Głazogarby
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Darów nie było, miał to rozwiązać z pokazem siły, którego nie dał poprzedni Rycerz. Chociaż to, czy tamten nie żył, to też trudna sprawa, bo mogli go po prostu pojmać, a następnie maltretować. Bo tortur po takim czasie by nie przeżył. Jednak, by nie pójść w ślady Rycerza, opuścił wyznaczone ścieżki, by zagłębić się w dziewicze tereny Głazogarbów. -
Po jakimś czasie znalazłeś wreszcie swój cel, tak Ci się przynajmniej wydawało, bo słyszałeś krzyki przerażonych ludzi, głośne śmiechy, które już do nich na pewno nie należały, i dostrzegłeś smugę dymu na niebie, wychodzącą wprost zza pobliskich głazów.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Zsiadł z wierzchowca i zakradł się, żeby podpatrzeć, co tam się dzieje. -
Bez trudu udało Ci się odkryć sprawców zamieszania, trzy duże, dorosłe Ogry, wielkie na trzy lub nawet cztery metry bydlaki, odziane w proste stroje ze skór i futer, niezbyt umiejętnie oprawionych lub wprost zdartych z ciała zabitej zwierzyny. Wszyscy byli uzbrojeni w proste drewniane maczugi nabijane metalowymi kolcami czy obite metalem. U ich stóp znalazło się pięciu przerażonych ludzkich handlarzy, czterech mężczyzn i kobieta, a także dwa konie i dwa wozy. Kolejne dwa wierzchowce i czterech ludzi leżało martwych, w większości straszliwie zmasakrowanych, ze zmiażdżonymi kończynami, głowami i organami wewnętrznymi, czasem mieli ciała powykręcane pod nienaturalnymi kątami, gdy cios maczugi Ogra wybił ich na pobliską górską ścianę.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Obserwował ich chwilę, starając się podjąć w tym działaniu jakąś taktykę. No, przynajmniej nic nie musiał robić, bo nie tykali pozostałych przy życiu handlarzy. -
Jeden z nich ich pilnował, reszta przeglądała łupy, ale pewnym jest, że ludzi, konie i wozy z zawartością zabiorą do swojej kryjówki, a tam podzielą łupy, a zwierzęta i jeńców zjedzą, wcześniej być może jeszcze będą ich torturować. Jak to dobrze, że masz specyficzną moralność i nie musisz się tym przejmować.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Na miejscu może być ich więcej, więc jak na razie zaczął tworzyć większą ilość czarnej szarańczy z Magii Śmierci. Kule mu się nudziły, a pomysł czarnej szarańczy to było po prostu coś w rodzaju żywych kul śmierci, które latają wokół przeciwnika i mają za zadanie trafiać we wrażliwe punkty, takie jak uszy, oczy, nozdrza i tak dalej. -
Stworzyłeś ich dobrą setkę, ale przy tak małej wielkości i sile, jaką niósł jeden pocisk, możesz mieć nadzieję, że to wszystko wystarczy, aby ubić przynajmniej jednego z tych potworów. W tym czasie, gdy Ty byłeś zajęty niezbędną inkantacją, Ogry skończyły sortowanie jeńców oraz łupów, a później załadowały wszystko na wozy i ruszyły wgłąb gór, do swojej kryjówki.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Ruszył za nimi. W sumie niezbyt się przejmował ukrywaniem, nie był tchórzem. -
Niezbyt musiałeś, Ogry były raczej beztroskie, nie wierzyły, że ktoś mógłby ich śledzić lub zaatakować, a przy tym robiły wokół siebie tyle hałasu, aby stłumić nawet chrzęst płytowej zbroi i metalu trącego o skałę. Po jakimś czasie dotarłeś do ich kryjówki, okazałej jaskini, gdzie pełno był skór i futer służących za legowisko, ogień wesoło palił się w palenisku, a jego dym pokrył już dach i ściany solidną warstwą popiołu, wszędzie walały się kości ludzi i zwierząt, a w rogu dostrzegłeś nawet skrzynie, zapewne z łupami. W środku czekał jeszcze jeden Ogr, inny spał na warcie przed jaskinią, ale przybycie pozostałych go zbudziło.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Czyli obecnie przed jaskiną był jeden Ogr, tak? Poczekał chwilę, po czym ruszył w jego kierunku. Niech go nawet zauważy, nie obchodziło go to. -
Ogr Cię nie zauważył, wciąż spał, jak na świetnego wartownika przystało, a tamci w środku zajęci byli swoimi sprawami, więc również Cię nie zauważyli.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
Obserwował go przez chwilę, sprawdzając wielkość jego nozdrzy. Czy jego pociski mogłyby się dostać do środka jego uszu i nosa? A może chrapał, przez co miał otwarte usta? -
Wszystkie opcje były możliwe, ale to chyba też dobry moment, aby przypomnieć sobie, że niekoniecznie masz za zadanie ich wszystkich wybić.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
O, w sumie racja. Spróbował odzyskać energię magiczną z szarańczy, po czym ruszył do jaskini. Jeżeli wartownik będzie spał nadal, to po prostu go wyminął. -
Udało Ci się się, a minęło kilka dobrych minut, gdy reszta mieszkańców jaskini Cię zauważyła. Nie zaatakowali od razu, zamiast tego wpatrywali się w Ciebie głupkowato. Nie tylko dlatego, że sami z siebie byli głupi, ale pewnie nikt nigdy nie zapuścił się do ich kryjówki z własnej, nieprzymuszonej woli.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
- Witam - odpowiedział, całkiem spokojnie. - Pominęliście mnie przy braniu jeńców, także przyszedłem sam. Gdzie mam usiąść? -
- Co to ma kurwa być? - zapytał tylko jeden z Ogrów, który jako pierwszy wyrwał się z osłupienia, choć nie całkowicie. Gdyby miało to miejsce, to właśnie zamiast pytania w Twoim kierunku leciałaby jego maczuga.
-
Tennover “Prasar” Flamereaper
- No, zgubiliście mnie podczas liczenia, to się zgłosiłem. Gdzie mam usiąść? -
Ogr wciąż nie rozumiał i chyba nie miał zamiaru, więc postanowił wskazać Ci kierunek, ale zrobił to niezbyt kulturalnie, bo biorąc lekki zamach maczugą w Twoim kierunku. Lekki, ze względu na to, że znajdowaliście się w jaskini, ale i tak bardzo groźny.