Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Aurora?! - Wykrzyknęła.
Aurora odwróciła głowę. -O, cześć, Szmaragd.
WIEM JAK NAPRAWIĆ TWOICH RODZICÓW! - Wywrzeszczała.
Aurora od razu wzięła Szmaragd na dłonie. -JAK?!
TAK SAMO JAK RODZIELIŚMY SIĘ Z LAPIS! TRZEBA JE ROZBIĆ, A POTEM PRZYWRÓCIĆ DO CAŁOŚCI! TAK JAK NAPRAWIŁAŚ LAPIS! -
-O RANY, TO MA SENS! DZIĘKI CI, SZMARAGDZIE!
To…Co robimy? - Zapytała już spokojniej.
-Musimy odnaleźć to monstrum!
Jest na Polu, tam gdzie Cię po raz pierwszy spotkałam. -
-A więc, jak tam się dostaniemy bez robienia ze mnie pocisku, który przy uderzeniu może zniszczyć tą planetę?
Hmm…- Rozejrzała się dookoła. Co mogłoby wychamować aurorę?
Z jej rozmiarem, to chyba tylko statek któregoś z Diamentów.
A nie potrafiłabyś… Hmm… Skorzystać z warpa? - Spytała.
-Musiałabym bardzo, ale to bardzo się pomniejszyć. Aż do momentu, kiedy wbijają się we mnie odłamki klejnotów.
Jest to możliwe dla Ciebie? -
-Powinno być to możliwe, ale będzie nieziemsko bolało. Ale dla Żółtej i Niebieskiej zrobię wszystko!
I taką postawę trzymaj. Lecimy. -
Aurora zaczęła się stopniowo pomniejszać. Trochę drastycznie wygląda, jak wbijają się w jej świetlną formę odłamki.
Szmaragd aż coś zabolało w środeczku, gdy na to patrzyła.
Aurora sztywno podeszła do Szmaragd i coś wyburczała. Ma rozmiar Aleksandrytu.