Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Czemu mi wcześniej o tym nie powiedziałaś, że…cóż…zapominasz?
-Może Ci się to wydać zabawne, Mój Jadeicie, ale… Zapomniałam tego powiedzieć.
-…będę chyba musiał rozpocząć na tobie terapię lekami, byś już nie miała sklerozy, nie?
-Ale… Na Klejnoty nie działają leki. To pewnie defekt klejnotu.
-To…modyfikacja genetyczna, by zlikwidować ten defekt. Każdy ma wzór DNA, nawet ja czy ty.
-Ależ Mój Jadeicie, Klejnoty to syntetyczne istoty żywe. Nie mamy prawa mieć DNA.
-O mamo…ale uznajmy, że chodzi mi o modyfikację twojego Klejnotu by wyplenić z ciebie ten defekt.
-Tak… To już wydaję się mieć większy sens, Mój Jadeicie.
-Jak najbardziej. -rzekł, tuląc ją. Ciekawe, czy Mroczny na umyśle dał mu defektywną Perłę.
To zależy. Prawdę mówiąc nie wiadomo, co Mroczny uważa o Jadeicie.
A najprawdopodobniej, sugerując po zachowaniu Mrocznego w stosunku do niego?
Jak na razie traktuje go jak piąte koło u wozu.
Sukinkot, blyat. Tfu!
Dobrze, że nie powiedział tego przy nim.
Ta…wtedy by odbijał się od ścian jak kauczukowa piłka.
TO BYŁOBY KOMICZNE!
I bolesne jak diabli.
I KOMICZNE JAK DIABLI!
Oke, enough przemyśleń. Co by tu mógł porobić z Perłą…
Pogwałcić trochę? No zawsze się trochę gw**ci…