Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Nie mam pojęcia. Klejnoty nie mają płci. Po prostu wyglądam z twojej perspektywy jak kobieta.
-Chwila, chwila, chwila. To jak wy się rozmnażacie?
-Uhm… Długo by opowiadać. Opowiedziała mu o Przedszkolach i tak dalej.
Dewey posłuchał całej opowieści z zaciekawieniem.
-No więc… Tak powstają nowe Klejnoty.
-Jedna z ciekawszych rzeczy, jakie słyszałem. Gdyż jest prawdziwa. - oznajmił wesoło.
-To trochę smutne. Ktoś musiał zginąć, żebym powstała.
Jakby tak na to spojrzeć, to u każdego gatunku śmierć pojawia się jako kluczowy motyw ich kultury bądź egzystencji -powiedział filozoficznie.
-Tylko, że ja się nigdy nie starzeję i nie umrę, jeśli nie zostanę przez kogoś rozbita.
-Ja takiego szczęścia nie mam. - oznajmił ze smutkiem, po czym dodał nieco nonszalancko - Chyba, że ktoś zapakuje mój mózg w jakiś komputer i dorzuci mi wieczne zasilanie, hehe.
-Może da się jakoś to zrobić…
// DEWEYos
-Może, nie może, któż to wie?
-Ciekawe…
-Co ,ciekawe"?
-Nie ważne.
-Jasne, nie wnikam. -powiedział, po czym spytał się nieśmiało- Czy mógłbym… znowu dotknąć twojej twarzy?
-Tak… Ale dlaczego?
-Szczerze? Sam nie wiem. Może chcę w ten sposób okazać swoją czułość i troskę, jaką cię darzę…
-To bardzo miłe z twojej strony. Możesz to robić kiedy chcesz.