Kryjówka Łaków.
- 
- Ty to co innego. Więcej w tobie z człowieka niż zwierzęcia. U nich… myślę, że jest odwrotnie. - odparł i ruszył powoli przed siebie, na obiecany spacer. 
- 
Poszła za Verofem. 
 -Powiedz mi… Nawet jeśli wyglądam inaczej niż wszyscy, to chyba nic złego, prawda?
- 
- Wygląd nic nie zmienia, bardziej chodzi o to, że tamci nie tylko wyglądają, ale i zachowują się jak dzikie zwierzęta. Po prostu boję się, że ich dzika natura może wziąć górę i będą wtedy w stanie nas nawet zabić. 
- 
-Nie wiem, co powinnam o nich myśleć. Oni też myślą i czują tak jak my… 
- 
Pokiwał głową i nie kontynuował tematu, idąc w milczeniu. Widocznie nie miał zamiaru ciągnąć tej dyskusji lub obawiał się, że jakoś cię w końcu urazi swoimi słowami. 
- 
-Verof, kim chciałbyś zostać w przyszłości? - Zapytała po chwili myślenia nad tematem do rozmowy. 
- 
- Żebym ja to wiedział. Nigdy o tym nie myślałem. Zawsze byłem pomagierem, sługą, błaznem, popychadłem. Dopiero teraz mogę stać się kimś. I będę kimś. - oświadczył hardo, ale po chwili głos nieco mu się złamał. - Ale nie wiem kim dokładnie. 
- 
-Ważne, że w siebie wierzysz… - Spuściła wzrok. - Ja nie wiem, czy do czegoś się nadaję… 
- 
- Na pewno Mag, po tym, co dla niego zrobiłaś, jakoś cię wynagrodzi. 
- 
-A ty chciałeś jakąś nagrodę od pana maga? 
- 
Zawahał się, ale w końcu zaprzeczył. 
 - Wystarczyło mi to, że znalazłem bezpieczne miejsce i mam jakieś perspektywy na przyszłość.
- 
-Myślisz, że w twoich perspektywach na przyszłość mogłabym być gdzieś ja? - Uśmiechnęła się. 
- 
Pokiwał głową z uśmiechem. 
 - Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
- 
-Też chciałabym, żeby tak było… Do tego czasu spróbuję się dużo nauczyć, żeby nie być dla ciebie problemem. 
- 
- Nie będziesz. Razem jakoś damy radę i wszystko się ułoży. W końcu. 
- 
Zamyśliła się na chwilę, po czym się zarumieniła. 
 -M-może chciałbyś mnie… No wiesz… - Zaplątał jej się język. - Złapać za rękę?
- 
Zrobił nawet coś więcej, obejmując cię ramieniem. 
 - Nie masz wrażenia, że źle ich traktuje? - zapytał, a że ruchem głowy wskazał na kilku Łaków, to domyśliłaś się, że miał na myśli ich, a także twojego, pana, Maga.
- 
-Trochę… Ci, którzy mieli mnie chronić nie mają nawet imion, tak jakby byli przedmiotami… 
- 
- I nie boisz się, że z tobą będzie tak samo? Albo że już jest? 
- 
-Póki będę mogła być z tobą, to mi to nie przeszkadza… 
 

