Miasto Linest
-
Ozel “Ślepiec” Golton
Szczerze, to potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia, gdyż skierował się w trasę do “dalekiego” Miasta Ur.Keter “Magister” Escepek
Wkroczył więc do miasta i natychmiastowo rozpoczął poszukiwania doktora, który mógłby go poskładać do kupy po ostatniej walce ze Stalowymi. -
//Zmiana tematu. Zacznę Ci, gdy będziesz na miejscu.//
Znalazłeś jednego medyka, a choć był jedyny, to najpewniej nie dlatego reklamował się jako najlepszy, skoro połatał tylu uciekinierów z Ruhn, a może sam był jednym z nich, to chyba rzeczywiście znał się na swojej robocie.
-
Keter “Magister” Escepek
Udał się więc do niego. -
Miałeś szczęście, w środku nie było żadnych klientów, a sam medyk, człowiek słusznej postawy, o czarnych, ale lekko już posiwiałych włosach i bokobrodach, ubrany w charakterystyczny biały fartuch z wieloma kieszeniami i pas z zatkniętymi zań różnymi narzędziami lekarskimi, przyjrzał Ci się.
- Co Ci dolega, przyjacielu? - zapytał tubalnym, ale ciepłym, głosem, od razu wskazując Ci najbliższe krzesło. -
Keter “Magister” Escepek
Usiadł na wskazanym miejscu.
-Kilka ran, powstałych w wyniku walki. Bandyci potrafią jednak zdobyć całkiem niezły sprzęt. -
- Żadna z nich nie jest śmiertelna ani groźna dla życia, dobrze, że ktoś Cię opatrzył po walce. Mogę zająć się wszystkim do końca dnia, w zamian chcę pięćdziesiąt złotników.
-
Keter “Magister” Escepek
Wziął do jednej ze swoich dolnych rąk sakiewkę, a trzema innymi zaczął zbierać z niej wymaganą kwotę.
-Tak przy okazji, szukasz może kogoś do pomocy? Znam się na Alchemii.//W sumie nigdy nie wiem, czy mam złoto, czy go nie ma mam. Zwłaszcza przy postaci, która od miesięcy była nieaktywna. ///
-
//Obstawiam, że ma.//
Odebrał zapłatę i kazał Ci iść za sobą.
- Chętnie, ale o jakiej pomocy mówimy? -
Keter “Magister” Escepek
Ruszył za nim.
-Obstawiam, że przy tworzeniu mikstur, jak i też innych produktów Alchemii. -
- I czego chcesz w zamian? Uwierz, że wbrew pozorom, nie zarabiam najlepiej, dlatego nie mam asystentów, chyba że przy cięższych zabiegach, które siłą rzeczy wymagają więcej, niż jednej osoby.
-
Keter “Magister” Escepek
-Nie wymagam wiele sir, jedynie miejsca do noclegu. - Odparł. - Na pokarm mogę sam zarobić, w końcu nie obca jest mi walka, więc i bezpośrednio miastu mogę się przysłużyć. -
- Nie wiem, czy będziesz miał aż tak dużo zleceń, bo ostatnio, po wybyciu Wilkołaków i bandy Orków jest tu spokojnie. I jest taki jeden Elf, Kalandil, najlepszy łowca nagród w mieście, a może i całym Verden.
-
Keter “Magister” Escepek
-Coś zawsze może się znaleźć - odparł. - Lecz, czy istnieje w Linest coś takiego, jak ochotnicza straż miejska? -
- Jeśli nie wszedłeś do miasta przez mury ani nie zrobiłeś podkopu, to widziałeś pewnie tych kilku uzbrojonych gości pod bramą, prawda? To właśnie nasza straż miejska.
-
Keter “Magister” Escepek
-Tak… tylko mnie interesowało, czy tworzą ją ochotnicy, czy wojsko. -
- To zwykła straż miejska, nie Milicja. - odparł, licząc, że właśnie to miałeś na myśli. Później zaprosił Cię do swojej pracowni. - Pokaż mi swoje rany, muszę się im przyjrzeć na dobry początek.
-
Keter “Magister” Escepek
Grzecznie zaczął wykonywać jego polecenia. -
Skrzywił się lekko na widok ran, ale później zajął się swoją robotą, zaczynając od podania Ci sporej ilości wina w ramach znieczulenia, przez lekkie zabiegi chirurgiczne, na maściach i bandażach skończywszy. Nie był Magiem czy Alchemikiem, więc wszystko zajęło mu o wiele więcej, niż komuś z takim talentem. Mimo to, wyrobił się w mniej niż godzinę.
- Powinno być dobrze, ale jeśli przez dwa dni się nie poprawi, to daj znać. -
//Płacę drugi raz? ///
-
//Mój błąd, poprawione.//