Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Mam coś na to. -rzekł, po czym spod swetra wyjął stalową kulkę. Wczepił ją pośrodku sufitu, a ta nieco się wysunęła i rozświetliła bez problemu ziemiankę. -Ta-da.
Jadeit zobaczył uśmiechającą się do niego Perłę. -Dziękuję bardzo, Mój Najsłynniejszy i Najwspanialszy Wielki Jadeicie
-Moja Perełko, mów do mnie po prostu “Jadeicie”. Proszę cię.
-No dobrze, Mó-No dobrze.
-No… W porządku, Mó-W porządku.
-Dziękuję. //Jakby co to ja tylko podłączyć telefon, dont mind me.
-A czy będziemy się komunikować z ludźmi Mó-…
-Zależy, będąc szczerym.
-Od czego zależy, Móó…
-Czynniki naturalne, zapotrzebowanie ewentualnych surowców, informacje i tym podobne.
-Dziękuję, już rozumiem, Móóó… Przepraszam. Nie mogę się odzwyczaić od tej formułki, Móóójjjj…
-Spokojnie, z czasem odzwyczaisz się.
-Wolałabym mówić normalnie, tak jak wcześniej, Móóóójjjjjj…
Westchnął. -No dobrze. Ale tylko “Mój Jadeicie”, bez jakichś większych wychwaleń.
-Dziękuję, Mój Jadeicie. Uf… Od razu mi lepiej.
-To dobrze. -odparł Perle. Ziemianka nawet mu pykła, to trzeba przyznać.
-Mogę potrzymać Żelusia, Mój Jadeicie? - spytała się Perła po chwili ciszy. Rzeczywiście, całkiem nieźle zrobiona ziemianka.
-Jak najbardziej. -i podał jej Żelusia.
Perła go przytuliła i od razu zaczęła chichotać.
Całkiem to urocze, prawde mówiąc.