Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Perydot zobaczyła diament na fuzji i ją zamurowało. -EEE.EEE.AAA.ZZZZ.JAAA.EEE.
-Powiesz?!
-Tak, Mój Najwspanialszy Diamencie! Ale proszę, nie krzywdź mnie, Mój Najwspanialszy Diamencie!-Perydot powiedziała przerażona. Nabrała respektu…
-Grah, nie lubię oficjalności. Po prostu mów.
-Pozostałe Diamenty uznały, że możesz być niebezpieczna i kazały mi Cię zabić! Ale inicjatywa była Żółtego Diamentu!
-Jakie diamenty?!
-Żółta Diament wszystko nadzorowała, a Niebieska była obojętna!
-Nie kojarzę ich…
W głowie Czarnego Diamentu pojawiły się tak jakby zarysy dwóch postaci. Jedna ma na głowie coś, co wygląda na hełm ze szpikulcami, a druga jest w szacie i z długimi włosami.
-Hmm… Kwarc… Rozdzielamy się.
Diament nagle zmniejszyła się i wyskoczyła z niej Kwarc. -Co mam robić, szefowo?
-Perydot, jak się tu dostałaś?
// To powiedziała Kwarc. //
//Wiem.
// Aaa, kk. // -Wysłali mnie w tym czymś co mi zniszczyłaś, Diamencie!
Tylko westchnęła. -Broniłam się. Ty zaatakowałaś.
Perydot spuściła głowę w dół. -Przepraszam…
-Nie ma co przepraszać. Lepiej się zastanowić, jak się wydostać.
-Nie wiem… Mieli po mnie przylecieć…
-Kto miał przylecieć?