Nowe Gilgasz
-
Pobiegła więc w prawo.
-
Ponownie na kogoś trafiłaś, tym razem na tego Goblina, pomagiera Mutagenisty. Od razu Cię rozpoznał i szybko zareagował, wskazując na Ciebie palcem i wrzeszcząc, po czym rzucił się do ucieczki, alarmując wszystkich w pobliżu. Ku Tobie zaś ruszyły trzy Murloki, wszystkie uzbrojone w sztylety, z którymi wcześniej rozmawiał Goblin, a z którymi przyjdzie Ci się teraz zmierzyć, bo te raczej nie uciekną jak tamte poprzednie.
-
Czekała na atak ze strony najbliższego Murloka i kiedy się zbliżył, spróbowała dźgnąć go nożem w głowę.
-
Zabiłaś w ten sposób jednego, ale nóż utkwił głęboko w jego czaszce, a dwa pozostałe już właściwie atakowały.
-
Spróbowała wziąć sztylet zmarłego Murloka i odskoczyć od atakującej ją dwójki.
-
Udało Ci się w ostatniej chwili. To było raczej oczywiste, że nie dadzą rady Cię pokonać, nie w takiej liczbie i nie z takim wyposażeniem, ale skutecznie kupowali czas reszcie Murloków, Haldirowi, Goblinowi i Mutantom, czyli temu wszystkiemu, co już zapewne zaczęło Cię szukać.
-
Spróbowała dźgnąć bliższego Murloka w okolice szyi i jeśli jej się udało, to powtórzyła na drugim.
-
Drugiego już nie zabiłaś, ale to i bez różnicy, bo nagle stracił animusz do walki i uciekł.
-
Wzięła jeszcze jeden sztylet ze sobą i pobiegła dalej.
-
A tam kolejne rozwidlenie, które znów stawia Cię przed koniecznością wyboru.
//Wtedy nie było żadnej różnicy, teraz będzie.// -
Sprawdziła, czy drogi czymś się różnią, na przykład ilością kroków.
-
Nie, zupełnie niczym.
-
Pobiegła więc znowu w prawo.
-
Ponownie natrafiłaś tam na zgraję Murloków, jednak już Cię to nie dziwiło. Niestety, one też zdziwione nie były, zdawały się na Ciebie czekać. Był ich równo tuzin, ale mogłaś zgadywać, że dalej czaiło się ich jeszcze więcej. Wszystkie na dodatek były uzbrojone w krótkie miecze, czy włócznie oraz noże bądź sztylety. Nie czekając długo, cała ta hałastra rzuciła się od razu do ataku.
-
Spróbowała więc uciec i zawrócić do trasy, którą wcześniej nie pobiegła.
-
Udało Ci się, bo Murloki goniły Cię tylko kilka metrów, później przestały. Dziwne, ale może takie miały rozkazy? Tak czy siak, udało Ci się wrócić do rozwidlenia, choć słyszałaś jakieś głosy i długie cienie rzucane przez pochodnie od strony tunelu, którym tu dotarłaś. Biegnąc w rozwidlenie na lewo trafiłaś na pojedynczego strażnika, ale z dwojga złego to wolałabyś chyba tamte Murloki. Ten tu był bez dwóch zdań obiektem testów Mutagenisty, bo rozmiarami, a zapewne również siłą i wytrzymałością, dorównywał Orkowi. Był też o wiele brzydszy niż zwykłe Murloki. Nie miał broni, ale miałaś wrażenie, że jej nie potrzebuje, widząc jego wielkie, zakończone pazurami łapy, oraz paszczę pełną ostrych kłów. On też niewiele się zastanawiał i niemalże od razu, gdy Cię zobaczył, ruszył do ataku.
-
Spróbowała go jakoś ominąć i pobiec dalej ile miała sił w nogach, jeśli była taka możliwość. Walka z nim mogłaby zająć bardzo długo.
-
Niestety, korytarz nie był zbyt szeroki, a potwór sporych gabarytów, więc próba wyminięcia go, przynajmniej teraz, spełzłaby na niczym i mogłaby się tylko źle skończyć.
-
Czekała na jakiś atak z jego strony, aby spróbować go uniknąć, po czym przeciąć jego brzuch dwoma sztyletami.
-
Potwór zaatakował bez finezji, po prostu rzucając się naprzód, chcąc pochwycić Cię lub zmiażdżyć wielkimi łapskami. Uniknięcie ataku nie było problemem, bo byłaś zwinna, a on niezdarny, jednak ostrza sztyletów nie były w stanie przebić się przez twardą skórę na brzuchu, a nim zdążyłaś zareagować, bestia jednym machnięciem łapy posłała Cię kilka metrów dalej. Dobrze, że trafiła w plecy, możliwe, że taki cios w głowę skończyłby się nawet śmiercią.