Siedziba Gildii Magów
-
Inne książki były, ale nie opowiadały zbyt wiele, były o wiele chudsze i raczej zawierały jedynie podstawy, o których wiedziałaś, często nawet nieaktualne. Ksiąg o początkach Gildii było również niewiele, jednak nie równało się to brakom w wiedzy: Gildia prowadziła własne kroniki, od czasów najdawniejszych, więc mogłaś prześledzić jej historię wydarzenie po wydarzeniu, od początku do niemalże chwili obecnej, pisanie ostatniej z osiemnastu części kronik zakończyło się kilka lat temu.
-
Mając na uwadze to, że Czarny Mag posiadł ciało Ogra będącego potomkiem dwóch pierwszych przedstawicieli tego gatunku, wzięła najstarszą księgę do rąk. Po czym, jakżeby inaczej, zaczęła czytać o jej powstaniu aż do czasów, gdzie Gildia została pierwszy raz pokonana. Choć spodziewała się, że powody porażki zostały albo zmienione, albo kartki zostały wyrwane i spalone.
-
Nie znalazłaś żadnych wyrwanych czy spalonych kartek, ale był to tylko pozornie dobry znak. Wertując kroniki strona za stroną, tak ten, jaki i dwa następne egzemplarze, tak dla pewności, nie znalazłaś ani słowa o Czarnym Magu, Wojnie Trzech Wież czy innych konfliktach, które on rozpętał, tylko ten pierwszy enigmatycznie wspomniano jako “pewien konflikt, w którym Gildia wzięła częściowy udział”, co komuś, kto nie znał historii Czarnego Maga, nie powiedziałoby nic. Najpewniej w oryginale byłoby więcej informacji, ta księga została zapewne napisana dawno po tych wydarzeniach, gdy Gildia i inni próbowali wymazać pamięć o Czarnym Magu ze wszystkich możliwych źródeł. Oznacza to, że jakoś musisz zdobyć starsze kroniki, o ile jeszcze w ogóle istnieją, lub poszukać szczęścia w zbiorach innych organizacji czy nawet państw, w nadziei, że oni coś przeoczyli.
-
Innych państw, tak? Orkowie nie będą zbyt przyjaźnie nastawieni, to rasa wojowników nie patrząca przyjemnie na inne rasy. Nawet będąc Magiem samotna wyprawa będzie się wiązała z tym, że nie zdoła się uciec bądź pokonać większej grupki Orków. Nordowie są teraz w konflikcie zbrojnym, więc też raczej nie będą pomocni. Może na Wyspie Trolli coś będzie? Nie, samotna wyprawa tam to samobójstwo. Rozmyślała dalej, co mogłaby zrobić.
-
W Wojnie Trzech Wież wzięły udział wszystkie ówczesne państwa i zamieszkujące go rasy, a większość z nich prowadzi kroniki od czasów najdawniejszych, więc możesz spróbować szczęścia i liczyć na przychylność oraz bogactwo zbiorów Cesarstwa Verden, Królestwa Krasnoludów lub Księstwa Elfów.
-
Kusi, by iść do Krasnoludów przez to, że ich król ma dwa artefakty, z których mocy na pewno korzysta. Mogłaby też się wybrać do swoich rodaków bądź właśnie Cesarstwa, acz we wszystkich przypadkach trzeba będzie wymyślić jakiś dobry powód, by uzyskać dostęp do ich archiwum. Uznając, że nic więcej nie znajdzie w bibliotece, ruszyła z powrotem do swojej komnaty.
-
Trafiłaś tam bez problemu, nikt Cię nie zaczepił na korytarzu, a komnata w żaden sposób się nie zmieniła. Jeśli chodzi o dobre powody, to warto pamiętać, że masz parę znajomych w Radzie Gildii, którzy mogliby wspomóc Twoje starania. Choć Orka już tu raczej nie ma, to zawsze możesz powołać się na jego autorytet i uzyskać jakieś spreparowane pisma od jego ucznia (a podrobienie orczego pisma jest równie łatwe, jak samo pismo) bądź otrzymać prawdziwy glejt od McTurns.
-
Teraz pytanie, która z tych dwóch opcji byłaby najkorzystniejsza. Według oficjalnego raportu zabroniono jej szukać dalszych informacji o Podróżniku, więc wątpiła, czy Elizabeth znowu da jej ciche przyzwolenie. Dlatego byłoby lepiej podrobić pismo, acz gdyby to kłamstewko wyszło na jaw, miałaby nieprzyjemną reprymendę co najmniej. Lim położyła się wygodnie w łóżku i przed snem rozmyślała dalej, co lepiej zrobić.
-
Wszystkie te opcje miały swoje plusy i minusy, a Ty nie mogłaś się na nic zdecydować. Ostatecznie, targana wątpliwościami, zasnęłaś, budząc się następnego dnia.
//Ja Ci doradzać aż tak bardzo nie będę, wybierz sobie jedną z tych opcji i ją zrealizuj, musisz jakoś popchnąć fabułę do przodu.// -
//Dobra, wybiorę. Bo pilnowanie Kospela nie wchodzi w grę, co nie? //
Rozciągnęła się i nareszcie postanowiła, że powoła się na autorytet Gorthroga. Miała podejrzenia, że właśnie członek Rady mógł zabrać księgę o Marenach, a mówiąc McTurns o swoich zamiarach, może ona uprzedzić pracowników rządowych bibliotek, by ukryli część ważnych ksiąg i zbiorów. Dlatego też postanowiła odszukać Amarisa tuż po porannej toalecie i śniadaniu, począwszy poszukiwania w pobliżu komnaty orczego mistrza. -
//Wolałbym nie.//
Odnalazłaś go bez trudu, a ten skinął Ci głową. Gołym okiem było widać, że był uczniem orczego Maga, który nie akceptował słabości fizycznej: Nawet mimo ciężkiej, sięgającej do ziemi szaty z kapturem widziałaś, że był nie tylko wysoki, ale i doskonale zbudowany, a jego twarz nosiła ślady orczego treningu w walce wręcz czy bronią białą: Policzek przecinały dwie blizny, czoło przecinała kolejna, a nos był krzywy, po zrośnięciu się, gdy został mu złamany. -
Sam widok jego twarzy aż ją zabolał. To tylko chcąc nie chcąc potwierdziło jej opinię, że Orkowie w ramach treningu są zbyt brutalni. Fakt, na standardy ich rasy to pewnie norma, ale dla innych to było dość drastyczne. Również skinęła głową.
- Witaj, potrzebuję Twojej pomocy. Nie przeszkadzam w czymś ważnym? - zapytała z typową dla siebie uprzejmością, niezależnie od stanowiska, wieku, rasy osoby, z którą rozmawia. -
- Jestem do Twojej dyspozycji, tak jak przekazał mi mój mistrz. - odparł, lekko się kłaniając. - Czego potrzebujesz?
-
Rozejrzała się dookoła, by się upewnić, że nie ma nikogo innego w pobliżu, po czym odpowiedziała zniżając głos.
- Glejtu dającego mi dostęp do zajrzenia do rządowych ksiąg różnych państw. Prowadzę pewne badanie, a zbiory gildyjnej biblioteki nie wystarczają. Dasz radę mi z tym pomóc? -
- Zwykłem fałszować pismo mego pana i innych gildyjnych dostojników. - przyznał akolita bez większych wyrzutów sumienia, jakby nie dostrzegał w tym nic złego. - Dostarczę odpowiednie dokumenty jeszcze dziś. Czy mam towarzyszyć Ci w wyprawie, pani?
-
- Nie ma takiej potrzeby, chyba, że sam chcesz podróżować ze mną, wtedy nie odmówię.
-
- Myślę, że byłoby to wskazane. Ostatnimi czasy coraz mniej bezpiecznych miast i traktów, a ja potrafię zadbać i o siebie, i o innych. Bycie uczniem Orka to nie tylko nauka władania Magią.
-
Pokiwała głową w zrozumieniu.
- W takim razie wyruszamy jutro o świcie, jak jeszcze dziś uda Ci się zdobyć glejt. Cel podróży Axer. Spotkamy się przed bramą. -
Nie zdawał pytań o szczególny kierunek podróży, jedynie ukłonił się i oddalił w sobie tylko znanym kierunku, aby wypełnić swoje zadanie.
-
Nie pozostało jej nic innego jak tylko przygotować się do podróży. Acz… Pieszo do Axer się nie uśmiecha jej iść. Czy Gildia miała stajnię z końmi do wypożyczenia?