Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Zerwał się do pozycji siedzącej: Naprawdę? Kto? - Jego głos wskazywał na oburzenie
Zerwał się do pozycji siedzącej:
-Jakiś Kevin… Chciał to zrobić jako wynagrodzenie sobie za zniszczenie mu samochodu…
Dupek. Po prostu tani, rozwydrzony dupek. - Skomentował całą sytuację.
Lapis usiadła obok Arrowa i zaczęła płakać z głową w kolanach.
Położył jej dłoń czule na ramieniu: Spokojnie Lapis, będzie dobrze…To był tylko jakiś niewydarzeniec. -
Położył jej dłoń czule na ramieniu:
Lapis dalej płacze. -Ale… Czemu to zawsze muszę być ja?!
Uh…Jeśli to Cię pocieszy, to zadaję sobie to samo pytanie od paru dni. - Przyznał
Lapis milczy.
Mam go zgłosić na policję? -
-Nie wiem…
Ludzie takie rzeczy zgłaszają. -
-Ja nawet nie mam obywatelstwa żadnego kraju, Arrow.
Zawsze można nakłamać policji. Ewentualnie, zostawiamy gościa bez kary, albo sami wymierzamy sprawiedliwość. -
-Pobiłam go wodną ręką i pozbawiłam samochodu…
Uh…Nie będę się dopytywał, czemu po tym chciał Cię zgw*łcić, ale…ale pomimo tego wszystkiego, wciąż nie miał prawa na coś takiego! -
-Ten oblech mnie obmacywał…-Laris drygnęła po powiedzeniu tego.
I za to powinie dostać długi wyrok…Ale to już zależy tylko od Ciebie. - Stwierdził, zsuwając dłoń z jej ramienia.
-Nie… Nie wiem. Czy potraktują mnie poważnie? Mam niebieską skórę…
Mogę się wstawić za Tobą , jeśli chcesz. Dwójkę osób traktuje się już jako dowód. -
-Ale… Powtarzam, nie mam nawet dowodu osobistego.