Haxenn
-
//To ostatnie też byłoby niezłe.//
Bez słowa odpowiedzi ze strony Drowów, bramy otworzyły się na tyle, abyś mógł wejść. Tylko czemu nagle ogarnęło Cię przeczucie, że pakujesz się w pułapkę? -
Leroy Jenkins
Nadal posiadał swój miecz, którym mógłby się wspomóc, by po murze wbiec na górę. Wkroczył jednak do środka, żeby zachować pozory gry. Gdyby od razu chcieli go sprzątnąć, to nie trudziliby się nawet z otwieraniem bramy. -
Mimo to mimowolnie przełknąłeś ślinę, gdy po przybyciu na miejsce zastałeś komitet powitalny: Tuzin Drowów z bliźniaczymi jataganami i dwa razy tyle kuszników z bronią wycelowaną w Twoim kierunku, gotowych nacisnąć spust i podziurawić Cię dziesiątkami bełtów.
-
Leroy Jenkins
Nie pozwolili mu mówić, także milczał, czekając na ich decyzje. -
I słusznie, ale po jakimś czasie rozstąpili się, pozwalając przejść i zbliżyć się do Ciebie jednemu ze swoich pobratymców, który wyglądał, chodził i zapewne nawet mówił, jak typowy arystokrata, a jednocześnie coś Ci mówiło, że był tu kimś bardziej niż ważnym.
- Opowiedz mi wszystko o tym skarbie. - powiedział bez żadnych wstępów, od razu przechodząc do rzeczy. Może i dobrze, im mniej czasu tu spędzisz, tym lepiej. -
Leroy Jenkins
-Więc, legenda zawarta na tabliczce pod piedestałem, na którym znajduje się mapa, informuje, że skarb ten należy do największych, jakie skrywa przed nami otaczający nas świat, którego jego wartość pozwoliłaby wykupić nawet Hammer, ale mowa tutaj o Hammer za czasów stworzenia tejże tabliczki, więc teraz pewnie może trochę brakować do wykupienia całego miasta… wracając, tak olbrzymi skarb został sprytnie ukryty, a nawet fragmenty klucza do niego zostały pochowane w całym znanym nam świecie, chociażby tutaj, jak wskazuje mapa. W sumie rozumiem też, dlaczego na drugiej tabliczce odradza się poszukiwanie tego skarbu, gdyż mowa tam o fakcie, że żaden z poszukiwaczy nie wrócił żywy. Ja to nawet rozumiem, bo bardzo trudno jest się tutaj dostać, zwłaszcza kiedy wierzchowca porwie jeden z tych wielkich pająków. O czym to ja… ah, tak. Skarb. Otóż tutaj podobno znajduje się fragment klucza i kolejna mapa, prowadząca do kolejnego fragmentu klucza i tak dalej, i tak dalej, aż znajdzie się cały klucz i ostatnią mapę, prowadzącą prosto do skarbu. Tak szczerze to było interesujące zadanie i cieszę się z tego, że mogę komuś na ten temat opowiedzieć, gdyż w podróż udałem się sam, wiedząc, że musiałbym podzielić się zyskiem z towarzyszami, z czego niemiłosiernie się teraz cieszę, bo i tak obiecałem wam spory procent skarbu. No… i to chyba na tyle, bo jak na razie wyprawa po skarb zakończyła się w tym miejscu. I jeżeli miałbym powiedzieć czy to dobrze, czy niedobrze, że akurat w tym miejscu, to odparłbym, że moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że niedobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Eeem… Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam, i, co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga… się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo: “Ale jak ty to robisz?”, “Skąd czerpiesz tę radość?”. A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład szukam skarbu, a jutro… kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby… sadzić… doć… marchew.
Na koniec się skłonił Mrocznemu Elfowi, sygnalizując, że skończył mówić. -
//Kocham.//
- Jaką mam gwarancję, że otrzymam cokolwiek, gdy odnajdziesz ten skarb? I dlaczego miałbym pomóc w odnalezieniu go? Nie prościej zabić Cię, zabrać mapę i klucze, a potem kontynuować poszukiwania na własną rękę? -
Leroy Jenkins
-Głównie przez kilka utrudnień spowodowanych przez tych, którzy ten skarb ukryli. Dzisiaj jestem w waszym państwie, a za tydzień, może dwa, mógłbym siedzieć w krasnoludzkich kopalniach, na bagnach, na pokładzie statku zmierzającego na jakąś wyspę, a może nawet u Elfów. Dopóki nie odczyta się kolejnej mapy, to nie będzie wiadomo, gdzie ruszyć dalej. - Odpowiedział. - I pańska nieufność może zostać w pewien sposób rozwiązana. Po pierwsze, wierzę w słowo rycerza. Po drugie, wierzę że moglibyście mnie znaleźć, gdybym spróbował zachować skarb dla siebie, bo wieść o kimś, kto nagle się wzbogacił rozchodzi się bardzo szybko i równie szybko zdradza to, gdzie się ten bogacz znajduje. -
- Zakładam, że poszukiwanie tego skarbu może być nużące i niebezpieczne dla jednej osoby, prawda? - zapytał, ale nawet nie dał Ci odpowiedzieć, zgodnie z prawdą lub nie: - Dlatego, jeśli zgodzę Ci się pomóc, ale pod warunkiem, że przyjmiesz pomoc moich ludzi.
-
Leroy Jenkins
-Pomoc zawsze się przyda, panie, a i to dodatkowo sprawi, że będę mieć na uwadze słowo, które wam dałem. -
- Nie zdziwi więc Cię fakt, że gdy tylko spróbujesz jakichkolwiek sztuczek, zginiesz z ich rąk, tak jak Twoi pozostali kompani, o ile jakichkolwiek masz?
-
Leroy Jenkins
-Owszem, kojarzę zasady i się zgadzam na to. -
- W takim razie ruszaj po to, po co tu przyszedłeś, a moi wojownicy będą czekać tu na Ciebie.
-
Leroy Jenkins
Pokiwał głową i spróbował ruszyć dalej, wedle mapy. -
Schody zaczęły się dopiero przy wejściu do kopalni, bo tam raczej nie pozwolą chodzić byle komu i zaglądać w każdy tunel.
-
Leroy Jenkins
Rozejrzał się za kimś, kto by mu tę nieścisłość rozwiązał. Raczej celował w wypytanie Drowów. -
Było ich tu dość dużo, jako strażników czy nadzorców niewolników, więc możesz spróbować.
-
Leroy Jenkins
Zbliżył się do jednego.
-Przepraszam? Otrzymałem zgodę na znalezienie tego, po co tutaj przybyłem, ale dalsza droga wiedzie najprawdopodobniej przez waszą kopalnię i tutaj akurat się zatrzymałem, bo obawiam się, że nie mam zezwolenia szukania dalej właśnie tam, gdzie prowadzi mapa. -
Drow przekrzywił lekko głowę, najwidoczniej nikt go o niczym takim nie poinformował, ale uznał, że skoro jakiś obcy człowiek dotarł tak daleko, to nie mógł być kimś niepożądanym.
- Idź. Nie zbliżaj się do niewolników i unikaj ciemnych tuneli. Trzymaj się tych głównych, oświetlonych, bo nikt nie da gwarancji na to, co może Cię spotkać, jeśli zboczysz ze ścieżki. -
Leroy Jenkins
-Postaram się, dzięki.
Ruszył, starając się trzymać trasy wyznaczonej przez mapę, jak i też wskazówek Drowa.