Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Nie. Nic nie zrobiłaś…aż tak złego.
-A za co musiałabym się ukarać, Mój Jadeicie?
-Hm…to zależy, co byś zrobiła.
-Chciałabym jaśniejszej odpowiedzi, Mój Jadeicie.
-No…cóż…zaliczyć można by było wyzwiska, kłamanie w oczy, próba pobicia…mniej więcej coś takiego.
-Dobrze, dziękuję, Mój Jadeicie. Zrozumiałam wszystko, Mój Jadeicie.
-Rozumiem. I nie musisz mówić “Mój Jadeicie”, jeśli nie chcesz.
-Muszę, ponieważ chcę okazać Mojemu Jadeitowi należny szacunek.
-Nie musisz. Nie zapominaj, że to ja jestem u władzy zaraz po Mrocznym Panie, także mogę ci dać wolną wolę bez obaw.
-Ale ja chcę okazywać należny szacunek Mojemu Jadeitowi! Ja chcę!
-Dobrze, jak chcesz to możesz. Twoja wola. -i dla żartów poczochrał jej włosy.
Perła nie zareagowała w ogóle. Po prostu zachowała neutralną minę.
Ułożył z powrotem jej włosy do poprzedniego stanu. -Masz całkiem fajne w dotyku włosy, Perełko. Jak czysty jedwab.
-Dziękuję Mój Jadeicie. Uważam, że to nieprawda, Mój Jadeicie.
-I tu się mylisz, masz wspaniałe włosy. Nic tylko czesać i układać.
Twarz Perły oblał szary rumieniec charakterystyczny dla Pereł o białej karnacji skóry.
Oj, czyżby nieśmiała Perełka? Tzw. “pucia” jej włosy.
Bardzo nieśmiała Perełka. Jej rumieniec rośnie z każdą chwilą.
Le stop. -No co? Masz piękne włosy. Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek spotkałem.
Perła ma teraz prawie całą twarz pokrytą szarym rumieńcem. Awww.