Los Angeles
-
Miałeś wrażenie, że przekraczając próg tego domu, trafiłeś do zupełnie innego świata. Wszystko tu było inne, tak różne od tego, co znasz teraz. Takie… normalne. Miałeś wrażenie, jakbyś cofnął się w czasie, do czasów sprzed apokalipsy, bo tak właśnie wyglądał ten schludny, posprzątany i umeblowany dom. Z nostalgii wyrwały Cię agresywne okrzyki Twoich podwładnych oraz krzyki.
-
Wygląd tego małego świata sprzed apokalipsy przywołał wspomnienie z dawnego życia oraz to co z nim pozostawił. Przez krótką chwile dosięgło go dziwne uczucie straty, jakby to kim stał się teraz było jego ostatecznym upadkiem. Z zamyślenia wyrwały go krzyki, więc znów skupił się na chwili obecnej i sprawdził co jest przyczyną hałasu.
-
Tak jak mogłeś się spodziewać, Danielsa tu nie było, walczył teraz na pierwszej linii tutaj lub gdziekolwiek indziej, szkoląc rekrutów, a i jego syn musiał być obecnie na służbie, bo w domu zastaliście tylko jedną, dość młodą i atrakcyjną (co na pewno uwydatniał niezwykle czysty ubiór czy subtelny makijaż, coś czego nie widzi się często w tych czasach) kobietę, żonę Waszego celu.
-
Podszedł bliżej do pojmanej kobiet. - Proszę, proszę, proszę, wygląda na to, że niektóre upadłe anioły zachowały swoją urodę. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się…tak…eee… jest pod wrażeniem… - zaciął się w nieudolnej próbie teatralizacji prezentacji swojej osoby - Ehh nieważne. - Mocno chwycił żonę policjanta za podbródek i zapytał - Gdzie jest Daniels?!
-
Miłość w tych czasach wydawała Ci się abstrakcją, przynajmniej taka międzyludzka, która teraz ograniczała się właściwie do tego, aby kojarzyć się w pary i płodzić potomstwo, wychować kolejne pokolenie do walki z Zombie. Ale w jej oczach poza przerażeniem dostrzegłeś właśnie to: Miłość. Kochała tego Milicjanta i po chwili uspokoiła się, przyjmując butny wyraz twarzy, choć nie powiedziała frazesu “Prędzej zginę niż Ci powiem” lub czegoś w tym guście.
-
Jej upór rozwścieczył go do tego stopnia, że znów stracił nad sobą panowanie. Już unosił swą lewą rękę do zadania ciosu, jednak przebłysk rozsądku przypomniał mu, że przyda mu się nieuszkodzona. Puścił ją, ale dalej musiał wyładować gniew. Z zduszonym jękiem frustracji zaczął przewracać przedmioty które wpadły mu w ręce i dźgać ściany szpikulcem. W końcu już normalnym głosem powiedział:
- Daniels sam się do nas zgłosi, teraz już stąd chodźmy. -
- Zabieramy ją? - zapytał jeden z Fanatyków. Nie ma co mu się dziwić, takich szczegółów planu z nimi nie obgadałeś, nie byli pewni, czy powinni kobietę porwać czy zastrzelić na miejscu.
-
- O tak, koniecznie. To jedyny sposób by go przywabić - powiedział niczym w transie głosem cichym jak szept. Skupił uwagę na drzwiach prowadzących na zewnątrz. Po chwili zmarszczył drzwi i powiedział swoim normalnym głosem - Zgaduję, że trudno będzie się teraz wydostać. - Niechętnie spojrzał z powrotem na żonę policjanta i zapytał najspokojniej jak potrafił - Masz coś przez co Daniels mógłby się z tobą skontaktować? Jakąś krótkofalówkę nadającą na odpowiednich falach? Gdy twój mąż się dowie co zaszło na pewno zrobi wszystko by cię odzyskać lub porozmawiać ostatni raz więc zlituj się nad nim i współpracuj. On na pewno by tego chciał.
-
O dziwo, Twoja argumentacja jakoś do niej trafiła, bo skinęła głową i wskazała na wiszący na ścianie obraz. Jak w jakichś starych filmach, za obrazem była niewielka skrytka, w niej krótkofalówka i zapas baterii, najpewniej na kryzysowe sytuacje, ale nie chodziło o coś takiego. Jeśli zaś chodzi o wyjście to tak… Na pewno będzie trudniej, byłeś niemal pewien, że teraz pozostali przy życiu Milicjanci z okolicy otaczają dom.
-
Wziął urządzenie i ponownie zapytał więźniarkę:
- Więc mówisz, że mogę tym zadzwonić do samego Danielsa tak? -
- I do naszego syna. - potwierdziła, choć niechętnie. - Mąż dał mi to na wypadek nagłej sytuacji.
-
- Doskonale. A więc wywołaj swego małżonka do telefonu - Wepchnął jej krótkofalówkę do ręki. Zwrócił się do jednego z akolitów. - Potrzebuję abyś uzbroił ładunek C4. I powiedz mi jak działa ten detonator, odpala wybuch gdy wciśniesz czy można go ustawić tak aby po wciśnięciu, ładunek wybuchł dopiero po puszczeniu przycisku?
-
//Ja tylko przypomnę, że im więcej czasu tu spędzisz, tym mniejsze szanse masz na ucieczkę, bo Milicja obstawia właśnie dom, a kobietę i krótkofalówkę możesz zabrać, żeby pogadała z mężem później.//
-
//Zdaję sobie z tego sprawę, ale spokojnie. Mam genialny plan jak wybrnąć z tej sytuacji//
-
//Biorąc pod uwagę, że jesteś Fanatykiem i masz niemały zapas C4 pod ręką, to spodziewałem się w tym linku filmiku z okrzykiem “Allahu Akbar!” No, ale nie zawiodłem się. A Ty w końcu grasz jak prawdziwy Fanatyk i coś wysadzisz, jestem dumny.//
Tak też zrobiła, a przynajmniej spróbowała.
- Mówimy na to trupia główka. - przyznał, kiwając głową. - Używają tego zamachowcy-samobójcy. Można tak zrobić. -
-Więc zrób tak. Tylko przypadkiem go nie naciśnij he he. - Podszedł od tyłu do próbującej się skontaktować kobiety i z twarzą bardzo blisko jej ucha powiedział - O co chodzi? Jakieś problemy na linii? Mam nadzieję, że szybko rozwiążesz ten problem. Nie mam za wiele czasu. My wszyscy nie mamy za wiele czasu.
-
Starała się Cię ignorować, choć przychodziło jej to ze sporą trudnością. W końcu w krótkofalówce słychać było suchy trzask i odezwał się jakiś głos, a kobieta spojrzała na Ciebie niepewnie. Najwidoczniej nie była pewna czy to ona ma porozmawiać z mężem, czy przekazać krótkofalówkę Tobie.
-
Ponaglił ją gestem dłoni. - Na dalej, powiedz mu, że to poważna sytuacja.
-
Tak też zrobiła, choć trzaski zakłóciły odpowiedź Danielsa, przynajmniej dla Ciebie. Akolita tymczasem skończył uzbrajać i pokładać ładunki wybuchowe, a wszyscy towarzyszący Ci Fanatycy zajęli pozycje do odparcia ewentualnego szturmu.
-
Wyrwał jej krótkofalówkę i odezwał się:
- Ok skoro już przekonałeś się, że mamy twoją żonę, przekaże ci o co chodzi najprościej jak się da. Jesteśmy w twoim domu. Żonka ma na sobie bombę. Twoje żołnierzyki otoczyły dom i nie dają na przejść. Powiesz swoim ludziom, aby dali nam przejść i poczekasz na dalsze instrukcje, albo baba wyleci w powietrze. Szkoda by stracić… - objął kobietę ramieniem i przyciągnął ją, po czym lubieżnie polizał ją po policzku - …taki smaczny towar, więc nie próbuj żadnych sztuczek. To ja trzymam detonator i jeśli go puszczę, bomba wybuchnie. Zrozumiałeś? Odbiór.