Stodoła rodziny DeMayo

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Dopiero teraz spostrzegł, że musi z lekka przyspieszyć, jeśli nie chce robić lądowania awaryjnego. Paliwo jest dosłownie na wyczerpaniu.

[Andreas D.]

Woj2000

Dlatego też, niewiele myśląc, sięga ręką po dźwignię uruchamiającą dodatkowy gaźnik w silniku. Co prawda zużyje odrobinę więcej paliwa, ale dzięki wzbogaceniu mieszanki wpoadającej do silnika zwiększy jego obroty, a tym samym - prędkość. Liczy na to, że dzięki temu uda mu się szybciej dolecieć do leśnych okolic zamieszkanych przez jego starszego brata.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Andy zdecydowanie się przeliczył. Benzyna się skończyła prawie całkiem po około 30 sekundach… Teraz naprawdę musi robić lądowanie awaryjne… Na środku lasu. Cholera jasna! Jak wylądować na środku lasu?!

[Andreas D.]

Woj2000

-Cholera, cholera, cholera! - krzyknął tracący rezon Andy, próbując jednoczęśnie utrzymać samolot jak najdłużej w stanie szybowania, jednocześnie rozglądając się za jakimkolwiek płaskim terenem do lądowania.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Perydot natomiast siedzi wyluzowana i pewna, że Andy ją wkręca. Andy co rzadko się zdarza, odczuwa lęk. Nigdzie, ale to absolutnie nigdzie nie ma żadnego płaskiego terenu. Jest tylko mroczna, gęsta puszcza… To nie skończy się zbyt dobrze.

[Andreas D.]

Woj2000

-Perydot… mam nadzieję, że masz jakieś kosmiczne moce ratujące życia, BO ZARAZ SIĘ ROZBIJEMY! - krzyknął, gorączkowo operując wolantem, by za pomocą samego pędu jak najdłużej utrzymać się w powietrzu.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-CHWILLAAA! TO ZNACZY, ŻE TY WCALE NIE UDAJESZ, ŻE SIĘ ROZBIJASZ?!-krzyknęła przerażona Perydot, łapiąc się za głowę-MOGĘ KONTROLOWAĆ METAL, ALE TEGO SAMOLOTU JUŻ NIE DAM RADY! NIE TAK SZYBKO!
A samolot opada coraz niżej i niżej, mimo desperackich akcji Andy’ego…

[Andreas D.]

Woj2000

-A możesz ponownie wprawić w ruch tylko śmigło?! Tylko tyle, nic więcej! - wykrzyczał ponownie, nadal starając się utrzymywać pion - NIE MAM TU SPADOCHRONU!

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

I w tym momencie samolot się rozbił.

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

Jadeit wraz z Perłą zjawili się w okolicach Stodoły…a mianowicie to na jej dachu. Prawie nie poślizgnął się i nie sturlał się z dachu.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

A więc, podczas gdy Perła zgrabnie stoi na paluszkach, to Jadeit ledwo sie trzeba dachu.

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

Położył się ostrożne i przylgnął do tego najwyższego punktu.
-Czemu mi nie zainwestowano w antypoślizgowe podeszwy…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Udało się.
-Naprawdę nie wiem, Mój Jadeicie.

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

-Pewnie dlatego, że na Celestiuss nie było śliskich powierzchni…eh. I wychodzi mi przyzwyczajenie się do swobód.

[Andreas D.]

Radiotelegrafista

ThePolishKillerPL pisze:-Pewnie dlatego, że na Celestii nie było śliskich powierzchni…eh. I wychodzi mi przyzwyczajenie się do swobód.

//

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

//o fak, urwałem -uss

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

// No MLP //
-Na pewno Mój Jadeit szybko się dostosuje do tej planety, jestem tego pewna.

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

-Miejmy nadzieję…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Ja nie mam nadziei, ja jestem pewna, Mój Jadeicie.

[Andreas D.]

ThePolishKillerPL

-Rozumiem. -rzekł, dalej kurczowo trzymając się dachu.