Dewey zaczyna się zastanawiać nad powodem nagłego zatrzymania. W końcu jednak łapie się za głowę i mówi:
-Zawsze mówę powiedzieć coś głupiego! -dodaje jednak łagodniej - Wybacz. Nie chciałem cię urazić.
Bill odwzajemnił uścisk i powiedział:
-Nie masz za co, naprawdę. Wpakowałem się tu z własnej woli. I to, co mogę ci na pewno powiedzieć, to to, że siedzimy w tym razem. Aż do końca.
Mówiąc to, spojrzał się głęboko w jej twarz.
-Nie wiem, co to, ale nie mamy lepszego wyboru. Chodźmy.
Dewey zarzucił sobie Perłę przez plecy i przygotował szablę, po czym zaczął się wspinać po drabinie. Miał przeczucie, że może stać się coś złego.