Wioska plemienia "Texcoco"
-
- W okolicy jest kilku szlachciców, choćby ten, od którego, że tak powiem, odkupiłeś tych najemników, wodzu. Ale to nie był on. To musieli być ludzie Enilleuszy, bogatej kupieckiej i szlacheckiej rodziny, która ostatnio zaczęła na różne sposoby poszerzać swoje włości.
-
Borys Duum
-Możesz coś więcej powiedzieć na ich temat? -
- Mają kilka kopalni miedzi, żelaza i złota, a także młyny, karczmy i trakty handlowe przecinające ich włości. Pozwala im to nie tylko na wystawne życie, ale zabezpieczenie swoich włości przed atakami wroga i wynajęcie wielu najemników. Z tego co wiem, obecną głową rodu jest Harpagon, wielki skąpiec, zazdrośnie strzeże swojego majątku i wciąż myśli, jak go powiększyć, ale jest już stary i podobno nieco zwariował, niedługo władzę po nim przejmie jego syn, Kleant jest zapalczywym młodzieńcem, lubi wywijać szabelką, wypić, dobrze zjeść, zagrać w karty i uganiać się za kobietami. Niewiele za to wiem o jego siostrze i córce Harpagona, Elizie.
-
Borys Duum
///Hm, kojarzę tę rodzinkę. ///
-Skąpiec, powiadasz? Myślę, że mogę coś na to zaradzić. Jednak uzgodniłem już, że będzie spotkanie przed moim domem, więc czy mógłbyś przyjść? -
Skinął głową i bez słowa udał się pod chatę wodza, gdzie czekała już cała zielona i rogata banda zagłady.
-
Borys Duum
Zwrócił się do pozostałych.
-Jak pewnie już wiecie, rozpoczęliśmy małą wojnę z pewymi ludźmi, którzy chcieli przejąć wioskę i zostali słusznie z niej wyrzuceni. I chociaż zadaliśmy już pewne straty przeciwnikowi, to ten może skorzystać z każdej okazji, żeby napsuć nam krwi. A na to sobie pozwolić nie możemy, więc pora zainteresować się tym, jak możemy zdobyć dominację nad nim. - Odparł i obejrzał się po przyszłych towarzyszach walki. - Miałem nadzieję, że to, co kupię w mieście, czyli składniki do mikstury, którą niedługą stworzę, przyda się do odzyskania waszego złota, ale wychodzi na to, że będzie trzeba tego użyć w innym celu. Tym, który zagraża tej wiosce obecnie bardziej. Pytanie tylko, czy chcecie mi pomóc w zrealizowaniu tego planu. -
Brak entuzjastycznych reakcji był pewnie spowodowany tym, że jak na Orka, zbyt dużo czasu spędziłeś pośród Magów i ich ksiąg, do swoich pobratymców musisz mówić krótko, jasno, dobitnie i na temat, a najlepiej okrasić to jeszcze sporą dawką przekleństw, żeby zrozumieli i byli gotowi pójść za Tobą na dobre mordobicie.
-
Borys Duum
Westchnął. Tak, to będzie bardzo trudny powrót do starych zwyczajów.
-Mówiąc prościej, idziemy nastraszyć tych gnoi, którzy chcieli nami szefować, a później możemy im najebać i zabrać to, co nam się kurwa spodoba. -
No i teraz efekt został osiągnięty, zielona brać i towarzyszące jej Minotaury wzniosła w górę swoje zaciśnięte pięści, miecze, maczugi, topory i inną broń, a także różnorakie okrzyki wojenne.
-
Borys Duum
Poczekał, aż się uspokoją, po czym dodał:
-Przygotujcie broń, naostrzcie pale, bo się nie wycofamy z tego. -
Dosłownie wzięli do siebie uwagę o palach, licząc na to, że ustawią je przed wioską i będą mogli nabić na nie głowy szlachcica i reszty pomordowanych wrogów. Albo miał to być element Twojego genialnego planu. Niemniej, po niecałej godzinie, wszystko i wszyscy byli gotowi, pora dać im okazję się wyżyć, a i Tobie ucięcie kilku łbów nie zaszkodzi.
-
Borys Duum
Sam jednak skupił się na czymś innym w tym czasie, czyli na miksturach. Rozstawił wszystko, co było potrzebne i rozpalił ognisko, żeby w ten sposób przygotować się do rozpoczęcia procesu alchemicznego.
///Który opiszę po dodaniu wpisu do Alchemii ;-; /// -
//Niech będzie, ale jak uwarzysz mi tu galijski magiczny napój dla bandy swoich zielonych debili to od razu wlecę Ci ze skutkami ubocznymi.//
Wszystko gotowe, ale dobre pytanie, czy powinieneś zacząć teraz? Orkowie i Minotaury byli gotowi do drogi, po co czekać, aż ich chęć do bitki opadnie, a oni zaczną się nużyć i wkurwiać, że zamiast walczyć, muszą siedzieć tu na dupach? Czy mikstury naprawdę nie mogą poczekać? -
Borys Duum
W sumie racja, jego towarzysze bardzo ciężko rozumieją dłuższe wypowiedzi, przez co mikstury będą dla nich całkowitą zagadką. Porzucił to więc, a skłądniki schował u siebie. Po drodze, przed opuszczeniem wioski, zagadał jeszcze do doradcy.
-Starczy wam żywności pod naszą nieobecność? -
- O ile planujecie wrócić przed zimą to tak. - odparł Alaryk. - I powodzenia, wodzu.
-
Borys Duum
-Nie powinno pójść źle - pożegnał się i opuścił wioskę, prowadząc bandę na skąpego gnojka. -
//Masz świadomość, że nie zapytałeś się nikogo, gdzie w ogóle są włości tego szlachcica, prawda?//
-
///Nie utrzymujemy tego, że prawdziwy facet nie pyta o drogę? Zresztą, padło kilka wskazówek, takich jak trakty handlowe, kopalnie itd. To nie wystarczy? ;-; ///
-
//Niech będzie.//
Po trwającej jakiś czas wędrówce trafiliście na pierwszą osadę wrogiego Wam szlachcica, położoną nieopodal niewielkiej góry, gdzie pewnie znajdowały się wspomniane przez Alaryka kopalnie. Cała osada przylegała z jednej strony do góry, z pozostałych stron otaczał ją prosty, kamienny mur, widywałeś lepsze i solidniejsze, ale jak na prowincjonalną szlachtę z Verden też nie jest źle.
- Minotaury rozjebią bramę. - zapewnił Cię dowodzący najemną bandą Ork, przeczuwając, że od razu zaatakujecie. -
Borys Duum
-Fajny plan, ale nie - odparł. - Nasz wróg to skąpy gnojek, wystarczy sprawić, że będzie musiał płacić.
Zbliżył się do bramy.