Ruiny Sokovii [ZIEMIA]
-
Po krótkim wspomnieniu o blokadach, które teoretycznie miały działać, ale praktycznie były bezużyteczne, Felice usłyszała spod włazu przytłumiony z oczywistych powodów, żeński, niski głos:
-Kto tam? Podać kod! - powiedziała ostro. -
-Właśnie to ty podaj kod i pokaż się! Co ty sobie myślisz, oficera wkurzać?! Uwierz mi, nie mam najleszego dnia! Nieprzyjaciel postanowił zrobić sobie rajdy na mój oddział! Została nas garstka, więc możę otworzysz i się posuniesz? - odpowiedziała pewnie i twardo, jak dawniej na swoich podwładnych. To powinno chociaż trochę ją ruszyć.
-
-Uhm… Kim ty właściwie jesteś, że nie znasz ani hasła ani nie masz za grosz szacunku dla wyższych od siebie rangą?! Podajesz kod albo zostaniesz zdetonowana! - odpowiedziała szybko niczym tajfun, piskliwym głosem jakby zaczęła mocno panikować. Tymczasem Ultron z krzaków pokazuje kciuk do góry, starając się w ten sposób najprawdopodobniej kibicować Felice.
-
-Wyższym rangą? Wyższym rangą?!?! Nie masz tego czegoś! Ja za to mam i powiem to tak. Otwieraj te jebane do cholery drzwi, ale to już! Nie dałbym tobie rangi wyższej od sierżanta, a to i tak szczyt! Jestem majorem! Majorem, rozumiesz?! I otwieraj ej, alw już!
-
Najwidoczniej metoda bicia najpierw, pytania potem zadziałała aż za bardzo, ponieważ osoba po drugiej stronie nie wydaje już z siebie innych dźwięków niż pojedyńcze sylaby i trudne do zrozumienia mamrotanie. Innymi słowy, zatkało ją.
-
-Otwierasz czy nie? Uwierz mi, bo jak stracę cierpliwość…
-
Ktokolwiek był tam w środku, chyba nie jest już zdolny do komunikacji werbalnej. Nie ma co się już tym patyczkować, trzeba wchodzić i tyle.
-
A teraz spróbowała otworzyć to wejście. Co jak co, ale cackać się nie zamierza.
-
Otworzyła wejście i tyle ją widzieli. Ostatnie co poczuła przed utratą przytomności to uderzenie głową w metalową podłogę oraz wysoką temperaturę na czole.
-
No tak… Jasne, czemu niby nie… Co ją niby podkusiło… Eh… Jak jesteś na wojnie, to wiesz, czego siępodziewać, wszystko drażnić, a tak… Zaraza…
-
Nie miała zbyt wiele czasu na nieprzytomne przemyślenie, które właściwie nie powinny mieć miejsca. Po chwili zaczęła otwierać oczy, choć wciąż jedyne co widzi wokół siebie to ciemność. Warto też dodać, że jej strasznie duszno. Jest super żołnierzem, więc dużo jej to nie zrobi pod względem zdrowia, ale wciąż, bardzo uciążliwe uczucie. Żaden z jej zmysłów nie jest w stanie stwierdzić, czy w tym pomieszczeniu jest ktokolwiek poza nią. Jest umieszczona na krześle oraz czuje, że ma do niego przywiązane ręce i nogi.
-
Hm… Dobra, czyli została jeńcem i prawdopodobnie nastapi przesłuchanie. e środki ostrożności pewnie są typowe dla nich w przypadku, gdy nie wiedzą, kto to. Spróbowała rozepchnąć sznury na ręcę.
-
Sznury nie puszczają ani trochę. Właściwie… Nie można mieć pewności, czy to są w ogóle sznury. To jest cywilizacja kosmitów, dla których atomówki to całkowity przeżytek, Felice równie dobrze może być teraz w jakiejś super realistycznej symulacji. W takiej sytuacji nie można wykluczyć dosłownie niczego.
-
-Dobra dobra, pokazywać się, ale już. Mnie i wam się śpieszy najwyraźniej, wiec po co mamy przedłużać?
-
Jedyne co usłyszała to echo jej głosu, odbijające się wyraźnie od ścian pustego pokoju.
-
Dobra… Spróbowała wstać w tym cholerstwi. Może nie jest to aż tak, jak wygląda.
-
Wszystko niestety wskazuje na to, że sytuacja jest tak zła jak “wygląda”, a w tym przypadku gorsza niż brzmi i czuje. Jej ręce są przywiązane do oparcia krzesła. Jednakże, udało jej się lekko stanąć na własnych nogach. Wciąż jest cała obolała po wcześniejszej walce, a teraz do tego doszedł jeszcze fakt, że dopiero przed chwilą odzyskała przytomność.
-
No nic… To musi jej obecnie wystarczyć. Rzoejrzała się, jak najmocniej wytężając zmysły, by usłyszeć czy zobaczyć cokolwiek.
-
Trudno zobaczyć cokolwiek, kiedy ma się cholerny worek na głowie. Trudno też usłyszeć cokolwiek, kiedy jest się w pokoju najprawdopodobniej zaprojektowanym tak, żeby być dźwiękoszczelnym.
-
No jic… Spróbowała językiem dotknąć worka, by poznać fwkturę, może materiał.