Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Daj, pokaż mi. - po czym spróbowqła połaskotać klejnot.
Killer: Blaszka upadła na ziemię. Efektu brak. Kor: Szmaragd lekko zachichotała.
oof A z resztą… Wziął ją, podrzucił i zaje*ał jej z rękawicy by ta poleciała heeeen daleko.
-Czyli jest oddziałyeanie… - spróbowała włożyć rękę do klejnotu
Killer: No poleciała, ale to raczej dzięki sile zbroi a nie samej rękawicy. Kor: Jest to niemożliwe.
Eh… Jak tu się dowiedzieć co to umie? I na czym?
-Przeprqszam…
Killer: To już musi Forsteryt wymyślić sam. Kor: -Nic się nie stało, Mój Diamencie.
A raczej odkryć. Spróbował zlokalizować kolejny kawałek złomu.
-Po prostu… Traciłam tr9chę Mocy i…
Killer: Ale wpierw poczuł ponownie agonialny ból. // Perełka uwu // Kor: -Wszystko w porządku, Mój Diamencie?
-Wszystko… Ważne, że nadal m9gę tworzyć.
// uwu //
Jęknął i chwycił się za bolącą rękę. Co do cholery się dzieje?!
Kor: Szmaragd się patrzy z pytającym spojrzeniem na Czarną. Killer: A teraz… KU*WA, JAKBY KTOŚ MU NA TWARZ NADEPNĄŁ!
-Stowrzyłam Cię dmuchając na twój klejnot.
Kor: -Um… Okej, Mój Diamencie…
-Wydajesz się zawstydzona.
KTO DO CHOLERY TO ROBI? JAKAŚ PERŁA Z JEGO LALKĄ VOODOO?
Kor: -Ja? Nie… Po prostu… Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Killer: A CH*J WIE, BOLI TAK, ŻE FORSTERYT SIĘ ZNOWU RUSZAĆ NIE MOŻE!