Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
“Czeka”.
No czeka, czeka, nie wiem na co.
Eh. To bez celu. Zbudził się i wstał.
Aurora nie ruszyła się nawet o milimetr.
-Na mnie już raczej czas. Do zobaczenia, Aurorcio. Zaopiekuj się Bizmutem, dobrze?
Aurora spojrzała przez chwilę ja Bizmut -Oczywiście.
-Dziękuję. -rzekł, po czym puścił ją i poinformował Tanzanit komunikatorem od Duszy by go przeniosła do siebie.
Tanzanit go przeniosła na swój statek.
Szmaragd leciała w tym kierunku.
Uderzyła po drodze w coś dużego i ciepłego.
//Stwardniałe gówno?
Co to było? Przyjrzała się.
ThePolishKillerPL pisze://Stwardniałe gówno? // Twoja stara. // Najwidoczniej uderzyła w Aurorę, która tego nawet nie poczuła.
ThePolishKillerPL pisze://Stwardniałe gówno?
// Twoja stara. // Najwidoczniej uderzyła w Aurorę, która tego nawet nie poczuła.
Aurora?! - Wykrzyknęła.
Aurora odwróciła głowę. -O, cześć, Szmaragd.
WIEM JAK NAPRAWIĆ TWOICH RODZICÓW! - Wywrzeszczała.
Aurora od razu wzięła Szmaragd na dłonie. -JAK?!
TAK SAMO JAK RODZIELIŚMY SIĘ Z LAPIS! TRZEBA JE ROZBIĆ, A POTEM PRZYWRÓCIĆ DO CAŁOŚCI! TAK JAK NAPRAWIŁAŚ LAPIS! -
-O RANY, TO MA SENS! DZIĘKI CI, SZMARAGDZIE!
To…Co robimy? - Zapytała już spokojniej.