Krucza Przystań
-
Również skinął głową i udał się do stolika, przy którym siedział jego “znajomy”.
- Przepraszam, czy mógłby mi Pan powiedzieć coś więcej o miejscu, w którym ta kantyna się znajduje? - zapytał. -
- A wyglądam Ci na potencjalne źródło informacji, rycerzyku? - odparł pogardliwie. - Z jakiej muzealnej gabloty tamci z kanonierki Cię wyciągnęli?
-
- Z epoki sengoku, jeśli Cię to w ogóle obchodzi. Z resztą, każda osoba z tej kantyny może być potencjalnym źródłem informacji. - odparł.
-
- I każdy może wbić Ci nóż między żebra albo postrzelić w plecy, a lokalne władze nic sobie z tego nie zrobią.
-
- I tego również powinienem się spodziewać. To mógłbyś powiedzieć coś o tej bazie, czy nie? - zapytał nieco poirytowany.
-
- A co tu mówić? Raj na Ziemi, nie? - zapytał z szerokim uśmiechem, siadając wygodniej w fotelu i opierając głowę na dłoniach. - Żyje nam się tu lepiej, niż za normalnych czasów.
-
- Domyślam się. Wiesz może, gdzie mógłbym znaleźć Waszego przywódcę? - zapytał.
-
- A dlaczego uważasz, że w ogóle chciałby z Tobą rozmawiać?
-
- Przydałoby się Wam więcej ludzi, czyż nie? Chciałbym po prostu do Was dołączyć.
-
- Uważasz, że nadałbyś się na jednego z nas?
-
- Tak uważam. W przeciwnym razie by mnie tutaj nie było.
-
- No to zabij kogoś. Tutaj, teraz, na moich oczach. Z zimną krwią i bez powodu, dla własnego kaprysu, tak jak prawdziwy korsarz.
-
- Domyślam się, że korsarze są bardzo brutalni i okrutni, ale nawet w takim miejscu powinny być jakieś prawa, czyż nie? - zapytał nieco zdezorientowany tym, że poproszono go o to, żeby kogoś zabił bez powodu.
-
- Może tak, może nie. Powinieneś wiedzieć, skoro chcesz zostać jednym z nas, prawda?