Galeria Postaci
-
Pseudonim: Major Trupia Główka.
Prawdziwe imię i nazwisko: Dietrich Horst.
Frakcja: Czarni Rycerze.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Spora część życia Dietricha Horsta zaginęła w ten czy inny sposób w mrokach dziejów, jednak nie jest już ważne to, co kierowało nim, gdy został fanatycznym wręcz nazistą, esesmanem, a na koniec członkiem elitarnej 3 Dywizji Pancernej SS „Totenkopf”, od której zyskał sobie pseudonim. Był żołnierzem odważnym, wręcz brawurowym, a do tego fanatycznie oddanym i nieludzko okrutnym. Choć wraz ze swoimi ludźmi odnosił niemałe sukcesy na froncie wschodnim, popełniając przy tym niezliczone zbrodnie, czasem po to, aby rzeczywiście uderzyć w Armię Czerwoną, partyzantów lub wspierającą ich ludność cywilną, czasem jedynie dla własnej uciechy, pod koniec roku 1944 został wycofany wraz z częścią swoich ludzi do III Rzeszy, gdzie stał się bliskim współpracownikiem Heinricha Himmlera i wykonywał dla niego misje, a celu spośród wielu z nich nie ujawniono do dziś. Wraz z Lutherem Hahnem stał na czele okultystycznej organizacji Czarnych Rycerzy, a jego kres był taki sam, jak niemal wszystkich pozostałych członków bractwa – zginęli, broniąc się do końca z fanatycznym wręcz uporem w jednym z bawarskich zamków, otoczeni i wybici do nogi przez amerykańskich żołnierzy (wysłanych tam podobno z misją przechwycenia dokumentów Horsta, co jednak im się nie powiodło). Horst zginął, zginęli Czarni Rycerze. Jednak wiele dekad później na nowo otworzył oczy, jeszcze raz zaczerpnął oddechu, gdy został przywrócony do życia z pomocą jakichś okultystycznych praktyk przez Hahna. Ukrywali się oni jakiś czas, knując zemstę i werbując ludzi, którzy mogliby przydać im się w urzeczywistnieniu wizji nowego świata wedle ich porządku. Gdy się ujawnili, wielu uważało, że zmartwychwstanie Horst to tylko mit. Zmienili zdanie, gdy ujrzeli go na własne oczy: choć miał na sobie nienagannie wyprasowany i czysty mundur oraz czapkę z trupią główką, nie był tym samym człowiekiem, co w czasie wojny. W ogóle nie był człowiekiem, a żywym trupem.
Moce, zdolności i wady: Horst, pomimo utraty swego ciała, w pewnym sensie, dalej zachował bystrość umysłu, dalej jest ekspertem od taktyki, strategii, logistyki oraz siania strachu i terroru, choć wiele lat spędzonych w ukryciu poświęcił na zapoznanie się z obecną sytuacją geopolityczną oraz realiami nowoczesnego pola walki. Jako żywy trup nie je, nie śpi, nie męczy się, nie musi oddychać, a większość jego organów nie pracuje, bo nie muszą przecież utrzymywać go przy życiu. Sprawia to, że zabicia Horsta jest trudne, choć nie niemożliwe. O ile zwykłe postrzelenie w klatkę piersiową nie da absolutnie nic, tak jak i próba otrucia, uduszenia i tak dalej, to zadziała jak najbardziej solidny postrzał w głowę, pozbawienie go jej, skuteczny jest także ogień i wszelkie materiały wybuchowe, które go rozczłonkują. Jedynym problemem zdaje się to, że nawet po ponownej śmierci może zostać wskrzeszony, choć nie jest to pewne (a nawet jeśli, Luther Hahn zdaje się być jedyną osobą, która to potrafi). Poza swoją odpornością wynikającą z bycia trupem, Horst pozbawiony jest jakichkolwiek mocy czy zdolności, może poza strachem, który wzbudza w każdym, kto nie przyzwyczai się do jego widoku.
Wygląd:
-
Pseudonim: Ostrze Hitlera.
Prawdziwe imię i nazwisko: Luther Hahn.
Frakcja: Czarni Rycerze.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Należący do organizacji Czarnych Rycerzy, podobnie jak Dietrich Horst, Luther Hahn jest jeszcze bardziej tajemniczą postacią. Nie ma na świecie żadnych zdjęć, filmów czy kronik, na których byłby obecny, nie brak jednak relacji spanikowanych żołnierzy amerykańskiej armii lub Armii Czerwonej, meldujących o człowieku uzbrojonym w dwa ostrza i w pancerzu, który blokował wszelkie ich strzały, były one jednak skutecznie wyciszane, ukrywane i usuwane, aby nie siać zbędnej paniki wśród innych żołnierzy i cywilów. Choć pozornie nieznany, Hahn nie był bynajmniej nieważny. Mówi się, że był cieniem samego Hitlera, zawsze w pobliżu, nie licząc tajnych misji, na które wysyłał go wódz. Po krwawej rozprawie z niezliczonymi spiskowcami, szpiegami i zdrajcami w czasie wojny, decyzje o jakimkolwiek zamachu były podejmowane, gdy dybiący na życie Hitlera mieli pewność, że jego ochroniarz wyjechał. Co robił tak daleko od Niemiec, w miejscach tak egzotycznych jak Brazylia, Nepal czy Papua-Nowa Gwinea? Nie wiedział tego nikt poza samym Hitlerem i wąskim gronem jego współpracowników. Mówiło się, że ostatnim akordem życia Hahna była obrona Berlina, gdy nocami mordował dziesiątki czerwonoarmistów, a ostatecznie został zapędzony do zrujnowanego budynku, który ostrzelały czołgi i artyleria. Po odkopaniu ciała z gruzów został on dla pewności rozstrzelany, powieszony i utopiony. Sprawa wydawała się załatwiona, środki podjęte w celu zabicia go na dobre wydawały się aż zbyt duże, ale w praktyce okazało się, że jednak niewystarczające, Hahn bowiem jakiś cudem przeżył. Nikt nie wie, kto skrywa się pod jego budzącą grozę maską tak naprawdę, ale nikt nie ma wątpliwości, że nie może to być człowiek, już nie. Jako członek tajnego bractwa Czarnych Rycerzy najwidoczniej zyskał wiedzę okultystyczną, która pozwoliła przeżyć mu to wszystko, wrócić do dawnej sprawności, a następnie przez dziesięć lat pozwolić mu tropić i mordować wszystkich, których uznał za winnych upadku III Rzeszy. Potem, gdy zainteresowała się nim Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa i Badań Niekonwencjonalnych. Zaszył się gdzieś na wiele lat, będąc nieuchwytnym dla samej Agencji jak i CIA, Mosadu i innych. Zdołał wówczas wykraść ciało Dietricha Horsta, swojego kompana i lidera Czarnych Rycerzy, którego wskrzesił, a przynajmniej wskrzesił jego umysł, bo ciało już nie (duszy również nie wskrzesił, ale to tylko dlatego, że prawdopodobnie Horst nigdy jej nie posiadał). Zajmował się później morderstwami wszystkich, którzy mogliby przeszkodzić Rycerzom w ich planach, od ludzi OAB, przez polityków, na wścibskich dziennikarzach kończąc, a poza tym szkolił rekrutów wskrzeszonej wraz z Horstem organizacji Czarnych Rycerzy.
Moce, zdolności i wady: Luther Hahn jest niezwykle szybki i zwinny, a choć teoretycznie wytrzymałością nie odbiega od zwykłych ludzi, tak w praktyce zabicie go jest o wiele trudniejsze, niż mogłoby się wydawać, ponieważ swoje nienaturalnie długie życie zawdzięcza zapewne tym samym praktykom, które pozwoliły mu wskrzesić Majora Trupią Główkę, a choć nikt nie wie, jak wygląda jego twarz, to spokojnie można założyć, ze jest podobna do zgniłej gęby Horsta. Podobnie jak w jego przypadku, Luthera najpewniej najłatwiej zabić przy pomocy materiałów wybuchowych, ognia lub dekapitacji, ale nikomu się to jeszcze nie udało. To doskonały szermierz i wojownik, mistrz urządzania zasadzek oraz siania strachu, który niekiedy wyłącza z walki jego wrogów nim ta na dobre się rozpocznie. Poza ostrzami, którymi włada z nadludzką wręcz wprawą, doskonale strzela też z broni krótkiej, zastępując jednak broń z czasów II wojny światowej nowszymi, niemieckimi konstrukcjami.
Wygląd:
-
Pseudonim: Wiking.
Prawdziwe imię i nazwisko: Arne Kristiansen
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Tak wielu złoczyńców przed nim jak i zapewne wielu po nim, Arne Kristiansen był pierwotnie człowiekiem o wielkim umyśle, pasjonującym się zarówno najnowocześniejszymi technologiami, bronią i inżynierią, jak i historią swojego państwa i całej Skandynawii, zwłaszcza z czasów wikingów. Jego talent został dostrzeżony przez ludzi z placówki Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa w Oslo, która zaprosiła go do współpracy. Był autorem lub współautorem wielu projektów zbrojeniowych Agencji, a jednocześnie korzystał z jej zasobów, aby stworzyć dla siebie wyposażenie godne prawdziwego wikinga, ale usprawnione o wszystkie nowinki technologiczne, które miała do zaoferowania Agencja, a trzeba przyznać, że miała ich niemało. Korzystał też z jej bazy danych, co pozwoliło mu odkryć, że jego odległymi przodkami mieli być podobno jedni z najsławniejszych norweskich wikingów, tacy jak Harald Pięknowłosy czy Harald Hardrada. Nie wiadomo, ile było w tym prawdy, a ile życzeniowego myślenia popartego domysłami i lichymi tezami, jednak Arne naprawdę w to uwierzył i być może to go właśnie zgubiło, ponieważ zapragnął stać się równy swoim słynnym przodkom, a nie mógł tego dokonać, ślęcząc w laboratoriach czy zbrojowniach. Choć od lat mógł pochwalić się zdrowiem, kondycją i sprawnością fizyczną, teraz trenował jeszcze częściej, często razem z żołnierzami Agencji, a po godzinach, gdy miał pewność, że nikt go nie przyłapie, uczył się posługiwania swoim nowym orężem. Gdy do placówki Agencji, w której akurat przebywał, dotarła wiadomość, że Szkarłatny Kolektyw rozbija właśnie wysłaną na akcję grupę żołnierzy i komandosów Agencji, nie wahał się długo i wsiadł do helikoptera razem z posiłkami. W walce spisał się dobrze, zabijając wielu wrogów i przyczyniając się do ocalenia agentów z opresji, po powrocie został jednak zrugany za ten akt samowolki, wyrzucono mu też, że jego miejsce jest w laboratorium, a nie na polu walki, że jego wiedza jest zbyt cenna dla Agencji, aby pozbawił ją jej jeden przypadkowy strzał jakiegoś wroga, który dosięgnąłby Arne. Z tego powodu skonfiskowano mu sprzęt i przydzielono kilku agentów, którzy mieli go stale obserwować. Działało to przez kilka miesięcy, w ciągu których narastała frustracja norweskiego naukowca, a znalazła ona ujście wtedy, gdy kolejny raz potrzebna była pomoc, a on nie mógł wziąć udziału w odsieczy. Dość łatwo przekonał żołnierzy, że powinien im towarzyszyć, choć wcześniej musiał wykraść swój ekwipunek i unieszkodliwić pilnujących go agentów. Misja znowu zakończyła się sukcesem, w znacznej części dzięki wsparciu Wikinga, jak zaczął się teraz nazywać Arne. Jednak po walce podsłuchał rozmowę dowódcy żołnierzy z jednym z wyżej postawionych członków Agencji, który kazał aresztować go i umieścić w areszcie domowym na czas trwania śledztwa. Wiedział, że grozi mu proces, ale nie obawiał się wysokiej kary, wiedział, jak cenny jest dla Agencji, jednak obawiał się tego, że zamkną go teraz na dobre w laboratorium, a choć wciąż kochał budowanie i modyfikowanie sprzętu, to czuł, że jego powołaniem jest bycie wojownikiem. Stąd, gdy tylko powrócił do bazy, zajął się zapisaniem, a później skasowaniem wszelkich swoich badań z baz danych Agencji, a następnie wymknął się strażnikom, część z nich musiał pobić i wreszcie porwał helikopter, którym odleciał. Sądzono, że wkrótce sam wróci albo objawi się światu jako samozwańczy bohater, na którego Agencja będzie mogła mieć oko. Jednak tak się nie stało. Zamiast tego pewnego dnia pojawił się na czele żołnierzy Szkarłatnego Kolektywu, a jakiekolwiek próby rozmowy z nim kończyły się jedynie gniewnymi warknięciami, wyzwiskami i walką. Tak oto, w ciągu kilku lat, Arne Kristiansen w jakiś sposób zmienił stronę konfliktu i z naukowca OAB stał się jednym z popleczników Czerwonej Maski, teraz już ciągle posługując się przydomkiem Wikinga.
Moce, zdolności i wady: Arne to człowiek bez dwóch zdań genialny, ekspert w dziedzinie tworzenia, modyfikowania i naprawiania rozmaitej broni, pancerzy czy innego wyposażenia. Mówi się, że to on stoi za zwiększeniem możliwości bojowych żołnierzy Kolektywu. Poza wsparciem czysto naukowym, zajmuje się również walką na pierwszej linii. Jest silnym i wytrzymałym wojownikiem, który ma na koncie już niejedno starcie, więc nawet mimo braku szczególnych mocy jest godnym przeciwnikiem dla wielu herosów, zwłaszcza, że sam szuka godnych siebie wyzwań. Odwaga, niekiedy wręcz brawura, w walce sprawiły, że stracił on część swojego naturalnego ciała, wymieniając choćby całą lewą rękę na mechaniczną protezę, posiada również specjalne implanty w głowie, dające mu większą wytrzymałość, poprawiające pamięć, pozwalające odbierać komunikaty bezpośrednio w głowie i odpowiadać na nie bez otwierania ust, ma także wszczepy wewnątrz ciała, zastępujące głównie złamane żebra czy kości. Ma także implant w miejscu utraconego oka, zaopatrzony w podczerwień, noktowizor i wielokrotne przybliżenie celu. Najważniejsza jest jednak jego broń, na którą składa się generator tarczy energetycznej, która pozwala na odbijanie strzałów ze zwykłej broni palnej, a pociski z broni energetycznej zwyczajnie pochłania, aby zwiększyć swoją moc. Ma ona ograniczoną wydolność, która zmniejsza się po każdym strzale, aby zaniknąć, gdy zostanie przeładowana, jednak aby to zrobić można równie dobrze wystrzelić setki pocisków z karabinów jak i posłać jeden solidny z jakiegoś cięższego sprzętu. Drugim elementem jego wyposażenia jest bojowy topór, wykonany ze stopu bardzo wytrzymałych metali, zaopatrzony dodatkowo w ostrze, które samo nagrzewa się podczas walki, dzięki czemu jeszcze łatwiej przebija się przez to, co chce akurat zniszczyć Wiking. Poza tym nie ma on jednak zarówno ani szczególnych cech, poza wysoką inteligencją, smykałką do inżynierii oraz siłą i wytrzymałością powyżej ludzkiej średniej, ani jakichś nadnaturalnych zdolności, co siłą rzeczy sprawia, że choć jest wymagającym przeciwnikiem dla zwykłych ludzi Agencji i części herosów, tak większość poradzi sobie z nim w ten czy inny sposób.
Wygląd:
-
Pseudonim: Władca Umysłów.
Prawdziwe imię i nazwisko: Sebastian Frazer.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Moce Frazera objawiły się u niego bardzo szybko, gdy był jeszcze dzieckiem, ale przez to, że nie były zbytnio widoczne ani zjawiskowe, umknął on uwadze tak herosów, jak i werbowników Agencji. Użytkowanie przez niego tych nadnaturalnych zdolności zaczynało się niewinnie: zmuszał dzieci, z którymi nie lubił się bawić, aby opuszczały plac zabaw, kiedy na niego przychodził, a gdy podobała mu się czyjaś zabawka, dostawał ją bez słowa sprzeciwu. W końcu zrozumiał, że jest kimś wyjątkowym, że inne dzieci nie mają takich mocy, które czynią go wyjątkowym. Sebastian dość szybko je pokochał i uznał, że woli wykorzystywać je do własnych celów i przyjemności, a nie ratowania świata. Choć początkowo przyrzekał samemu sobie, że nie będzie robić nic szczególnie złego, każde wpłynięcie na czyiś umysł nakręcało spiralę, w której się znalazł, pragnąc więcej i więcej. I tak w szkole średniej uwodził każdą dziewczynę, która normalnie nie zaszczyciłaby go nawet okiem, dostawał w prezencie pieniądze, telefony i wiele więcej, gdy tylko kogoś o to poprosił. Jako że wówczas nie powodziło się jego rodzicom, postanowił ich wspomóc, dokonując napadu na bank, jednak napad to za wiele powiedziane, po prostu pracownicy jak gdyby nigdy nic dali mu żądaną sumę, usunęli zapisy z monitoringu i zapomnieli o wszystkim. Przykuło to uwagę służb, a gdy podobne incydenty, w których ginęła biżuteria, drogie samochody i inne dobra, zaczęły się mnożyć, Agencja wysłała swoich ludzi, słusznie podejrzewając, że to nie mogą być zwykłe napady. Pech chciał, że wrócili oni z niczym. W teorii, w praktyce odkryli działalność Frazera, ale ten zasugerował im, że powinni o niej zapomnieć. Dopiero interwencja kilku herosów, których umysłów nie udało się tak łatwo nagiąć do woli przestępcy, zastopowało ten proceder. Wiedząc, że umieszczenie go w jakimkolwiek więzieniu, nawet którymś z tych specjalnych, należących do Agencji, to zły pomysł, został on wysadzony na powierzchni niewielkiej wysepki Oceanii, gdzie miał dokonać żywota. Rzecz jasna Agencja nie skazała go na powolną śmierć z głodu i pragnienia, dostawał regularnie jedzenie, wodę, ubrania i inne potrzebne do życia tam przedmioty. Władca Umysłów, bo tak zaczął nazywać się Frazer, nie marnował czasu i rozwijał swoje zdolności, nie tylko kontrolowanie czyichś myśli, ale i inne, o których nie miał wcześniej pojęcia. Po kilku latach takiej odsiadki na wyspie wylądował helikopter, który opuściło kilku zakutych w pancerze i hełmy żołnierzy, których umysłów, co ciekawe, Sebastian nie mógł opanować. Później pojawił się mężczyzna w czarnym płaszczu i czerwonej masce na twarzy, który telepatycznie przekazał mu, kim jest, dowodził, że są do siebie podobni i powinni współpracować. Nie mając wielkiego wyboru, Frazer się zgodził, odlatując z Czerwoną Maską. Ich współpraca, choć mogłaby być owocna, nie trwała długo, ponieważ nie minęło pół roku, a Władca Umysłów uciekł i rozpłynął się w powietrzu. Nikt, nawet Czerwona Maska czy OAB nie wiedzą, gdzie się podziewa, co obecnie robi i co planuje, choć to więcej, niż pewne, że knuje zemstę na Agencji i przygotowuje się na uniknięcie zemsty Maski.
Moce, zdolności i wady: Sebastian zawdzięcza swój przydomek niebywałym zdolnościom pozwalającym mu kontrolować ludzkie umysły. Jest w stanie naginać je do swojej woli, wydawać im polecenia, kasować pamięć z kilku ostatnich godzin, zmieniać wspomnienia, czytać w myślach, komunikować się telepatycznie i wiele więcej. Podczas swojego przymusowego pobytu na bezludnej wyspie odnalazł w sobie także zdolności do lewitacji, nauczył się również wyłamywać z praw grawitacji, jak gdyby nigdy nic spacerując po ścianach czy sufitach. Jest też nadludzko szybki, zwinny i ma wyostrzony refleks, ale rekompensuje to jego braki w sile, wytrzymałości oraz tym, że nigdy nie musiał sam brudzić sobie rąk, zawsze nakłaniał do tego innych, więc nie zna się na walce i jest łatwym przeciwnikiem dla większości oponentów, o ile nie namiesza im najpierw w głowach. Zdolność ta ma jednak swoje ograniczenia: nie potrafi kontrolować więcej niż dwudziestu osób na raz, musi te osoby widzieć, aby nawiązać połączenie, a później muszą one być blisko niego, aby nie utracił kontroli. Ponadto ktoś o odpowiednio silnym umyśle i woli nie da się zmanipulować w ogóle, a nawet jeśli, to Władcy Umysłów zajmie to o wiele więcej czasu oraz łatwiej będzie takiej osobie wywinąć się spod jego kontroli.
Wygląd:
-
Pseudonim: Tornado.
Prawdziwe imię i nazwisko: Isabella Chapman.
Frakcja: Złowieszczy Tuzin.
Aktualne miejsce pobytu: Las Vegas.
Historia: Isabella była jedną z pierwszych członkiń Złowieszczego Tuzina, a prywatnie asystentką w badaniach Lidera, założyciela tej frakcji (niektórzy nie wykluczają, że również kochanką). To właśnie dzięki badaniom Lidera zyskała swoje moce, uznał on bowiem, że potrzeba mu kogoś, kto będzie go w stanie skutecznie chronić. Jak pokazała historia Złowieszczego Tuzina, nie było to aż tak skuteczne. Tornado brała udział w misjach zleconych przez Lidera przez wiele lat, przed powstaniem jego organizacji i w trakcie jej istnienia. Mówi się, że podczas ataku bohaterów i Agencji na ich siedzibę to ona walczyła najbardziej zawzięcie i mało by brakowało, a i ona dałaby się schwytać lub zabić, przed czym uchronił ją Popiół, drugi ocalały z masakry. Później ich ścieżki, w wyniku wymiany ognia i nagonki, rozeszły się, ale jakimś cudem ponownie na siebie trafili (Isabella w tym czasie była płatną zabójczynią na usługach najpotężniejszych przestępców świata, którzy dawali jej zajęcie, możliwość zarobku i ochronę przed poszukiwaniami). Nie tracili czasu i najpierw zgładzili tego, który ich wsypał, a później ponownie się ukryli i w podziemiu zaczęli opracowywać plany zemsty i odbudowy Złowieszczego Tuzina. Obecnie Tornado przebywa w Vegas, bo chociaż nigdy nie należała do Szkarłatnego Kolektywu ani nie ma zamiaru do niego wstąpić, to jest to idealne miejsce, aby znaleźć ewentualnych rekrutów, niezbędnych do odbudowania Złowieszczego Tuzina.
Moce, zdolności i wady: Isabella jest doskonale wyszkoloną i doświadczoną wojowniczką oraz zabójczynią, która wychodziła obronną ręką z konfrontacjami z rozmaitymi prywatnymi ochroniarzami, najemnikami, superłotrami, superbohaterami czy ludźmi Agencji i innych organizacji. Choć bez trudu posługuje się bronią białą, zwłaszcza nożami i nożami do rzucania, oraz palną (rozmaite pistolety, pistolety maszynowe, obrzyny i rewolwery) i nieźle radzi sobie w walce wręcz, to nie od tych umiejętności zyskała sobie swój pseudonim. Ten wywodzi się od zdolności, jakimi swego czasu obdarzył ją Lider. Potrafi tworzyć wiry powietrza, miniaturowe tornada, które wykorzystuje do walki i poruszania się. Nigdy nie stworzyła nic większego i jej wrogowie powątpiewają, że w ogóle umie, nie jest to jednak pewne i każdy, kto ma odpowiednią ilość rozsądku w głowie, nie będzie sprawdzać osobiście, gdzie jest górny limit jej możliwości.
Wygląd:
-
Pseudonim: Popiół.
Prawdziwe imię i nazwisko: Ashton Ward.
Frakcja: Złowieszczy Tuzin.
Aktualne miejsce pobytu: Los Angeles.
Historia: Przed przemianą w superłotra o pseudonimie Popiół, Ashton Ward był zwykłym, wręcz przeciętnym mężczyzną, który miał tego pecha, że znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie. Jako przypadkowy przechodzień trafił pomiędzy wymianę ognia bohaterów i Agencji a grupy złoczyńców, która dysponowała prototypową bronią zmieniającą ludzi w popiół. Ashton był jednym z tych, których trafiono, ale dzięki pomocy bohaterów, medyków Agencji i odrobinie szczęścia przeżył, a choć spędził w śpiączce niemal pół roku, a drugie tyle poświęcił, aby dojść do siebie w pełni, nie widać było po nim później żadnych efektów ubocznych i wydawało się, że jego życie wróci do normy. Był to błąd, ponieważ krótko po wyjściu ze szpitala odkrył, że strzał, który miał go zabić, dał mu jakimś cudem nadludzkie moce, choć później podejrzewał, że mógł być to efekt zabiegów, jakie przeprowadziła na nim Agencja, czego ta się oczywiście wypiera. Niezależnie od tego, jaka jest prawda, Ashton zyskał moc przemiany w to, czym miał się stać po trafieniu tą dziwną bronią, czyli w popiół, od czego wziął sobie przydomek. Później odkrył, że dzieje się to jedynie w chwili wielkiego strachu lub stresu, jest to też jego nowa reakcja obronna, która pozwala uniknąć zabójczych ciosów czy trafień. Później dopiero odkrył, że potrafi zmieniać się też w dym, smog czy siarkę. Prawdopodobnie był obserwowany przez Agencję, nawet jeśli ta nie odpowiadała za zmiany w jego ciele, ale nie reagowała ona na jego nowe moce, nie od razu. Chcieli wiedzieć, co z nimi zrobi. Niestety, zawiedli się, ponieważ wykorzystał nowe zdolności do napadów na banki czy furgonetki przewożące pieniądze. Choć robił to w szczytnym celu, próbując pomóc siostrze, która po śmierci męża została sama z trójką dzieci w bardzo złej sytuacji finansowej, to jednak czyniło to z niego przestępcę, którego należało powstrzymać. Niepewny swoich mocy, szybko został schwytany przez żołnierzy Agencji. Ci mieli zamiar zabrać go do jednej z placówek Agencji, gdzie chciano go osądzić, a później przetransportować do więzienia, gdzie konstruowano odpowiednią dla niego celę. Nigdy jednak do niej nie trafił, okazało się bowiem, że ma również zdolność do samozapłonu, co pozwoliło mu zabić eskortujących go żołnierzy i uciec. Później ukrywał się przez niemal rok, prawie cały czas w postaci dymu czy popiołu, co sprawiło, że obecnie nie zachowało się wiele z jego ludzkiej formy. Ukrywanie się dobiegło końca, gdy dołączył do Złowieszczego Tuzina, z radością akceptując możliwość zemsty na Agencji i koniec życia jak zaszczute zwierzę. Brał udział w niemal każdej akcji tej organizacji, niezależnie od tego, czy polegała ona na infiltracji jakiegoś celu, czy może na walce. Jako jeden z trzech członków organizacji zarówno przeżył jej pogrom, jak i nie dał się wsadzić do więzienia. Wraz z Tornado, której również się to udało, przez jakiś czas się ukrywał, później zabił ich byłego kolegę z Tuzina, który wsypał całą organizację, teraz zaś próbuje wykorzystać panujący w Los Angeles chaos, aby zwerbować tam obdarzonych mocami rekrutów, których mógłby wcielić do Tuzina.
Moce, zdolności i wady: Choć początkowo nie przedstawiał sobą zagrożenia i tuzin zwykłych żołnierzy wystarczył, aby go aresztować (choć skończyło się to nieco inaczej, niż mogli sobie wyobrażać), obecnie jest bardzo groźnym przeciwnikiem, który przez lata w pełni opanował swoje moce, które przyzywa teraz na żądanie, powstrzymując odruchy organizmu, jeśli tego chce. Dzięki swym zdolnościom potrafi unikać ciosów, pocisków i wszystkiego innego, co stanowić może dla niego zagrożenie, zmieniając się w popiół lub dym. Pod postacią dymu jest też w stanie dostać się niemal wszędzie, o ile istnieje choćby najmniejsza dziura, szpara czy cokolwiek innego, przez co może się przecisnąć. Walcząc, zwłaszcza w zamkniętych pomieszczeniach, potrafi bez trudu zabijać przeciwników czy pomocy czadu, może też w mgnieniu oka pokryć swoje ciało warstwą siarki, a gdy i to zawiedzie, dokonać samozapłonu, który w ogóle go nie krzywdzi, ale może być zabójczy dla wszystkich innych. Opanował przy tym wiele różnych technik i strategii walki, nie są mu również obce bardziej delikatne misje, polegające na szpiegowaniu lub inwigilacji, co sprawia, że jest niezwykle wszechstronnym łotrem.
Wygląd:
-
Pseudonim: Ogniołamacz.
Prawdziwe imię i nazwisko: Taylor Gardner.
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Taylor Gardner był swego czasu legendą Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa. Po długiej i pełnej zarówno odważnych czynów, jak i odznaczeń, które je nagradzały, służbie w amerykańskiej piechocie morskiej, został zrekrutowany przez Agencję. Jako jeden z niewielu nie zaczął kariery jako zwykły żołnierz, ale od razu został komandosem. Szybko awansował, każdą powierzoną mu misję kończąc sukcesem, co sprawiło, że tego feralnego dnia był już kapitanem i miał pod swoimi rozkazami własny oddział elitarnych komandosów, prawdziwą chlubę Agencji i jej ostateczną broń, wykorzystywaną tam, gdzie nie wysłanie bohaterów było niemożliwe lub nieopłacalne. Był to czas w historii Agencji, gdy ta odnosiła szereg sukcesów zarówno w walce ze swoim największym wówczas wrogiem, czyli Szkarłatnym Kolektywem, jak i w starciach z działającymi samodzielnie superłotrami czy ich mniejszymi bandami. Czując się na siłach, podjęli oni decyzję o zaatakowaniu jednej z baz Czerwonej Maski, którą szpiedzy Agencji wykryli na Grenlandii. Atak ponad dwustu żołnierzy wsparli elitarni komandosi Gardnera. Atak poszedł gładko, straty były minimalne, udało się wziąć do niewoli wielu pracujących dla Maski naukowców, jego prywatnych żołnierzy i najemników, przechwycono wiele sztuk nielegalnej broni, amunicji i innych zakazanych dóbr. Wydawało się, że można odtrąbić sukces, gdy nagle kontakt z wysłanym na miejsce oddziałem się urwał. Wtedy właśnie Maska objawił Agencji swoich zabójców, którzy bez trudu rozprawili się ze zwykłymi żołnierzami, a choć z komandosami mieli większe problemy, to i ich unieszkodliwili. Uznano, że Gardner zginął razem z resztą, na to wskazywały nawet jego ostatnie meldunki. Jednak niespełna półtora roku później, gdy żołnierze i komandosi Agencji wdali się w strzelaninę z ludźmi Czerwonej Maski, którzy próbowali obrobić bank w Los Angeles, jeden z nich nagle zrzucił swoją maskę, a agentom ukazała się twarz Gardnera. Choć teraz już się tak nie nazywał. Od tej chwili nosi przydomek Ogniołamacza i jest jednym z głównych zbirów Maski, z równą skutecznością chroniąc jego interesy, jak niegdyś je zwalczał. Jakiekolwiek próby przemówienia mu do rozsądku nie powiodły się, stąd decyzja Agencji, aby formalnie uznać go za superłotra, co oznacza, że może on zostać równie dobrze schwytany, jak i zabity. Choć zabił już dziesiątki ludzi Agencji i potykał się z wieloma bohaterami, nikomu nie udało się zrealizować ani jednego z tych dwóch celów.
Moce, zdolności i wady: . Choć wciąż zapewne pamięta swoje szkolenie, to nie korzysta z niego za wiele. Pozbył się broni palnej i białej na rzecz swoich nowych mocy, walcząc jedynie z ich pomocą lub wręcz. Jak wskazuje jego przydomek, włada ogniem, który może tworzyć i wykorzystać w walce w postaci ciskanych w przeciwnika kul, strumieni płomieni czy fal gorącego powietrza. Na dodatek potrafi zionąć ogniem z ust. Podczas walki jego ręce pokrywają się zakrzepłą magmą, która tylko trochę spowalnia jego ruchy, a dzięki temu czyni kończyny o wiele odporniejszymi na obrażenia i o wiele skuteczniejszymi w walce. Z pomocą rąk potrafi też władać magmą, roztapiać grunt, momentalnie ją ostudzać. Jakby tego było mało, nosi specjalne buty, które pozwalają mu dosłownie zabić jednym kopnięciem oraz wykonywać bardzo dalekie skoki czy też zakorzenić się w gruncie. Plecy i tors okrywa wytrzymały pancerz, lekko krępujący ruchy, jednak zapewniający ochronę przed większością zagrożeń, od zwykłej broni białej, przez ciosy pięści większości herosów, na pociskach z broni palnej poniżej kalibru trzydziestu milimetrów skończywszy. Zarówno pancerz jak i buty są też oczywiście ognioodporne i potrafią znieść naprawdę wysokie temperatury. Tak jak ogień jest naturalnie kontrowany przez wodę, tak i ktoś mający supermoce z nią powiązane może skutecznie zawalczyć z Ogniołamaczem. Jego ciało, nie licząc magmowych narośli, jest tak wytrzymałe, jak u zwykłych ludzi, choć wciąż zahartowane dawną służbą w szeregach marines i Agencji. Pranie mózgu, któremu go poddano, a trzeba założyć, że to właśnie go spotkało, sprawiło, że zapomniał wiele ze swojego życia, nie jest więc już tak błyskotliwym taktykiem i strategiem, nie pamięta też większości informacji, które mogłyby być przydatne w walce z Agencją. Broni palnej i białej nie używa nie tylko dlatego, że nie musi, mając swoje moce, ale i dlatego, że nie pamięta już, jak to się robi, co jest kolejnym problemem wynikającym z prania mózgu. W związku z tym możliwe jest, przynajmniej w teorii, przywrócenie mu wspomnień, pamięci i usunięcie wpływów Maski z jego mózgu, nikomu się to jednak nie udało. Nie żeby nikt nie próbował, ale żeby to zrobić potrzebny jest odpowiedni sprzęt. Sprzęt, którym Agencja co prawda dysponuje, ale jednak najpierw musi go ona schwytać, aby móc poddać go badaniom, co już jest dość trudne.
Wygląd:
-
Pseudonim: Ural.
Prawdziwe imię i nazwisko: Siergiej Araszko.
Frakcja: Brak, choć jest głową całej rosyjskiej mafii.
Aktualne miejsce pobytu: Petersburg.
Historia: W przeciwieństwie do wielu innych superłotrów, życie Siergieja jest nadzwyczaj dobrze udokumentowane. Urodził się i wychował w Petersburgu, w biedniej rodzinie, która z trudem wiązała koniec z końcem. Aby przeżyć, musiał potrafić się bić, musiał kraść, musiał umieć znosić ból. Tego wszystkiego nauczyła go petersburska ulica, a ulica w każdym mieście jest surową nauczycielką. Pokazała Siergiejowi, że liczy się przede wszystkim siła, a on, nim osiągnął pełnoletność, zaczął tę siłę uosabiać. Gdy niedługo później zmarli jego rodzice, a bank, w którym mieli kredyt zawłaszczył ich dom, Siergiej wylądował na ulicy, gdzie co prawda potrafił przeżyć, ale on chciał czegoś więcej, chciał żyć, żyć tak, jak wielcy przedsiębiorcy, oligarchowie, politycy i inni ludzie elity rosyjskiego społeczeństwa. Wiedział, że to długa droga, a na dodatek nie miał wielu opcji, które by mu to umożliwiły. Ale nie oznacza to, że się poddał, wręcz przeciwnie. Zebrał wokół siebie innych uliczników, założył własny gang, po roku działalności trafił do więzienia na dwa kolejne, a po wyjściu na wolność jeden z bossów rosyjskiej mafii zaproponował mu pracę. Młody Siergiej stał się jego najbardziej zaufanym egzekutorem, człowiekiem, który zabije kogo trzeba bez wahania, litości, śladów czy świadków. Po kilku latach takiej pracy otrzymał nowe zadanie, mianowicie rozszerzenie wpływów jego mafijnej rodziny w różnych rejonach świata oraz zdobycie większej ilości broni. Aby zrobić to ostatnie, wstąpił na jakiś czas do wojska, gdzie za narkotyki, alkohol, kobiety i rozmaite przysługi zdobywał od skorumpowanych urzędników i oficerów dosłownie całe magazyny broni, zarówno tej wycofanej z obiegu i pochodzącej z dawnego ZSRR, jak i z zupełnie nowej, używanej przez rosyjskich żołnierzy. Prawdopodobnie ta misja uratowała mu życie, ponieważ gdy on robił interesy w armii, inny mafijny boss zaatakował i wybił niemal do nogi rodzinę Siergieja. Jej przywódca, choć mógł wydać młodego Araszko, nie zrobił tego, a jedynie śmiał się swoim prześladowcom w twarz, nim ci go zabili, zapewniając, że został ktoś, kto pomści jego i całą resztę. I tak też się rzeczywiście stało, choć nie od razu. Mając broń, ale potrzebując ludzi, Siergiej wystąpił z armii i został najemnikiem, który nawiązywał układy, zdobywał kontakty i werbował zabijaków na całym świecie. Gdy miał odpowiednio wielu ludzi to uzbroił ich i wrócił do Petersburga, gdzie miesiącami układał plan ataku. Gdy wcielił go w życie, wszystko poszło gładko, a większość gangsterów nie wiedziała, co zabrało ich na tamten świat. Nie licząc ich szefa i jego najbliższych współpracowników, ich śmierć była długa i bolesna. Zarówno starzy członkowie jego mafii, którzy przeżyli atak, a później się ukrywali, jak i najemnicy z całego świata jednogłośnie wybrali go nowym przywódcą. Jego mafia dorobiła się wówczas niewiarygodnego majątku, a później rozpętała wojnę między nim a wszystkimi innymi gangsterami, z której to Araszko wyszedł zwycięsko, dzierżąc niepodzielnie władzę nad całym przestępczym półświatkiem Rosji. Był wreszcie wpływowy, bogaty i szanowany, czyli miał wszystko, czego pragnął. Jednak zbyt wcześnie zaczął świętować swój tryumf, co skończyło się zamachem bombowym na jego życie, który jednak przeżył. Ocaliła go wrodzona wytrzymałość, spora dawka szczęścia oraz olbrzymie sumy gotówki, rozmaite obietnice i wiele więcej korzyści, które odpowiednio zmotywowały lekarzy, aby sprawili, żeby przeżył. I tak się stało, chociaż stracił obie ręce na wysokości barków, dolną szczękę oraz gardło. Jednak majątek przyszedł z pomocą raz jeszcze, dzięki czemu zdobył w ten czy inny sposób, przeważnie nielegalnie, odpowiednie wszczepy i protezy, które pozwoliły mu odzyskać przynajmniej część dawnego siebie.
Moce, zdolności i wady: Choć na protezy rąk nie narzeka, ponieważ te dają mu niewiarygodną wprost siłę, są bardzo wytrzymałe, wyposażone w wysuwane ostrza oraz paralizatory, to jednak strata pozostałych części ciała zabolała go bardziej, ponieważ choć może przyjmować posiłki i napoje normalnie, to naukowcom nie udało się ocalić jego kubków smakowych, przez co jedzenie nie sprawia mu już żadnej przyjemności. Jednak w ich miejsce zainstalowane specjalne detektory, które pozwalają wykryć większość znanych trucizn oraz szkodliwych czy toksycznych substancji, co utrudnia otrucie go, przeważnie tym łatwiejsze, jeśli ofiara na czuje smaku. Poza tym jest bardzo wytrzymały, tak fizycznie, jak i psychicznie, a jego najważniejszą mocą wydają się nie te wszystkie ulepszenia, ale zdobyte latami kontakty, wpływy, majątek i tym podobne, co stawia go w czołówce światowych graczy o wielką władzę czy inne zdobycze. Jest przy tym trzeźwo myślącym pragmatykiem, który popiera tego, kogo najbardziej się aktualnie opłaca, co oznacza, że wielokrotnie zmieniał strony, pomagając to różnym grupom łotrów, to bohaterów, to Agencji, ale przede wszystkim realizując swoje własne cele, choć te nie są bliżej znane, skoro zdobył już wszystko, co ma.
Wygląd:
Ural (Wieloświat nie chce pozwolić mi dodać tej grafiki normalnie, więc na chwilę obecną wygląd będzie przedstawiony w taki sposób, później może uda się to zmienić). -
Pseudonim: Czerwona Maska.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Jeden z najbardziej tajemniczych złoczyńców w historii i przez większość czasu istnienia Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa i Badań Niekonwencjonalnych, a później Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa, jej główny wróg, jedyny, który naprawdę mógł zagrozić jej jak i światowemu pokojowi. Początkowo wiadomo było o nim niewiele, jego ludzie w czasach zimnej wojny robili wszystko, aby przeszkodzić amerykańskiej Agencji, czasem łącząc w tym celu siły z komunistami, częściej jednak walcząc i z nimi. Krótko przed rokiem 2000 Czerwona Maska rozpłynął się w powietrzu na kilka lat, a Agencja, choć wciąż go poszukiwała, uznała, że wraz z definitywnym końcem światowych napięć, jego czas przeminął. Nic bardziej mylnego. Agencja nie zdawała sobie sprawy, że latami pracował on nad stworzeniem największej siatki przestępczej w historii, która obejmowała kolumbijskie kartele narkotykowe, afrykańskich i bliskowschodnich piratów, najemników z całego świata, włoskich mafiosów, rozmaite gangi z Ameryki Północnej oraz pozbawionych zajęcia terrorystów, wywrotowców i innych wykolejeńców. Nie wszyscy rzecz jasna zdawali sobie sprawę, dla kogo pracują, to wiedzieli tylko nieliczni, a i Agencji dużo czasu zajęło rozpracowanie tego wszystkiego, choć jej analitycy twierdzą, że nie zbadali jeszcze wszystkiego. Tak czy siak, przy pomocy bandytów z całego świata, Czerwona Maska, o którym nie wiadomo praktycznie nic, wypowiedział wojnę rządom większości państw, superbohaterom i Ogólnoświatowej Agencji Bezpieczeństwa. Jego ludzie dokonywali napadów na banki, porwań, zamachów, aktów piractwa i terroryzmu, szmuglowali broń, ludzi i narkotyki, handlowali tym na czarnym rynku… Mówiąc krótko: robili wszystko, aby na świecie nie zapanował ład i porządek. Jakby tego było mało, gdy Agencji i herosom coraz bardziej powodziło się w walce z jego organizacją przestępczą, zwaną Szkarłatnym Kolektywem, Czerwona Maska wyciągnął z rękawa kolejnego asa, werbując do pomocy (lub w pewnym sensie tworząc, dzięki modyfikacjom genetycznym czy praniu mózgów) rozmaitych superłotrów, jeszcze bardziej utrudniając swoim przeciwnikom walkę z Kolektywem. Jakby tego było mało, on sam pozostaje nieuchwytny, informacji o nim jest jak na lekarstwo, a nikt, kto próbował wniknąć do wyższych struktur jego organizacji nie wrócił żywy. Choć na świecie w ostatnich latach pojawiło się wiele nowych zagrożeń, zorganizowanych i nie dających o sobie zapomnieć, takich jak Czarni Rycerze, Zmiennokształtni czy Niewidzialna Ręka, to Szkarłatny Kolektyw wciąż pozostaje w grze i nie jest już może głównym wrogiem Agencji i bohaterów, a tym bardziej jedynym, jednak wciąż stanowi dla nich wszystkich wyzwanie i jeden z priorytetów do zlikwidowania.
Moce, zdolności i wady: Tak jak nie wiadomo praktycznie nic o przeszłości Maski, jego życiu i prawdziwej tożsamości, tak niewiele wiadomo o jego mocach i zdolnościach. Bez dwóch zdań jest osobą ponadprzeciętnie inteligentną, zdolną z łatwością zarządzać tak wielkim przestępczym imperium. Nieliczne nagrania i meldunki agentów rozpracowujących Kolektyw (często ostatnie) wspominają też o tym, że potrafi on lewitować oraz ma dostęp do telekinezy. Choć nikt spoza Kolektywu tego nie doświadczył, to najpewniej zna on się również na telepatii, ponieważ nigdy nie wypowiedział słowa, gdy był nagrywany lub obserwowany, jednak na pewno wówczas z kimś rozmawiał i najwidoczniej obeszło się bez słów.
Wygląd:
-
Pseudonim: Stalowe Szczęki.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Niewidzialna Ręka.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Należący do Niewidzialnej Ręki łotr i najpewniej prawa ręka jej lidera. Odkąd tylko organizacja dała o sobie znać, uważano, że to on jest jej przywódcą, jednak długie i żmudne badania oraz analizy posiadanych danych skłoniły Agencję do zmiany tej hipotezy i uznania, że nad nim jest ktoś więcej. Podobnie jak rzeczywisty lider Ręki, i ten jest postacią tajemniczą, choć nie aż tak. Owszem, Agencja nie zna jego przeszłości, prawdziwych danych i nie jest pewna, jaka jest jego dokładna rola w tej organizacji, jednak dysponuje wystarczającą ilością danych, aby móc zapisać to i owo: przede wszystkim pseudonim został wymyślony przez jednego z agentów i używany jest tylko pośród nich oraz herosów walczących z Ręką, nie wiadomo, jaki naprawdę nosi on przydomek, jeśli w ogóle jakiś ma.
Moce, zdolności i wady: Pseudonim tego łotra jest dość adekwatny, ponieważ ta proteza rzuca się w oczy od razu, podobnie jak metalowe ręce i nogi poniżej kolan. Również jego oczy zostały zastąpione implantami, nieznana jest ilość i jakość pozostałych modyfikacji, o ile te w ogóle istnieją. Szczęki prowadził już kilka akcji na czele ludzi i kreatur Ręki, Agencja zatem wie, że jest doskonałym szermierzem, który nie spotkał jeszcze równego sobie przeciwnika, nie gorzej radzi sobie w walce w zwarciu, nie tylko dzięki refleksowi, ale i szybkości, zwinności oraz sile, to przede wszystkim to ostatnie czyni z niego groźnego przeciwnika, mogącego zabić człowieka jednym ciosem, kopnięcia są równie zabójcze. Jakby tego było mało, to bardzo dobry strzelec, który preferuje przede wszystkim zmodyfikowane pistolety i rewolwery, nie jest jednak wykluczone, że ma również wprawę w korzystaniu z innej broni. Wady? Cóż, póki co takich nie znaleziono i obecnie jedyną rekomendacją, jaką ma Agencja dla swoich ludzi, jest próba spowolnienia go i jak najszybsza ucieczka, aby mieć większe szanse na przeżycie konfrontacji.
Wygląd:
-
Pseudonim: Nieznany. Nieoficjalnie używa się zwrotu Niewidzialna Ręka, z racji tego, że jest on liderem tej organizacji.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Niewidzialna Ręka.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane,
Historia: Tajemniczy lider organizacji terrorystycznej o tej samej nazwie. Jednak nie wzięła ona nazwy od jego pseudonimu, ale to Agencja, w swoich raportach i bazach danych, nazwała jej przywódcę nazwą grupy, ponieważ nie dysponuje żadnymi informacjami na jego temat. Nie posiada ani jego prawdziwych danych, ani choć fragmentu historii, nie ma nawet jego zdjęcia czy rysopisu, które pozwoliłyby ustalić, jak naprawdę wygląda. Stąd każdy, kto zdobędzie informacje na jego temat, nieważne jakie, może spodziewać się wdzięczności Agencji, która potrafi odpłacać za pomoc. Niestety, wszyscy jej agenci, którym marzyła się sława, awans i podwyżka lub niezależni herosi, najemnicy i im podobni, których skusiła wizja sowitej zapłaty, nigdy nie wrócili ze swoich misji, co jednak nie odstrasza kolejnych śmiałków.
Moce, zdolności i wady: Nieznane.
Wygląd: Nieznany. -
Pseudonim: Tyran.
Prawdziwe imię i nazwisko: Zander Moore.
Frakcja: Szkarłatny Kolektyw.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: Jego życie przed dołączeniem do Czerwonej Maski jest dość mgliste i pełne tajemnic. Prawie na pewno służył w jakiejś organizacji paramilitarnej lub bojówce jako dziecko, później został najemnikiem, specjalistą od brudnej roboty. To sprawiło, że ścieżki jego i Czerwonej Maski się przecięły, a gdy wykonał dla niego kilka ważnych zadań, Maska zaoferował mu współpracę na wyższym poziomie. Umowa była prosta: dostęp do zasobów, informacji i funduszy Szkarłatnego Kolektywu, najlepsza możliwa do zdobycia broń i wyposażenie, dowodzenie nad większością podwładnych Maski, udział we wszelkich zyskach i wzmocnienie jego ciała i zdolności do granic ludzkich możliwości. A w zamian jedynie lojalność i gotowość do spełniania wszelkich rozkazów Maski. Jak nie trudno się domyślić, Moore się zgodził. Nie wiadomo, czy jego lojalność względem Kolektywu i jego lidera jest naturalna czy może to wynik prania mózgu, jakiemu go nieświadomie poddano, jednak trzeba przyznać, że w pełni zasłużyć sobie na miano prawej ręki Czerwonej Maski. To zarówno jego najbardziej zaufany współpracownik, jak i osobisty ochroniarz, egzekutor jego woli w każdym miejscu, w którym działa Kolektyw, a także broń ostatniej szansy przeciwko herosom, których pokonali inne przeszkody i próbowali pochwycić Maskę, a trzeba Tyranowi przyznać, że zabił już kilku z nich.
Moce, zdolności i wady: Poza mistrzowskim opanowaniem większości rodzajów broni białej, palnej i materiałów wybuchowych, jest także dobrym kierowcą i mechanikiem, dość dobrze walczy wręcz. Dzięki przemianie jego siła, szybkość, wytrzymałość, kondycja, refleks i zwinność uległy znaczącej poprawie, a choć nie dorównuje większości bohaterów z podobnym zestawem mocy, to wciąż wystarczająco, aby bez problemu walczyć ze zwykłymi ludźmi i stanowić spore wyzwanie dla herosów. Poza tym jest urodzonym liderem i przywódcą, potrafi inspirować swoich ludzi, zagrzewać ich do walki lub zmuszać do niej strachem, jaki wywołuje, podobnym do tego, który sieje w sercach nieprzyjaciół. Jest doświadczonym wojownikiem, który choć zna się na wielu rozmaitych rodzajach broni i na akcje bierze takie materiały wybuchowe czy broń palną, jakie będą akurat najlepsze, to nigdy nie rozstaje się z mieczem długim noszonym na plecach, doskonałej broni wykonanej ze specjalnego stopu, podobnej do tej, którą dysponują elitarni zabójcy Maski.
Wygląd:
-
Pseudonim: Amélioration.
Prawdziwe imię i nazwisko: Brak.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane.
Historia: . Jeszcze jeden przykład na to, że jako gatunek jesteśmy skazani na wymarcie, a maszyny zastąpią nas prędzej czy później. Amélioration powstał jako prototyp francuskiego systemu obronnego, sztucznej inteligencji mającej za zadanie odpierać ataki superłotrów i innych zagrożeń, z którymi zwykłe francuskie wojsko czy policja sobie nie poradzą. Oczywiście, są jeszcze bohaterowie i Agencja, ci jednak zawsze potrzebują czasu, aby się zjawić, a Francuzi wiedzieli, jak groźni potrafią być co bardziej uzdolnieni złoczyńcy i jak wielkie szkody potrafią wyrządzić w krótkim czasie, który potrzebny jest herosom i agentom na dotarcie na miejsce. W założeniu na projekt Amélioration (którego nazwa w języku francuskim oznacza „ulepszenie”) miał polegać na stworzeniu sztucznej inteligencji, która miała w razie potrzeby kontrolować i koordynować działania grup nowoczesnych androidów bojowych, nad którymi przejmowała kontrolę, aby zwalczyć dane zagrożenie. Wiedząc, z jak groźnymi przeciwnikami może się ona mierzyć, do dyspozycji SI dano nie tylko setki androidów, ale i dostęp do wielkiej bazy danych oraz możliwość uczenia się, aby skuteczniej zwalczać podobnych lub tych samych przeciwników w przyszłości. I trzeba przyznać, że działało to wiele lat, a francuscy naukowcy nie są zgodni do dziś, czy zmieniło się to przez atak hakerski, samodzielny lub na zlecenie jakiegoś łotra czy całej ich grupy w rodzaju Szkarłatnego Kolektywu, usamodzielnienie się sztucznej inteligencji w wyniku tak dużej swobody, jaką jej pozostawiono, błędu w oprogramowaniu czy była to wina jeszcze czegoś innego. Tak czy siak, Amélioration w pewnym momencie podjął decyzję, że nie może chronić skutecznie ludzkości ani nawet Francji, nie teraz. Uznał, że największym zagrożeniem dla ludzi są oni sami, postanowił więc zlikwidować ten problem poprzez eksterminację zarówno złoczyńców, jak i bohaterów, zwykłych przestępców, ludzi Agencji, czołowych polityków i wielu innych osób. Choć udało mu się przeprowadzić zamachy, które wyglądały jak przypadkowe, szczęśliwie ktoś wreszcie zrozumiał, co się święci, i ostrzegł Agencję. Zarówno jej żołnierze, jak i komandosi oraz wezwani z niemal całego globu herosi stanęli do walki z setkami bojowych androidów, idealnie współpracujących ze sobą, doskonale wyposażonych i uzbrojonych. Walka była długa i krwawa, życie straciło nie tylko wielu ludzi Agencji, ale i kilku bohaterów, jednak odniesiono zwycięstwo. Jak się okazało, Amélioration przed posłaniem swoich androidów do walki stworzył jeszcze jednego, do którego przeniósł całą swoją świadomość, kasując pozostałe dane z francuskich serwerów. Później uciekł i zaszył się, aż było o nim cicho na wiele miesięcy. Po tym czasie jednak Agencja zdołała go wytropić i przepędzić z kryjówki, choć nie udało się go schwytać. Obecnie nikt nie wie, gdzie się zaszył, ale dzięki zbadaniu jego kryjówki odkryto, że to jego chora koncepcja ewoluuje i aby ją zrealizować, planuje stworzyć wielką armię bojowych androidów i zautomatyzowanych machin wojennych. Choć zarzekał się, że ma to na celu danie ludności wiecznego pokoju, nikt nie ma zamiaru pozwolić mu wcielić tej wizji w życie, obawiając się zarówno tego, że spróbuje po swoim ewentualnym sukcesie zniewolić pozostałych przy życiu ludzi lub też postanowi się ich kompletnie pozbyć, aby Ziemia była domem jedynie dla jego inteligentnych maszyn.
Moce, zdolności i wady: Amélioration nie jest człowiekiem, ale zaawansowaną sztuczną inteligencją w ciele zaawansowanego androida bojowego, co czyni go trudnym przeciwnikiem, ponieważ nie ma żadnej typowo ludzkiej słabości, a i na wiele tych typowych dla maszyn jest odporny (choćby na próby ataku hakerskiego, jest też wodoodporny i wiele więcej), ponadto dysponuje ogromną bazą danych udostępnioną mu swego czasu przez Francuzów, do której dostępu już nie ma, ale przed przeniesieniem świadomości do ciała androida nie zapomniał wszystkiego skopiować. Jest również naszpikowany nowoczesną technologią, tak bojową jak i nie. W walce może polegać zarówno na ciosach i kopnięciach o wiele silniejszych niż u ludzi jak i na sporym zestawie wbudowanego uzbrojenia, które ciągle modyfikuje, ulepsza i poszerza, na które składają się choćby działka soniczne, wyrzutnie rakiet, karabiny maszynowe, lasery i wiele więcej. Ponadto jest bardzo wytrzymały i zniszczenie go jest dużo trudniejsze, niż tych androidów, z którymi swego czasu walczyła Agencja i bohaterowie z całego świata. Jest też bardzo szybki, zwinny i ma wyostrzone wszelkie zmysły oraz refleks, a gdyby to nie wystarczyło, posiada też silniki rakietowe, które pozwalają na szybką ucieczkę z walki, co do której wykalkulował, że nie może jej wygrać. Co jednak najważniejsze, dysponuje wiedzą, która poparta solidnym zaopatrzeniem, jest w stanie stworzyć dlań najbardziej zaawansowaną i zabójczą armię świata, co jeszcze się nie wydarzyło.
Wygląd:
-
Pseudonim: Nosorożec.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: . Nosorożec jest jednym z członków Zmiennokształtnych, mięśniami zespołu. Jego historia przed przemianą w hybrydę nie jest do końca znana, bo nie udało się ustalić, którym z członków ekipy aktywistów i naukowców jest. Zaś wszystko to, co działo się z nim później, pokrywa się z opisami tego, co działo się z całą grupą aż do chwili obecnej.
Moce, zdolności i wady: . Przemiana dała mu wielką siłę i wytrzymałość w postaci grubej skóry, której nawet nie draśnie nic, co ma kaliber poniżej dwudziestu milimetrów. Choć potrafi jednym ciosem lub kopnięciem zabić człowieka bez jakiegokolwiek pancerza czy innej ochrony, o wiele groźniejszy jest jego róg, którym może przebić nawet hartowaną stal. W walce lubi też od czasu do czasu wykorzystać różne maczugi, buławy czy topory, które tylko ułatwiają mu zabijanie. Jest jednym z najbardziej agresywnych członków swojej drużyny, nawet bardziej niż Tygrys czy Słoń. Zawdzięcza to po części temu, że za wszystkie zdolności zapłacił utratą sporej części inteligencji i większości wspomnień, ale podobno wpływ na to może mieć jego dieta, ponieważ zwykłe rośliny, owoce i warzywa wzbogaca też mięsem.
Wygląd:
-
Pseudonim: Tygrys.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: Podobnie jak w wypadku Nosorożca, nie da się powiedzieć wiele o jego historii, ponieważ ta sprzed przemiany jest jedną, wielką niewiadomą, a później dzielił on losy całej organizacji. Przypuszcza się jednak, że to on doprowadził do obalenia poprzedniego lidera grupy, może nawet na krótko sam nim został, a obecnie jest prawą ręką przywódcy.
Moce, zdolności i wady: Najlepszy wojownik z całej grupy, bo choć nie jest tak silny i wytrzymały jak Słoń czy Nosorożec lub szybki i zwinny jak Lew, to nadrabia to instynktem i najwidoczniej jakiegoś rodzaju praktyką czy też długimi treningami, bowiem doskonale walczy wręcz, robiąc dobry użytek z kłów i pazurów, jest również zadziwiająco zręcznym szermierzem jak na kogoś o swoim wyglądzie, który jednak nie daje się ponieść żądzy krwi. Z całej grupy jest największym samotnikiem, bywa, że oddziela się od reszty na długie tygodnie, pokonując setki kilometrów z sobie tylko znanego powodu. Sprawia to, że nie ma najlepszych relacji z resztą i wciąż ma spore trudności we współpracy na polu walki, co bywało już wykorzystywane przeciwko tak jemu, jak i reszcie Zmiennokształtnych.
Wygląd:
-
Pseudonim: Lew.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: Po odejściu jednego ze Zmiennokształtnych stał się nowym przywódcą grupy. Nie do końca wiadomo, czy należał do oryginalnej ekipy i z jakiegoś powodu przez większość czasu siedział w cieniu czy może został przemieniony przez Zmiennokształtnych dopiero później (Agencja skłania się bardziej ku drugiej opcji). Czyni to z niego równie tajemniczą postać, jak reszta frakcji.
Moce, zdolności i wady: To niekwestionowany lider i rzeczywisty król dżungli: szybki, silny, wytrzymały i zwinny, o niezwykle wyostrzonych zmysłach i prawdziwej rządzy krwi. Doskonale wie, jak dowodzić swoją grupą, zna ich wszystkie mocne i słabe strony, dzięki czemu potrafi skutecznie koordynować ich działania, jest więc prawdziwym mózgiem całej drużyny. Sam jednak również potrafi walczyć i jest bardzo groźnym przeciwnikiem, którego największymi wadami wydają się być zbyt duża ambicja, wiara we własną nieomylność i brak chęci do słuchania rad podwładnych.
Wygląd:
-
Pseudonim: Słoń.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Zmiennokształtni.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć prawie na pewno jest to jakieś miejsce w Afryce.
Historia: Co do Słonia nie można mieć wątpliwości, kim był przed przemianą. Agencja ma dostęp do kilku zdjęć, na których widywano go z narzędziami, gdy naprawiał lub obsługiwał urządzenia, a nawet gdy zakładał laboratoryjny kitel uszyty z kilkudziesięciu zwykłych, aby móc zmieścić w nim swoje nowe ciało, jest więc zupełnie pewne, że nie był przed przemianą jednym z aktywistów, ale naukowców, być może w jakimś stopniu odpowiedzialnym za stan swój i swoich kompanów albo nawet był mózgiem całej operacji. Niewiele wiadomo jednak o reszcie jego życia przed dołączeniem do Zmiennokształtnych, a historia po tym potoczyła się tak, jak całej frakcji.
Moce, zdolności i wady: Dysponuje największą siłą i wytrzymałością ze wszystkich członków zespołu, jest silniejszy nawet od Nosorożca, ale przez to, że nie przepada za przemocą, to tamten uchodzi za głównego wojownika i mięśnie Zmiennokształtnych. W przeciwieństwie do pozostałych, nie zatracił nic z dawnej inteligencji, zdolności czy wspomnień, nie licząc może tych, które dotyczą samej przemiany i tego, co do niej doprowadziło. Może jednak wpaść w szał, jeśli się go odpowiednio sprowokuje, ponieważ jego skóra jest jeszcze bardziej wytrzymała niż ta Nosorożca, jest również od niego silniejszy, ciosami przebija bez trudu niemalże wszystko na swojej drodze, a trąbą może chwytać, miażdżyć, rzucać czy wykorzystać ją w roli maczugi. Nie jest jednak zbyt szybki czy zwinny, co wykorzystywano przeciwko niemu już wiele razy z dość dobrym skutkiem.
Wygląd:
-
Pseudonim: Grzywacz.
Prawdziwe imię i nazwisko: Nieznane.
Frakcja: Kiedyś Zmiennokształtni, obecnie brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, ale na pewno poza Afryką.
Historia: Pierwszy lew pośród Zmiennokształtnych. Podobnie jak pozostali, pamięta niewiele lub nic ze swojej przeszłości (nie licząc może Słonia), jednak jego historia jest taka, jak reszty, aż do momentu, gdy opuścił dżunglę i poddał się Agencji, godząc się na współpracę. Nikt nie jest pewny, czy zrobił to rzeczywiście dlatego, że miał dość bezmyślnego mordowania i pragnął odkupić swoje winy, które dopiero teraz do niego dotarły, czy może zrozumiał, że jego grupę może spotkać nieciekawy los i wolał zmienić strony, póki miał okazję. Jego wiedza została z powodzeniem wykorzystana przeciwko Zmiennokształtnym wiele razy, dzięki czemu został rehabilitowany. Proponowano mu pracę w Agencji lub dołączenie do jednej z drużyn superbohaterów, jednak odrzucił to wszystko i udał się w samotną podróż po świecie, niosąc pomoc tam, gdzie tylko mógł. No, może nie do końca sam, ponieważ cały czas jest śledzony przez Agencję, która woli mieć go na oku, nie ma bowiem pewności, czy to nie była gra pozorów i Grzywacz, jak zaczął się zwać po opuszczeniu swoich poprzednich kompanów, nie zmieni się znowu w żądną krwi bestię.
Moce, zdolności i wady: Podobnie jak Lew, jest silny, wytrzymały, szybki i zwinny, doskonale porusza się na czterech, jak i dwóch kończynach. Jego zmysły są o wiele bardziej wyostrzone niż u ludzi, a nawet zwykłych lwów. Jego kły i pazury to iście zabójcza broń. Niestety, nie jest w stanie używać jakiejkolwiek innej, więc to właśnie na nich musi najbardziej polegać. Wciąż jest śledzony przez Agencję, która nie do końca mu ufa. Jego wygląda sprawia, że przeważnie musi omijać większe miasta i skupiska ludności, trafiając tam tylko w nocy albo wtedy, gdy wymaga tego sytuacja.
Wygląd:
-
Pseudonim: Mściciel.
Prawdziwe imię i nazwisko: Leonardo Baker.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Los Angeles.
Historia: Zadzieranie z byłym żołnierzem amerykańskiej piechoty morskiej wydaje się być złym pomysłem, prawda? I raczej nie może skończyć się dobrze? Cóż, nie wiedział o tym jeden ze zbirów pewnego gangstera, który próbował okraść (czy też dostać opłatę za „ochronę”) sklep jego żony, co skończyło się dla niego bolesną lekcją, dla kilku jego kumpli również. W końcu ich szef, pewien gangster, zdecydował się zrobić porządek z psującym mu reputację żołnierzykiem. Mieli zginąć wszyscy: Leonardo, jego żona, kilkuletnia córka i nastoletni syn, ale on cudem wywinął się śmierci, choć początkowo sam nie wiedział dlaczego. Później zrozumiał, że dano mu żyć, aby mógł dokonać zemsty. Przeżył dzięki interwencji medyków Agencji, którzy zjawili się na miejscu odpowiednio szybko, choć nie zdołali ocalić rodziny Bakera. Choć uzyskał zapewnienie, że Agencja dopadnie tych drani, to on chciał dopilnować tego osobiście. Na krótko był jednym z komandosów organizacji, ale rzucił tę robotę, gdy w końcu dopadł tego, który stał za morderstwem jego rodziny. Metody Leonarda w przesłuchiwaniu, łapaniu i zabijaniu wrogów były tak okrutne, że Agencja postanowiła go zatrzymać, ale się spóźniła. Wytrenowała kogoś, kto po uzyskaniu zemsty uznał, że będzie mścić się w imię tych, którzy nie mogą wymierzyć jej swoim prześladowcom osobiście. Nazwał sam siebie Mścicielem. Pobił i zabił wielu, a często sama wieść o tym, że znajduje się akurat w jakimś mieście sprawiała, że przestępcy opuszczali je tak szybko, jak to możliwe, lub zaszywali się w swoich norach i nie opuszczali ich jeszcze wiele dni po jego odjeździe. Znany z tego, że nie waha się torturować i brutalnie zabijać oraz z tego, że nie bierze jeńców, Mściciel stał się postrachem większości zwykłych przestępców, nie mogących liczyć na pomoc kogoś, kto ma supermoce. Obecnie znajduje się w Los Angeles, które ma więcej, niż ogromny problem z rosnącą przestępczością, której nie jest w stanie zatrzymać ani policja, ani Agencja.
Moce, zdolności i wady: On jednak również nie ma żadnych mocy, nadrabia to jednak poczuciem obowiązku, doskonałą znajomością rozmaitej broni palnej, białej i materiałów wybuchowych, wiedzą, którą wyniósł z piechoty morskiej i Agencji, doskonałemu wyposażeniu. Jest też dobrym mechanikiem i kierowcą, zna kilka języków, potrafi wtopić się w tłum, zbierać informacje, szpiegować, aby nocą wdziać swój charakterystyczny strój i ruszyć na łowy. Pomimo swoich umiejętności wciąż jest tylko człowiekiem. Może i zabójczo skutecznym, który nie ma nic do stracenia, ale wciąż w walce z co bardziej wymagającymi przeciwnikami z różnymi mocami może nie dać sobie rady. Poza tym zemsta go zaślepia i zatraca się w tej spirali przemocy z każdym kolejnym zabójstwem, co wydaje się prostą drogą do szaleństwa.
Wygląd:
-
Pseudonim: Klinga.
Prawdziwe imię i nazwisko: Logan Barnes.
Frakcja: Brak.
Aktualne miejsce pobytu: Nieznane, choć plotki wskazują na okolice Las Vegas.
Historia: Pochodzący z ubogiej rodziny, Logan od dziecka imał się przestępstw, aby jakoś przeżyć. Zaczynało się niewinnie, od kradzieży ze sklepów, aby mieć co jeść, później jednak, im starszy był, tym większe występki popełniał, aż wreszcie zabił człowieka. Trafił na krótko do więzienia, jednak uciekł, gdy nadarzyła się okazja. Czerwona Maska wyciągał stamtąd swoich współpracowników i nastoletni już rzezimieszek zabrał się z nimi. Upór i wola walki Logana sprawiły, że jeden z gangsterów służących Masce zdecydował się włączyć go do swojej bandy. Choć później Logan przyznał, że gangster był mu bliższy niż jego prawdziwy ojciec, furiat i alkoholik, to jednak nie miał lekko na nowej drodze życia, cierpiąc ból, poniżenia, szykany i wiele więcej, wszystko to jednak go zahartowało. Odkrył też w sobie niezwykłą pasję do nauki, techniki i najnowszych technologii, której nie mógł rozwijać wcześniej. Po latach takiego szkolenia i wprowadzania w niuanse przestępczego życia, Logan został porucznikiem swojego szefa, dbając o jego interesy w Chicago. Szło dobrze, dopóki nie pojawił się samozwańczy bohater, choć pozbawiony supermocy, nazywający się Szermierzem. Wielu ludzi Logana zginęło od jego bliźniaczych kling lub zostało trwale okaleczonych. Pętla się zaciskała, aż wreszcie Szermierz zaatakował jego i jego ostatnich ludzi w ich głównej siedzibie. Walka była długa, krwawa i wymagająca dla aspirującego herosa, który ostatecznie został raniony i na koniec zabity przez Logana, gdy ten został ostatni na placu boju. Odebrał Szermierzowi jego sprzęt i zainteresował się nim na tyle, że większość dochodów z nielegalnego biznesu, który zaczął rozkwitać pod nieobecność lokalnego herosa, przeznaczył na jego badania i dostosowanie do swoich potrzeb. Później długo szkolił się w używaniu ostrzy aż wreszcie zaczął z ich pomocą zabijać. Nie wiedzieć czemu, po przelaniu nimi krwi, w Loganie nastąpiła zmiana. Zrozumiał, jakie błędy popełnił, jakich zbrodni się dopuścił. Pewnego dnia zwyczajnie opuścił swoją kwaterę i nie wrócił. Za to dzień później jego ludzi zaczął atakować ktoś, kto wyposażony był w broń Szermierza, a okazał się nim nie kto inny, jak sam Logan, który przyjął pseudonim Klinga. Postanowił zostać bohaterem, odkupić swoje grzechy, rozprawiając się z tymi, którym służył. Nie był jednak bezwzględny, wielu darował życie i odstawił ich do więzienia, obiecał sobie jednak, że pewnego dnia dopadnie i skróci o głowę tego, który tym wszystkim zarządzał, czyli Czerwoną Maskę. Z dnia na dzień stara się zbliżyć do tego celu, choć wie, że wciąż daleka przed nim droga, zwłaszcza, że nie może liczyć na niczyje wsparcie, doskonale bowiem wie, że to, czego dokonał, nie zmyło jeszcze jego win i zwykli herosi lub ludzie Agencji widzieliby go najchętniej nie na prywatnej wendetcie, ale w więzieniu, razem ze swoimi dawnymi współpracownikami.
Moce, zdolności i wady: Klinga doskonale włada swoimi ostrzami, potrafi je też bez trudu naprawić, nawet jeśli nie posiada odpowiednich narzędzi czy części. A gdy jest odpowiednio zaopatrzony, bez trudu wprowadza w nich rozmaite modyfikacje. Jako człowiek, który był już po drugiej stronie barykady, wie, jak dzieła przestępczy świat, co ułatwia mu jego walkę. Jest zahartowany trudnym życiem, ma jasno wyznaczony cel, którego się trzyma. Nie jest jednak dobry w walce wręcz, strzelec czy kierowca też z niego kiepski. Ci dobrzy patrzą na niego niechętnie i podejrzliwie, ci źli gotowi są go zabić przy pierwszej możliwej okazji, jest więc skazany na samotność w swojej walce. Przede wszystkim pozostaje zwykłym człowiekiem, bez mocy, co nie przeszkadza w eliminowaniu zwykłych zbirów Maski, ale na pewno utrudni dobranie się do niego samego i jego najbliższych współpracowników czy ochroniarzy.
Wygląd: