Wioska Klanu Mors
-
Zignorował wypchnięcie i gdy goblin skończył mówić kiwnął głową i rozejrzał się dookoła. Przydałoby się wrócić na trasę swojej wyprawy.
-
- Gdzie wędrujesz, szczura mordo? Tutaj tylko kilka wiosek, nic ciekawego, a tunele niebezpieczne. Co wyciągnęło Skavena z jego bezpiecznej nory?
-
-Ta kurwa patrz bo powiem. Zresztą ta bezpieczna nora to to tak słabo bezpieczna.
-
Goblin uniósł brew, a Ty odniosłeś wrażenie, że zaciekawiłeś go po raz pierwszy, odkąd się spotkaliście.
- Nie? - powtórzył, jakby licząc na jakieś dalsze wyjaśnienia. -
-Jacyś skurwysyny mordują krasnoludów i teraz skavenów, a goblinów to pewnie też zaraz zaczną hrrr!- Odpowiedział ze złością.
-
Na szpetnej twarzy małego Zielonoskórego pojawiło się zrozumienie.
- Taaa, ogniste potwory. Znam. Widziałem. -
-No to o co chodzi z tymi ognisto-czymś?- Zwrócił się do goblin który już zdobył jego zainteresowanie.
-
Goblin wzruszył ramionami.
- Przybyli. Nie wiem skąd, ale przybyli, ale jak już przybyli, to przejechali się po Podmroku jak po burej suce… Krasnoludy, Orkowie, Gobliny, Koboldy: Nikt nie dał rady. A teraz szczurza morda mówi jeszcze, że i Skavenom dojebali. -
-Dzięki.- Odpowiedział krótko Skaven po czym znów ruszył w strone wioski w której podobno jest ten ślepy mag, o ile dalej pamięta drogę.
-
- Jeszcze się spotkamy, szczurza mordo. - odparł zagadkowo Goblin i skrzyknął swoich podwładnych, aby również udać się w dalszą drogę, w przeciwnym od Twojego kierunku. Ty zaś ruszyłeś dalej, już bez żadnych ekscesów, docierając do ruin wioski. Nie była duża, mniejsza od Twojej, teraz znajdowało się tu tylko kilka nietkniętych budynków, reszta została zniszczona przez koboldzki najazd, ząb czasu lub inne czynniki. Mimo to nie mogła być opuszczona, bo zauważyłeś blask ognia niedaleko centrum, tam gdzie znajdowało się najwięcej nieuszkodzonych budynków.
-
-To pewnie ten mag-czarodziej, trzeba zbadać tak-tak!- Ruszył w stronę centrum z bronią w gotowości starając się nie robić za dużo hałasu.
-
Ostrożność okazała się jak najbardziej słuszna, bo niemalże wpadłbyś prosto w… Cóż, może nie pułapkę, ale na pewno konkretne zagrożenie, bo okazało się, że choć łuna była jedna, to dawało ją osiem ognisk, wokół których stłoczone były Koboldy, podobne do jaszczurek stworki, niezbyt przepadające za Skavenami i wzajemnie. Nie widziałeś, kim byli Ci tutaj, ale raczej nie najemnikami czy pospolitymi bandytami, bo choć wszyscy mężczyźni byli uzbrojeni, mimo że w większości mizernie, głównie w jednoręczne miecze, małe tarcze, noże i włócznie, to jednak stanowili jakąś siłę bojową, a z tego motłochu szczególnie wyróżniał się jeden z nich, ledwo widoczny przez czarną zbroję, która pokrywała go niemalże od stóp do głów, zlewającą się z ciemnością wokół, która jakby absorbowała światło dawane przez pobliskie ognisko, z dziwnymi, czerwonymi ślepiami i wielkim dwuręcznym toporem wykonanym z podobnego materiału co zbroja, bo były tu również kobiety i dzieci. Dopiero dłuższe oględziny pozwoliły Ci stwierdzić, że choć dzieci bawią się i ogółem zachowują tak, jak typowe młode tej rasy, to kobiety zdają się przymuszone do pilnowania ognisk, przygotowywania posiłków i tym podobnych, więc może jednak nie są tu z własnej woli? Kolejna zagadka i tajemnicza grupa w tak krótkim czasie, a jeszcze nie spotkałeś się z szurniętym Magiem!
-
-Jest ich dużo-wiele! Atak frontalny nie wchodzi w grę ale ten dowódca… jeśli padnie-zginie reszta ucieknie…- Powiedział dość cicho do siebie. Jego kamienny kilof może jest w stanie przebić jego pancerz, a miecz może uderzyć tam gdzie zbroi nie ma. Rozejrzał się za budynkiem najlepiej wysokim i dalej od centrum. Trzeba zobaczyć jak wyglądają patrole i czy ten ich wódz ma jakąś ochronę. Jeśli nie to wystarczy że tylko odejdzie na chwile od ogniska. Co do maga to albo go tu nie ma, albo został złapany albo coś innego, ale to chwilowo Queekowi nie zawracało głowy. Dodatkowo jego pancerz może dać radę przeciwko ich orężowi, z wyjątkiem tego toporu.
-
Obserwację będzie ciężko przeprowadzić, ponieważ żadne budynki nie są wysokie, a jeśli już, to tylko te w centrum nadają się do prowadzenia obserwacji, reszta to zawalone już ruiny lub budowle, które lada moment mogą się zawalić, choćby po tym, jak się na nie wdrapiesz. Mimo to już teraz widziałeś, że Koboldy czują się pewnie, brakuje im ruchomych patroli, a stacjonarne warty są nieliczne, raczej jednoosobowe i niezbyt skupione na swojej robocie. Jednak wódz jaszczurek nie zamierza ruszyć się od swojego ogniska, a żeby się do niego dostać, trzeba przejść przez obszar pełen jego wojowników, oświetlony ich ogniskami. Nawet gdyby Ci się tu udało i zabiłbyś go, kimkolwiek jest, nie masz gwarancji, że pozostali się na Ciebie nie rzucą i nie zamordują, korzystając choćby z przewagi liczebnej.
-
Zastanowił się przez chwile po czym zaczął szukać drogi podkradnięcia się do centrum. Może gdyby udało się podsłuchać jakąś rozmowę…
-
Dość sprawnie udało Ci się przemykać wokół budynków, między którymi Koboldy rozbiły obóz, jednak dotarłeś tak daleko, że dalej nie możesz iść. Jednak akurat w tym budynku odkryłeś niepilnowane wejście. Z jednej strony wygląda to na idealną pułapkę, ale z drugiej to taka szansa może się więcej nie powtórzyć…
-
Bez większych wątpliwości zacisnął chwyt na swoim orężu i szybko ruszył w stronę wejścia.
-
Nie było zamknięte, więc wkroczyłeś do środka. Co ciekawe, oświetlono je kilkoma pochodniami tkwiącymi w ścianach, które zupełnie wystarczyły, bo nie był to wielki budynek, na dodatek składał się z tylko jednego pomieszczenia. Naprzeciwko wejścia, którym tu wszedłeś, było kolejne, które zaprowadzi Cię prosto do obozujących Koboldów. Natomiast pod pozostałymi ścianami budowli ułożono worki, bukłaki i tym podobne, zapewne były tam zapasy na drogę (i wielkie szkoda, że nie masz jak ich zatruć, taka typowo skaveńska niespodzianka na pewno spodobałaby się jaszczurkom), a być może i łupy, bo ta banda musiała być jednak jakimiś rozbójnikami, może najemnikami, cholera ich wie, ale już wcześniej musieli napaść na jakąś inną osadę czy podróżnych, czego dowody miałeś pod drugą ścianą, gdzie leżało pół tuzina skąpo odzianych, ciasno skrępowanych Koboldzic, wszystkie z zawiązanymi oczami i pyskami obwiązanymi jakimiś szmatami, aby nie mogły mówić. Teraz do głowy przyszło Ci również, że mogli to być jacyś łowcy niewolników. Tak wiele pytań, a odpowiedzi wciąż mało. Za mało.
-
Włożył miecz do pochwy po czym postarał się zdjąć jednej z Koboldzic szmaty oczekując jej reakcji, starając się być też w miarę ukrytym. Mogą się przydać o ile będą chciały współpracować.
-
Co ciekawe, gdy pozbawiłeś ją knebla, to nawet nie próbowała krzyczeć, a po usunięciu szmaty z oczu popatrzyła się na Ciebie równie zdziwiona, co wystraszona, najwidoczniej bojąc się odezwać, choć nie miałeś pewności, czy to zasługa Koboldów, którzy przecież mogli być, i zapewne byli, dość brutalni względem nich, czy też poprzez fakt, że jesteś cholernie groźnym, nie tylko z wyglądu, Skavenem. Na to zachowanie niemały wpływ mogło też mieć to, że Wasze rasy nie darzyły się z reguły szczególną sympatią, z reguły za sobą nie przepadając, choć trudne warunki życia w Podmroku prowadziły do licznych wyjątków od tej reguły.