Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Hmm… Jakaś inna sugestia?
-Ręcznie pooddzielać klejnoty.
-Ile to zajmie?
-…sam nie wiem.
-Ech…
-Najwyżej skorzystamy z laserów. Ostrożnie, mało, ale z precyzją. To jak, idziemy?
-Najpierw muszę spytać- czy jesteś na to gotowy? To śmiertelnie niebezpieczne zadanie, które może zniszczyć tą planetę. Na strzępy.
-…i tak nic nie mam do stracenia. Gotowy.
-I co skłoniło Cię do tak nagłej i tak bardzo altruistycznej decyzji? Naprawdę się nie spodziewałam po tobie chęci dokonania czegoś takiego.
-…powiedzmy, że wiszę komuś przysługę. Komu i co - nie powiem.
-Na pewno nie chcesz powiedzieć? Może Ci ulżyć na duchu.
Pokiwał głową na nie.
-Jesteś pewien? Pewne sekrety lepiej wypuścić do publiki. To jest bardzo dobre dla psychiki, trzymanie ważnych sekretów potrafi… Jak to mówią mieszkańcy tej planety- lasować mózg. Czy coś w tym stylu.
-…obiecujesz mi, że mnie nie znienawidzisz…?
-Nie. Nie po tym jak się dowiedziałam o twojej szlachetnej decyzji.
Wytłumaczył jej, o co chodziło.
-To brzmi jak coś, co Dusza by mogła powiedzieć o tobie i jak coś, co mogłaby Ci zaproponować. Moje biedactwo…
-…masz rację. To Dusza mi to zaproponowała. Ale, mniejsza z tym. Jestem w pełni na to gotowy.
-Złap mnie mocno za dłoń albo przytul z całej siły, jeśli nie chcesz zaginąć w jakiejś czarnej dziurze.
Wykonał te drugie. Lepszy uchwyt i w ogóle.