Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-No… Czarna linia. Aaa… Tutaj jest też twój symbol?
-Zgadza się… Na środku… Rozdzielam inne diamenty, pilnuję, by była równowga.
-Ładne to logo. Skoro Żółta, Niebieska , Biała i ty wiedzą, że moja mama żyje, to czy ono powróci?
-Nie wiem, jakie zmiany zaszły. Jakie prawo weszło… A także, gdzie właściwie jest biała.
-No… Ja też nie wiem. Ale jesteś Diamentem! Diamenty mogą wszystko!
Zaśmiała się serdecznie. -Steven… Diamenty są pyłem w porównaniu z Kamieniami Nieskończoności. Nie potrafimy tyle, ile one. Mimo że moja moc jest porównywalna z Białą…
Steven spojrzał się na Czarną. -Ale zniesiesz system kast?-spytał się błagalnym tonem.
-O to walczyłam.
-Czyli zrobisz to?
-Jeśli przejmę władzę. JEŚLI.
-Mogę Ci jakoś pomóc? Mogę… Mogę porozmawiać z Niebieską! I Żółtą!
-Do tego sama musiałabym je przekonać Steven. Różowa była znana ze swojego… Stronnictwa.
-Ale chce pomóc! Muszę jakoś pomóc!
-Rozumiem… Ale na razie tyle możesz zrobić… - Po czym pocałowała go w czoło.
Steven się zarumienił.
-Co się stało? Wyglądasz jak Perydot, jak mnie zobaczyła.
-Nie… Nic się nie stało, Czarna. Ludzie tak się zachowują w takich sytuacjach.
-W jakich sytuacjach?
-No… Kiedy ktoś nam daje buziaka.
-Rozumiem… Odkrywanie życia na jakiejkolwiek planecie jest fascynujące.