźże no! Nie mam nic do obrony!”
Srebrny. Brak reakcji oręża.
Metal Uru? Zrzucił blachy z miecza, by ten leżał swobodnie i by mógł go wziąć bez problemu.
Być może. Miecz ani drgnął, nawet o nanometr.
Spróbował przywołać swoją starą, dobrą daikatanę.
Nie udało się.
Damnit. Zadał kopa w miecz.
Nie DRGNĄŁ, a Forsteryt sobie rozciął stopę w pół.
Uformował z powrotem stopę. Cholera, ciężki orzech do zgryzienia…
Trochę zdeformowana ta stopa, ale jest.
Uformował ją, by była normalna.
Wyszło jeszcze gorzej.
Wziął nieco masy od siebie i ją poprawił.
Wyszlo JESZCZE gorzej.
Pie*doli, samo się uformuje. Idzie sobie dalej, aż nadzieje się na coś ciekawego.
Jak na razie ten miecz z Uru był zdecydowanie najciekawszy ze wszystkiego.