Diabelska Czeluść
-
- Co jest? - zapytała.
-
Arkanis:
I tak też się stało.
//Podobnie jak Gumir, niewiele zagrałeś tą postacią, więc żeby to zrekompensować od razu zacznę ci na miejscu, zamiast kazać czekać, aż tam dotrzesz.//
Taco:
Tym, który cię zawołał był Shagosh. Wśród wszystkich Hobgoblinów ten uważany był za weterana, który naprawdę wiele przeżył, a to, w połączeniu ze sporymi jak na przedstawiciela swej rasy rozmiarami, sprawiało, że był nieformalnym liderem wszystkich innych Hobgoblinów w twojej bandzie. Z tego też powodu to właśnie on pilnował zamku pod twoją nieobecność.
- Stond było widać, jak siem wiocha fajczy. - powiedział, zagajając temat, bo szybko przeszedł do konkretów: - Inni też pewnie widzieli. Co zrobim jak Cesarskie przyjdo? -
Przyjrzała się hobgoblinowi i zamyśliła na chwilę.
- Niby zamek daje nam duże szanse obrony, ale nie wiem jakich sił możemy spodziewać się po Cesarskich. - odpowiedziała próbując wybrać właściwe rozwiązanie w głowie. - Najlepiej byłoby to miejsce puścić z dymem, przedtem zabrać z kopalni co się da, a potem wyruszyć pod Czarną Górę. Po drodze moglibyśmy złupić wioski, a wtedy… - przerwała na chwilę, po czym dodała. - Jako wędrowna horda mielibyśmy przewagę. Niewolników sprzedalibyśmy na Nirgaldzie, bo i tak jest po drodze. - skończyła przedstawianie dalszych poczynań. -
- Za mało nas, żeby siem obronić, ale za dużo, żeby nikt nie zauważył, że przełazimy przez całe Verden. Jak nas złapio gdzie w polu, to też mogiła.
-
- Dałbyś radę ściągnąć tu ochotników, jeśli otworze portal do Czarnej Góry i spowrotem? - zapytała, choć to mogło być ponad jej siły to nikt jeszcze nie powiedział na jak długo ma ten portal otworzyć i że może się wzmocnić przed wszystkim.
-
- To trza by było w miastach poszukać jakich najemników czy bandziorów, bo do państwa Orków za daleko, żeby tam wojaków szukać… Potrafi to w ogóle? Te portal?
-
- Znasz jakieś miasta, które są bogate w tych najemników, o których mówisz? - zapytała i od razu skonfrontowała. - Zawsze mogę spróbować otworzyć portal do miasta. Wziąć ze sobą kilku żołnierzy i poszukać najemników bądź bandziorów, a potem zakupić parę miksturek i wrócić.
-
- Byłem kiedyś w Gilgasz, ale słyszałem też o Kasuss i Nowym Gilgasz. W każdym większym mieście niby można jakich znaleźć, ale nie każdy by chciał z nami wojować pewnie.
-
- W takim razie pięciu jeźdźców niech się przygotuje. Postaram się otworzyć portal do Kasuss. Tam spróbujemy pozyskać tylu najemników ile się da. - oznajmiła plan działania.
-
- A jak nie zadziała? - zapytał, maszcząc czoło. - Nigdy siem szefofa chyba do jakiego miasta nie teleportała Magią?
//I tu w zasadzie chciałbym do siebie dodać, że rzeczywiście twoja postać nie da rady otworzyć wrót na taką odległość.// -
- Cholera… - powiedziała. - Wyruszałybym do Kasuss wargiem i zostawiła wam golema. Ty natomiast zostałbyś, żeby pilnować, a także sprawować tu piecze pod moją nieobecność. Może udałoby mi się wrócić ze zgrają najemników.
-
- Da siem zrobić, Ale jakby nas kto napadł, to chłopy walczyć bedo. Tylko jak źle co pójdzie, to spierdalać bedo chcieli, a ja ich nie powstrzymam.
-
- A ty? Dałbyś radę udać się do Kassus i zwerbować ilu się da? - zapytała, bo z jednej strony zajęłaby się wypadem sama, ale jak przyjdzie co do czego to szefowa we własnej osobie może okazać się jedyną personą zdolną powstrzymać tych idiotów od ucieczki na widok wrogiego wojska.
-
- Trza mi wzionć troche chłopów do obstawy, zapasy na drogę i złoto. Jedni będo chcieli robić za łupy dla nas, inni wolo złoto. Albo będo chcieli łupy, ale zanim zaczno, to wezmo złoto. No, ale ta, załatwiłbym. Kogo konkretnego bym miał brać?
-
Z jednej strony nie chciała powierzać swojego złota, bo przecież obaj należą do szajki bandyckiej, więc są lichej reputacji, a z drugiej może to okazać się najlepsze na ten moment. Hobgoblinka zamyśliła się przez chwilę odpowiedziała.
- Ile złota ci potrzeba, ale bez przesady? - zapytała, a chwilę potem odpowiedziała na pytanie. - Wszystkich oprócz orków, czyli: centaury, gnolle, gobliny, hobgobliny, minotaury, styricy. Może nawet ludzie chętni zasmakować bandyckiego życia i nie mający skrupułów przed rabowaniem własnej rasy. - doprecyzowała poszukiwanych ochotników. -
Pokiwał głową za każdym razem, gdy wymieniałaś kolejnych potencjalnych kandydatów.
- Ogarnie siem. A ile? Ni wim. Co lepsiejsi, to siem będo lepiej cenić. To wtedy ściongne albo dużo słabych, albo mało dobrych. To wtedy jak szefofa uważa, ale mniej niż pinćset to bez sensu. -
- To lepiej sciagnij trochę tych i trochę tych. Dostaniesz tysiąc dwieście złotników. - odparła, a z trudem przychodziła jej myśl rozstania się z taką kwotą. Liczył się każdy grosz zwłaszcza przy małych zyskach ze złupienie wioski. Przygotowała sakiewkę, po czym dodała na koniec.
- Weź ze sobą pięciu jeźdźców wargów. - Kiwnęła głową do żołnierzy na znak, że mają udać się z Shagoshem do Kasuss. -
Tych tu nie było, pod twoją komnatą zagadnął cię jedynie Hobgoblin, ale na pewno przekaże rozkazy komu trzeba, ruszanie w taką misję w pojedynkę to raczej kiepski pomysł.
- Tera? - upewnił się, przypinając sakiewkę do pasa. -
- No najlepiej jak najszybciej. - odpowiedziała hobgoblinowi, jednak dopowiedziała po chwili. - Ale możesz pochędożyć trochę, napić się, przygotować i najpóźniej jutro wyruszyć.
-
Pokiwał głową kilka razy, odwrócił się na pięcie i odszedł, aby skorzystać z zasłużonego odpoczynku przed nadchodzącą wyprawą.