Los Angeles
-
O dziwo, Twoja argumentacja jakoś do niej trafiła, bo skinęła głową i wskazała na wiszący na ścianie obraz. Jak w jakichś starych filmach, za obrazem była niewielka skrytka, w niej krótkofalówka i zapas baterii, najpewniej na kryzysowe sytuacje, ale nie chodziło o coś takiego. Jeśli zaś chodzi o wyjście to tak… Na pewno będzie trudniej, byłeś niemal pewien, że teraz pozostali przy życiu Milicjanci z okolicy otaczają dom.
-
Wziął urządzenie i ponownie zapytał więźniarkę:
- Więc mówisz, że mogę tym zadzwonić do samego Danielsa tak? -
- I do naszego syna. - potwierdziła, choć niechętnie. - Mąż dał mi to na wypadek nagłej sytuacji.
-
- Doskonale. A więc wywołaj swego małżonka do telefonu - Wepchnął jej krótkofalówkę do ręki. Zwrócił się do jednego z akolitów. - Potrzebuję abyś uzbroił ładunek C4. I powiedz mi jak działa ten detonator, odpala wybuch gdy wciśniesz czy można go ustawić tak aby po wciśnięciu, ładunek wybuchł dopiero po puszczeniu przycisku?
-
//Ja tylko przypomnę, że im więcej czasu tu spędzisz, tym mniejsze szanse masz na ucieczkę, bo Milicja obstawia właśnie dom, a kobietę i krótkofalówkę możesz zabrać, żeby pogadała z mężem później.//
-
//Zdaję sobie z tego sprawę, ale spokojnie. Mam genialny plan jak wybrnąć z tej sytuacji//
-
//Biorąc pod uwagę, że jesteś Fanatykiem i masz niemały zapas C4 pod ręką, to spodziewałem się w tym linku filmiku z okrzykiem “Allahu Akbar!” No, ale nie zawiodłem się. A Ty w końcu grasz jak prawdziwy Fanatyk i coś wysadzisz, jestem dumny.//
Tak też zrobiła, a przynajmniej spróbowała.
- Mówimy na to trupia główka. - przyznał, kiwając głową. - Używają tego zamachowcy-samobójcy. Można tak zrobić. -
-Więc zrób tak. Tylko przypadkiem go nie naciśnij he he. - Podszedł od tyłu do próbującej się skontaktować kobiety i z twarzą bardzo blisko jej ucha powiedział - O co chodzi? Jakieś problemy na linii? Mam nadzieję, że szybko rozwiążesz ten problem. Nie mam za wiele czasu. My wszyscy nie mamy za wiele czasu.
-
Starała się Cię ignorować, choć przychodziło jej to ze sporą trudnością. W końcu w krótkofalówce słychać było suchy trzask i odezwał się jakiś głos, a kobieta spojrzała na Ciebie niepewnie. Najwidoczniej nie była pewna czy to ona ma porozmawiać z mężem, czy przekazać krótkofalówkę Tobie.
-
Ponaglił ją gestem dłoni. - Na dalej, powiedz mu, że to poważna sytuacja.
-
Tak też zrobiła, choć trzaski zakłóciły odpowiedź Danielsa, przynajmniej dla Ciebie. Akolita tymczasem skończył uzbrajać i pokładać ładunki wybuchowe, a wszyscy towarzyszący Ci Fanatycy zajęli pozycje do odparcia ewentualnego szturmu.
-
Wyrwał jej krótkofalówkę i odezwał się:
- Ok skoro już przekonałeś się, że mamy twoją żonę, przekaże ci o co chodzi najprościej jak się da. Jesteśmy w twoim domu. Żonka ma na sobie bombę. Twoje żołnierzyki otoczyły dom i nie dają na przejść. Powiesz swoim ludziom, aby dali nam przejść i poczekasz na dalsze instrukcje, albo baba wyleci w powietrze. Szkoda by stracić… - objął kobietę ramieniem i przyciągnął ją, po czym lubieżnie polizał ją po policzku - …taki smaczny towar, więc nie próbuj żadnych sztuczek. To ja trzymam detonator i jeśli go puszczę, bomba wybuchnie. Zrozumiałeś? Odbiór. -
Kobieta ledwo powstrzymała się od krzyku, a z krótkofalówki jakiś czas nie dochodziła żadna odpowiedź.
- Dobra. Zrobimy tak. Nie wiem kim jesteś ani czego chcesz, ale nie dbam o to. Zdechniesz. Rozwalę Ci łeb z radością, nawet jeśli będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu. -
- Możesz próbować. Ale muszę cię ostrzec - jestem jednym z tych wybranych przez Boga. Tacy jak ja nie umierają. Bez odbioru. - Rozłączył się i przypiął krótkofalówkę do pasa. Przez chwilę patrzył w milczeniu na jeńca, po czym szyderczo się uśmiechnął i zaczął miętosić jej piersi. Kiedy skończył powiedział do podwładnych - Załóżcie na nią C4 i niech ktoś poda mi detonator. Dzięki mnie mamy drogę wolną. - Podszedł do okna, żeby ostrożnie obserwować kiedy rozkazy dotrą do okrążających ich Milicjantów.
-
Kobieta próbowała Ci się wyrwać, ale bezskutecznie. Jej opór nie dał też nic później, gdy zakładano jej materiały wybuchowe. Miały posłużyć do wysadzenia jakiegoś budynku, najlepiej pełnego Milicjantów, a nie w tym celu, więc przymocowanie ich trochę zajęło i nie było najlepsze, ale sam efekt psychologiczny na pewno zrobi swoje. No i została Wam połowa ładunków. Tymczasem Tobie spec od dużego BUUUUM!!! wręczył detonator, z nastawioną już trupią główką, a Milicja powoli cofała się, choć nie odeszli zupełnie.
-
- Cofają się. Posłuszni jak szczeniaki. Możemy już chyba iść, będą nas obserwować więc nie zróbcie czegoś co może ich sprowokować. - Wyszedł z domu i wyraźnie pokazując trzymany detonator, zaczął prowadzić ich z powrotem do domu nr 58. W głowie rozwijał mu się już kolejny genialny plan i potrzebował odbyć jeszcze jedną rozmowę zanim połączy się z resztą grupy.
-
Milicjanci śledzili Cię cały ten czas, co tylko udowodniło, jak głupi czy niedoświadczeni byli, bo teraz równie dobrze inna banda Fanatyków mogła wykorzystać zamieszanie, jakie wywołałeś, aby wtargnąć jeszcze głębiej w ich terytorium. Niestety, nikogo takiego nie było w pobliżu, w Wy zdołaliście dotrzeć do celu bez większych przeszkód.
-
Rozkazał Tomowi odpiąć krótkofalówkę,włączyć ją i przystawić mu do ust, gdyż sam miał zajętą rękę. Zaczął ponownie wywoływać Danielsa, a kiedy ten się odezwał, od razu zaczął mówić:
- Cicho bądź, teraz ja będę mówił. Naprawdę jestem zaskoczony jak łatwo jest wejść wprost do waszego grajdołu zrobić co się chce. Wy w ogóle się staracie? Nie będę ukrywać, po co właściwie tu przyszedłem - po twoją głowę, ale z uwagi na okoliczności jest to teraz bardzo utrudnione. Oboje tkwimy w impasie, więc mam do zaoferowania rozwiązanie. Rozwiązanie, dzięki któremu odzyskasz żonkę i na pewien czas odwleczesz śmierć, a ja załatwię dużo pilniejszą sprawę. Na pewno mówi ci nazwisko Bonaventura Christ i masz możliwości aby ściągnąć. Oto jak to zrobimy: na razie żonka pójdzie ze nami, a ja dam ci czas na załatwienie wszystkiego. Następnie odezwę się ponownie i powiem ci gdzie będę czekać z kochaną zakładniczką, a ty wyślesz naszego super komandosa, aby spróbował mnie zabić. Tylko tego chcę. Jeśli ja go zabiję przysięgam, że wypuszczę twoją żonę. Jeśli Bonaventura zwycięży, cóż wszyscy powinniście być szczęśliwi. Nieważne jaki będzie wynik starcia, ty wygrasz. Czy to nie świetna propozycja? Więc jak? Zgadzasz się? I zanim znowu mnie zwyzywasz. Ostrzegam, że negatywna odpowiedź będzie skutkować negatywnym wynikiem pulsu twojej żony! -
Pewnie wahał się, czy w ogóle można Ci ufać, ale najwidoczniej zagranie na miłości do jego żony i jej bezpieczeństwie odniosło pewien efekt, bo po chwili ciszy usłyszałeś krótkie potwierdzenie. Albo tak dobrze udawał, albo po tonie głosu możesz w końcu przyznać, że go złamałeś.
-
- No i fajnie. Nie sadziłem, że to kiedyś powiem, ale wygląda na to że staliśmy się od teraz prawie-przyjaciółmi. Pamiętaj wywiąż się ze swojej części umowy, a ja wywiąże się ze swojej. - Był to pierwszy człowiek jaki mógł mu pomóc spotkać się z Bonaventurą, więc zależało mu na tym aby się nie rozmyślił. Dlatego chciał zdobyć jego przychylność i przekonać go o swoich dobrych intencjach. - Naprawdę, to nie musi się źle kończyć, ani dla ciebie ani dla twojej żony. Chcesz… z nią porozmawiać zanim się rozłączę?