Nowa Moskwa
-
Kuba
Kiedy “Kuna” była mniej więcej pół godziny od bitwy, “Jeżozwierz” znowu się skontaktował.
-“Kuna”? “Kuna”? Tu “Jeżozwierz”, mamy nowe ważne informacje!Luther
-Sala A1. Wiecie, że tego nie zapomnę. Musicie scalić parę spojeń nerwowych oraz powyciągać fragmenty kości z ciała. Nawet jeśli, możliwym jest że zostanie sparaliżowany, ale wezmę to na siebie. Nie macie już żadnych krwotoków ani szwów, poza nacięciami które sami zrobicie.
Viktorov wstał, wyciągnął na chwilę rękę zanim podniósł ją i zasalutował, po tym jak zrozumiał że jest dalej skontaminowana. -
Mordechaj Babel
Mordechaj uśmiechnął się do Jegora i odsalutował.
- Spróbujemy żeby tak się nie stało - odpowiedział odnośnie możliwej niepełnosprawności pacjenta, a następnie udal się do sali A1. -
- “Jeżozwierz”, słyszę was głośno i wyraźnie. Mówcie. - odparł, ciekaw jakie to będą informacje i dlaczego prawie na pewno nie będą one pomyślne.
-
Luther
Mimo że Jegora nie było na sali, pielęgniarki i asystenci nadal mieli pełne ręce. Jedna pielęgniarka dezynfekowała podłogę, druga czyściła narzędzia które można było jeszcze wykorzystać, trzecia wymieniała torby z krwią i osoczem, jeden z asystentów analizował raport z Związku Hodowlanego, podczas gdy drugi podbiegł do Mordechaja
-Rozumiem, że Towarzysz Viktorov już zapoznał was pobieżnie z sytuacją, Towarzyszu Babel? Osobiście zacząłbym od operacji nad obszarem lewego biodra. Miał szczęście, i nie przerwano kręgosłupa, ale nadal grozi mu paraliż lewej nogi. Trzeba też wzmocnić biodro stalową płytką, bo przypuszczamy że pękło od siły uderzenia.Kuba
- Weszliśmy w bezpośrednią walkę z częścią sił przeciwnika. Wygląda na trzy okręty artyleryjskie odsunięte poza nasz zasięg, i około pięć łodzi pościgowych. “Józefina”, “Czerwona Zatoka” i “Karl Marx” opuszczają bitwę, my trzymamy front, ale jeśli ktoś się nie zajmie ich artylerią to nie wytrzymamy! Przekazujemy Wam wyniki naszej triangulacji, załatwcie te okręty tyłowe!
W czasie gdy “Jeżozwierz” przekazywał te informacje, telegrafista przekazał Nikolajsowi przybliżone koordynaty, które oznaczałyby okrążenie głównej walki i dodatkowe 5 minut żeglugi, ale z byłych walk z Imperium, jeśli na tyłach nie ma wsparcia, byłaby to łatwa bitwa dla “Kuny”. -
- “Jeżozwierz”, potrzebuję potwierdzenia: czy wrogie okręty artyleryjskie są tam same, bez eskorty? I czy jesteście w stanie związać przeciwnika walką na tyle długo, aż dopłyniemy?
-
Mordechaj Babel
-- Jegor zapoznał mnie mniej więcej – przytaknął jednemu z asystentów.
-- Zaczniemy od biodra, ale będzie trzeba być ostrożnym i sprawdzić ile nerwów będzie trzeba zszyć, bo to będzie kluczowe by nie został inwalidą - ciężko odetchnął Mordechaj. Głupota milicjantów jest czasami nie do opisania…
- Przynieś proszę płytkę, bez niej nie da rady wstać z tego łóżka już nigdy – spojrzał w stronę pacjenta i poklepał jednego z asystentów po plecach – Działamy - rzucił Mordechaj i ruszył dalej w stronę łóżka by ocenić sytuację z bliska. -
Kuba
-“Kuna”, nie mamy pojęcia, ale patrząc na ich numery tutaj… Zakładamy że tak, może tylko jakieś łódki z karabinami maszynowymi. Wybaczcie, ale jesteśmy zajęci walką. Przewidujemy że z waszym wsparciem, damy radę wrócić do domu co najmniej paroma okrętami… Zależy jak szybko załatwicie artylerię.
//Jeśli masz jeszcze jakieś pytania do Jeżozwierza, to dawaj, a jak nie, to na Bałtyku następny odpis, jak będziesz zbliżać się do okrętów artyleryjskich. Zanim jeszcze otworzysz ogień, chcę zobaczyć jak zdecydujesz podejść do bitwy.Luther
-Już się robi, Towarzyszu Babel.
Rozcięcie na biodrze nie było jeszcze zrobione, na razie tylko usztywniono całą tą strefę, prawdopodobnie gdy obracano go do operacji na kręgosłupie. Kiedy podchodził, drugi asystent usuwał właśnie zewnętrzny szkielet, aby dać Mordechajowi pole do operacji na biodrze. -
- Powodzenia. Jesteśmy w drodze. - odparł i zakończył połączenie. Nie miał więcej pytań, a czas na rozmowę się skończył. Nadszedł czas na działanie.
//Możemy zmienić temat. Ty zaczynasz czy ja?// -
Mordechaj Babel
Mordechaj poczekał aż jeden z asystentów zakończy swoją część pracy i dopiero wtedy za pomocą skalpela wykonał ostrożne, acz głębokie nacięcie na poziomie biodra pacjenta w celu usunięcia roztrzaskanych kości i by przygotować biodro do wstawienia płytki. -
Sprawa zdecydowanie nie była łatwa, gdyż fragmenty biodra były porozrzucane, a żeby nie doprowadzić do sparaliżowania, Mordechaj musiałby wyciągnąć je wszystkie. Dosyć ciemny stan pokoju operacyjnego nie pomagał - Mimo że szpital miał priorytet jeśli chodzi o prąd jaki Nowa Moskwa generowała na Zalewie Wiślanym, to nadal nie było dużo - cierpiały na tym pomieszczenia jak te do intensywnych operacji.
-
Mordechaj Babel
- Potrzebuję dodatkowego źródła światła! - krzyknął tak, by jego głos rozległ się po sali operacyjnej. Mordechaj następnie oderwał wzrok od biodra pacjenta i rozejrzał się po sali w poszukiwaniu jakiejkolwiek alternatywy która zapewni mu choćby ciut więcej światła. -
-Sala operacyjna już pobiera 120% dozwolonej dawki prądu na oświetlenie! Musimy zrobić to przy takim oświetleniu, jakie jest! - Zaprotestował jeden z asystentów. Drugi zaczął wyłączać światła przy narzędziach chirurgicznych, wyjściu, i ogólnym oświetleniu sali, rozświetlając bardziej lampę chirurgiczną i dając Mordechajowi lepszy widok na cięcie, ale gorsze poczucie w otoczeniu. Pielęgniarki natomiast zaczepiły sobie do przednich kieszeni fartuchów poręczne latarki, czasem używane podczas niedoboru energii w Nowej Moskwie.
-
Mordechaj Babel
Mordechaj wiedząc, że prawdopodobnie nie uzyska już jeszcze lepszych warunków do operacji poprosił jedną z pielęgniarek ruchem dłoni o zbliżenie się z latarka poręczną by uzyskać maksimum światła i zaczął ostrożnie wyjmować kawałek po kawałku rozstrzaskane części biodra pacjenta.
-
Z dodatkowym światłem zyskanym przez ociemnienie reszty sali i latarce pielęgniarki, operacja była tylko absurdalnie ciężka - Ale nie niemożliwa. Patrząc na stan biodra, rehabilitacja zajmie miesiące w najlepszym wypadku, nawet jeśli Mordechaj zrobi co tylko może. Pod koniec grzebania, Mordechajowi wytarto twarz już trzy razy, a do zrobienia została jeszcze metalowa proteza. W tym celu, jeden z asystentów właśnie przyniósł zwykłą wkrętarkę i parę małych wkrętów aby osadzić płytkę w biodrze. Nie są to idealne narzędzia, ale wyboru nie ma. Albo to, albo nic.
-
Mordechaj Babel
Mordechaj odetchnął z ulgą gdy skończył wyjmować kawałki kości pacjenta - nie był to koniec operacji, ale jej trudniejsza część z pewnością już jest za nim. Nawet jeśli pacjent nie odzyska z początku pełni władzy, to na pewno długotrwała rehabilitacja jest lepszą opcją niż permanentne kalectwo. Tym samym Mordechaj odebrał z rąk asystenta wkrętarkę i wkręty, a następnie wziął się za osadzenie płytki. -
Tutaj sprawa była bardziej skomplikowana niż weź wkręty i przywierć. Kiedy Mordechaj chciał już zacząć przykręcać płytkę, jeden z asystentów wtrącił się z markerem i identyczną rozmiarową płytką, przykładając ją w paru miejscach i szukając takiej orientacji, żeby pokryła jak najwięcej pęknięcia i wwierciła się w zdrową kość, nie grożąc gorszym popękaniem
-Może Towarzysz trochę pomoże? Nie wiem czy lepiej ustawić ją na całą długość i przywiercić wkręty bliżej osłabionej kości, czy na szerokość i przykręcić wkręty dalej, ale na mniejszej długości pęknięcia.
Widać było, że asystent zastanawiał się nad położeniem, stale przekręcając płytkę. -
Mordechaj Babel
-- Myślę, że lepiej będzie na całej długości – odpowiedział asystentowi Mordechaj – Ustabilizujemy bardziej najwrażliwszy fragment kości, który będzie najsilniej ponownie zagrożony pęknięciami i złamaniami w przyszłości. Coś jeszcze ważnego, nim zaczniemy wiercić? – zapytał. -
Luther
-Nie, nie wydaje mi się. Wkrętarka i wkręty zostały zdezinfekowane, teraz pozostaje zrobić na nie nacięcia i zakleić klejem chirurgicznym.
Na sali panował tłok jak zawsze, ale Mordechajowi pozostawiono odpowiednio dużo miejsca do wykonania operacji, a asystenci i pielęgniarki nie byli nowicjuszami żeby się potrącać podczas noszenia rzeczy. Zanim jednak Mordechaj mógł zacząć wiercić, jedna z pielęgniarek powstrzymała go
-Doktorze, nie przeprowadzaliśmy transfuzji krwi, prawda?
Pytanie zszokowało Mordechaja. Faktycznie, nie przypomina sobie żeby Viktorov czy ktoś z Asystentów coś o tym mówił, a sam na pewno jej nie prowadził. Pielęgniarka trzymała w rękach pliki pacjenta, szukając jego grupy krwi