Posiadłość Von Orren'ów
-
-
-
-
-
-
-
Taczka:
Po dość długiej, ale szczęśliwie bezpiecznej, nawet nieco nudnej, podróży dotarłaś do posiadłości tego szlachcica, niejakiego Zygmunta von Orrena. A po prawdzie tylko Zygmunta, ponieważ nie był szlachcicem. Podawał się jedynie za kuzyna zmarłego przed latami Gerwazego, choć w rzeczywistości był tylko członkiem jego bandy, jednak na tyle sprytnym, aby to zaplanować i wcielić w życie. Pewnie gdyby Cesarstwo nie było zajęte wojnami na wielu frontach, jakiś urzędnik by to sprawdził, a tak prosty pachołek czy ktoś w tym guście jest teraz panem na niewielkich, ale jednak, włościach. Oczywiście, lepiej nie zdradzać się komukolwiek z tym, że to wiecie.
Łaki zostawiły was około kilometra od posiadłości i odeszły, rozkładając obóz w lesie, aby w miarę możliwości wam pomóc i obserwować posiadłość. Do środka zaś dostaliście się bez większego trudu, bajka, że jesteście sierotami i szukacie chleba, na który jednak chcecie uczciwie zarobić zadziałała. Ty miałaś pomagać w kuchni, Verof za to zajmował się końmi w stajni, więc teoretycznie tobie łatwiej będzie dowiedzieć się czegoś ciekawego. -
Zajęła się więc pomocą w kuchni najbardziej jak potrafiła, żeby jej jeszcze przypadkiem nie wyrzucili i przy każdej okazji nasłuchiwała rozmów.
-
Prace nie były szczególnie trudne czy męczące, co nieco się nawet przy okazji nauczyłaś. Gorzej, że skoro pracowałaś w kuchni, mając swój pokoik nieopodal, to nie miałaś żadnej wymówki, gdyby nakryto cię gdzieś poza nią. A podobno była tu łaźnia, w której pan tej posiadłości i jego kompani spędzali czas, miałaś więc przeczucie, ze to tam mogłabyś dowiedzieć się najwięcej.
-
Czekała więc na jakąś przerwę w pracy, żeby móc się rozejrzeć po budynku.
-
Przygotowanie posiłku dla tak wielu zebranych tu zabijaków trwało sporo czasu, ale gdy skończyłaś, została około godzina do rozpoczęcia obiadu i około trzech, gdy znowu będziesz potrzebna, aby przygotować kolację, miałaś więc czas wolny do wykorzystania.
-
Poszła więc pokręcić się po budynku, próbowała przy tym nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. Szukała tej łaźni, o której słyszała.
-
Dość dobrze znałaś rozkład pomieszczeń na parterze, pozostały ci więc piętro i piwnica, gdzie jeszcze nie byłaś. Nie żeby drzwi tam prowadzące były zamknięte na klucz, po prostu zwykle ktoś przeganiał cię, gdy chciałaś wspiąć się schodami na górę lub zejść na dół.
-
Poszła po cichu na górę, żeby się tam rozejrzeć.
-
Odnalazłaś tam przede wszystkim sypialnie, w niektórych nawet spali lokatorzy, a poza tym pokoje codziennego użytku w rodzaju bawialni. Niemniej, tutaj nie znalazłaś tego, czego szukasz.
-
Poszła więc do piwnicy i tam też się rozejrzała.
-
Po zwiedzeniu piwniczki z trunkami równie obszernej jak kuchnia, w której pracowałaś, odnalazłaś saunę, chwilowo pustą. Usłyszałaś jednak kroki i głosy na schodach, póki co przytłumione, ale bez dwóch zdań zbliżające się z każdą chwilą.
-
Spróbowała szybko znaleźć jakąś kryjówkę.
-
Wyjście stąd czy schowanie się w jednej z balii było raczej kiepskim pomysłem, ale zauważyłaś małe drzwiczki w jednej ze ścian, co daje ci nadzieję, na znalezienie odpowiedniego schronienia, nim ktoś tu wejdzie.
-
Otworzyła więc te drzwiczki i schowała się tam.