Syberia
-
— Czyżby? — Przysunął butelkę bliżej twarzy.
-
Cóż, uryną nie śmierdziało, to na pewno.
-
— To naplułeś? — Przeniósł wzrok z butelki na Lenina.
-
A więc Oleżka przysunął butelkę do warg i bardzo, ale to bardzo ostrożnie napił się kropli wywaru Lenina.
-
// Muszę Ci przyznać, pięknie to rozegrałeś. //
Momentalnie odsunął butelkę jak najdalej od siebie i wypluł wszystko, co tylko dotknęło jego warg. Obrzucił Lenina pogardliwym spojrzeniem, twarz miał wykrzywioną w obrzydzeniu: — Chuj jesteś, wiesz? —
-
— I dlatego jeszcze nie szukasz autostopu gdzieś na poboczu. — Oleżka zażartował i wstał z łóżka. Tego dnia pominie śniadanie: — Będziemy dzisiaj polować czy mam się zając zbieraniem opału? — Zapytał towarzysza.
-
— Ta, ale drewna też nigdy nie za dużo. Chyba, że zostaniemy tu dwa dni, moglibyśmy zająć się i tym i tym. —
-
— Jeżeli nic nie będzie stało nam na przeszkodzie. — W zadumie powtórzył słowa towarzysza i schylił się po siekierę: — Czyli dzisiaj polujemy. —To mówiąc, wyszedł z pojazdu.
-
— To nie byłoby głupie, można by je wykorzystać na zaś. — Odpowiedział, poprawiając szczelność swojego ubioru: — Tylko skąd wziąć linkę do takiego czegoś? —
-
— Brzmi jak plan, a jak mamy plan to możemy iść.— Złapał Makarova w dłonie i ruszył w las.
-
//Radio, Twoja kolej.//
-
— Eee… Czekaj. — Zaczął szybko przeszukiwać wszelkie kieszenie swojego ubrania w poszukiwaniu zapalniczki lub zapałek.