Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Wiem Steven… Wiem… Chwila, najpierw sprawdzę, czy nie zapomniałam, jak ich używać.
-Jasne, Czarna, mogę zaczekać.
Wyszła przed Fabrykę i spróbowała polecieć.
Trochę słabo jej to idzie, ale mimo wszystko jakoś tam lata.
-Ale dawno nie latałam… - spróbowała zrobić beczkę.
Skrzydła jej się poplątały i zaczęła spadać.
Szybka zmiana formy na wielką szybującą wiewiórkę i szybować.
To dość zabawnie wygląda, ale działa.
Teraz tylko wylądować w miarę bezpiecznie.
Wylądowała kilka metrów od Stevena rozbawionego całokształtem sytuacji,
-No co? Skrzydłą mi się poplątały.
-I zmieniłaś się w wiewiórkę!
-By nie spasć i roztrzaskać klejnotu.
-Wyglądasz tak słooodkooo w tej formie!
-Wiewiórki mają zęby i gryzą.
-I są puchate!
Przemieniłą się spowrotm w swoją anielską formę. -Dobrze… Jeszcze raz.
Steven patrzy na to podekscytowany.
Jeszcze raz spróbowała latać.
Lata już trochę sprawniej, ale wciąż koślawo.