Białoruś - Pustkowia
-
//Czyli że tamci dwaj postanowili wejść do wioski chociaż kazałem im zrobić coś zupełnie innego, czyli patrolować okolice wokół niej?//
-
//Jeden z nich zbliżył się, żeby zobaczyć czy byłoby gdzieś przejście którego by się niekoniecznie spodziewali. O czym mówiłem w poście, że będą szukać słabości w obronie. I tak dużo to nie zmieni jeśli chodzi o dalszy bieg wątku, nawet jeśli to cofnę.
-
- Zacznij od początku. I nie oszczędzaj szczegółów. - mruknął ponuro. Słowa jego porucznika nie były sposobem, aby miło zacząć kolejny dzień, ale skoro już miał poznać złe wieści, to chciał poznać je w najdrobniejszych detalach.
-
-No cóż, wiesz jak to bywa. Powiesz im jedno, zrobią drugie chcąc ci zaimponować, i wszystko się sypie. Siwy stwierdził że zamknie bliższe koło, poszuka jakichś wrażliwości w obronie, ale nie przewidział tego, że on nie ma mutacji, a Czarnobylce mają. Okazało się, że poza Kapłanem znajduje się tam co najmniej jeden wysoko postawiony Wyznawca, który albo ma jakiś przeszywający wzrok, siódmy zmysł, albo wizje i zauważył Siwego za palisadą, na co Kapłan zareagował poprzez wypuszczenie jakichś drewnistych pnączy, złapał i jego i Warga. Po prostu go zostawiliśmy, bo z wioski zaczęło się wytaczać paru Fanatyków, Wyznawców i strażników, więc raczej nie żyje. A nawet jeśli, to jak go znajdziemy w wiosce to go zabijemy osobiście. Mnie i Norda, ani twojej grupy nie zauważyli, więc jeśli Siwego zabili na miejscu, to jest szansa że jeszcze się nie spodziewają zmasowanego ataku. Ale takie łapanie ofiar… Trochę ostro nas kontruje. No i atak z zaskoczenia odpada jeśli widzą przez ściany.
-
- Coś jeszcze? - zapytał, nie chcąc aby umknął mu jakikolwiek szczegół.
-
-Nord i ja oczywiście od razu ruszyliśmy do grupy którą zostawiłeś na obserwacji, bo mieli lepszy widok na sytuację, ale nawet oni nie wiedzą czy Siwy żyje czy nie. Jego Warga zabito na miejscu, szczerze większa strata niż sam Siwy. Poza tymi dwiema mutacjami, nic innego nie zauważyliśmy, reszta ludu tylko trącała go kolbami i patrzyła przez lornetki. Wydaje mi się że strażnicy wioski głównie mają TOZy-34 i -194, Fanatycy klasycznie jakieś pukawki z gówna, łuki i inne tego typu śmieci, Wyznawcy parę kałachów i mosinów. Ale dokładnie nie powiem ci kto ile ma, bo to złożyliśmy na zasadzie “co kto widział”. Jak tylko Siwego zabrali do środka a Warga dobili, spierdoliliśmy.
-
Pokręcił głową.
- Niedobrze. Ta cholerna zbieranina chatek z gówna zaczyna robić się bardziej kłopotliwa niż myśleliśmy. Gdyby nie ci cholerni mutanci to już dawno byłaby nasza. - powiedział i przetarł twarz dłonią. - Żadnych słabych punktów? Nic nie rzuciło się wam w oczy? -
-Sam mi powiedz. Jedyny słaby punkt jaki osobiście zauważyłem, to że ich organizacja ssie, ale mutacje mogą szybko to wyrównać. Osobiście sądzę, że mamy szanse, tylko pytanie czy wytracanie ludzi na nich ma sens. Z drugiej strony, jeśli nam się uda i przyniesiemy głowę Kapłana Kolejarzowi… Jest szansa na nową krew od niego, nie wspominając o innych benefitach. Mam pomysł na parę dróg ataku, ale ostateczna decyzja należy do ciebie.
-
- Jakie by to nie były pomysły, chcę przed atakiem zebrać jak najwięcej bandytów z okolicy. Ciężko będzie rozegrać to tak, żeby nie ponieść strat, a jeśli ktoś ma zginąć, to lepiej żeby to były te obdartusy, a nie my. Obiecamy im udział w łupach, wiochę na własność, cokolwiek. I tak możemy ich potem zabić albo zostawić z tym, czego nie potrzebujemy. Dobra, nieważne: jakie są te drogi ataku, o których mówiłeś?
-
- Możemy wejść od frontu, główną bramą. Z tej wiochy żaden Berlin, sforsowanie jej zajmie nam z dwie minuty? Pięć jeśli nie wykorzystamy Wargów. Oczywiście, wystawia to nas na największe zagrożenie, ale też pozwoli nam jak najlepiej się rozciągnąć w mieście, bez przepychania jakimiś ciasnymi dziurami. Alternatywnie, możemy zaatakować palisadę tam, gdzie Siwego złapano. Bez żadnych podchodów, tylko od razu zaatakować. Skradanie się nie ma sensu, jak widzą przez palisadę. Tylko tamto wejście jest ciasne. Nie wiem czy uda się nam przepchnąć wystarczająco szybko, żeby nie zaczęli nas zdejmować jak kaczki. Zawsze możesz też puścić lokalne ścierwa frontem, razem z paroma naszymi chłopakami dla odwrócenia uwagi i poprowadzić mniejsze siły od boku.
-
- Właśnie dlatego ich potrzebuję. Podchody na niewiele się zdadzą. Poprowadzę te żałosne kreatury z innych gangów od frontu, ze mną Koszmar i kilku naszych chłopców. Zagadam ich, skupię na sobie uwagę, wtedy Koszmar i reszta bandy wpada od palisady, najlepiej w kilku miejscach na raz. Poślijcie po tych bandytów, a nasi mają szykować się do walki. Chcę zaatakować dzisiaj w nocy.
-
-Przyjęto. Do 20 będziemy gotowi.
Dłoń następnie zagwizdał po posłańców i przekazał im rozkaz zebrania lokalnych bandytów, samemu zabierając się z nimi. Wilkołakowi zostało zebrać resztę bandytów i przekazać im plany na atak. -
Zaczął od skompletowania własnego ekwipunku, zabierając tak broń do walki na dystans, jak i broń palną i amunicję do niej. Wiedział, że nie da rady taszczyć przy sobie wszystkiego, nawet nie potrzebował. Pistolet wsadził do kabury, a strzelbę przewiesił sobie przez plecy. Do ładownic schował odpowiednio dwa magazynki do pistoletu i tyle luźnych naboi do strzelby, ile mógł zmieścić. Wybierając broń białą, zdecydował się na nóż i oba topory do walki, odpuszczając sobie bolasy i siatki, a także toporki do rzucania. Tak wyekwipowany, przejrzał jeszcze raz każdy element ekwipunku, aby mieć pewność, że nic nie zawiedzie go podczas walki, po czym ruszył do centrum obozu, zagadując każdego napotkanego po drodze bandytę, aby zebrał pozostałych.
-
Po zebraniu całego ekwipunku i wszystkich bandytów, zaczynało już zmierzchać. Zbiorowisko zarówno grupy Wilkołaka jak i paru mniejszych lokalnych grup bandyckich było całkiem pokaźne, zdecydowanie większe niż Wilkołak zazwyczaj dowodził, i ciężko byłoby ogarnąć to wszystko samemu. Jak na zawołanie, do Wilkołaka podeszli Dłoń i Koszmar
-To wszyscy których mogliśmy zebrać. Zdecydowanie lepiej jest tak, niż gdybyśmy mieli biec na nich samemu. Pokaż Koszmarowi których z naszych ma ze sobą zabrać, to on zacznie przygotowania, a ja sugeruję podzielenie pozostałych po równo między nas.
Rozglądając się, żaden z bandytów nie wyglądał specjalnie. Przewinęło się paru łowców nagród, co było widać przez wyposażenie które nie stanowiło się z podartych przedwojennych koszulek tylko faktycznych powojennych pancerzy - Prowizorycznych, ale lepszych niż nic, i broni która wyglądała na mniej więcej zadbaną. Poza nimi jednak, nic specjalnego, a też te tereny nie słyną z łowców nagród ani z nagród do łowienia, więc to prawdopodobnie tacy, co za dużego szczęścia do fachu nie mają. Ze strony osady nic nie wskazywało na to, żeby spodziewali się zmasowanego ataku. Prawdopodobnie pojmali Siwego, stwierdzili że ruchoma grupa bandycka nie będzie grozić osadzie z małym garnizonem CzWRskim, i wrócili do tego co mieli robić. Szczególnie że poza Siwym nikt się nie ujawnił, a sam Siwy nie wiedział nic o planach ataku, jedynie robił rekonesans. -
Ustawił się tak, żeby był zarówno dobrze widzialny jak i słyszalny dla swoich ludzi oraz pozostałych bandytów. Rozejrzał się po całym tym zbiorowisku w milczeniu, starając się z przynajmniej kilkoma spośród nowoprzybyłych złapać kontakt wzrokowy. Po tym odchrząknął i przemówił:
- Wiecie, kogo widzę, gdy na was patrzę? - zaczął, ponownie spoglądając na bandytów spoza Wilczych Skór, aby ci byli świadomi, że mówi stricte do nich. - Bandę nieudaczników. Żałosnych obdartusów, żyjących z dnia na dzień, chowających się w jaskiniach, gdy tylko poczują się zagrożeni. Stoicie na samym dnie łańcucha pokarmowego. Teraz spójrzcie na siebie, a potem na mnie i moich ludzi. Widzicie różnicę? Jeśli nie, to jesteście ślepi. Może nawet zazdrościcie nam… Naszej broni, ekwipunku, zapasów, Wargów. Nie zdziwiłoby mnie to. Ale wiem, że mogę zaspokoić waszą zazdrość. Zmienić was w kogoś, kim zawsze chcieliście być: postrach tych pustkowi. Pozwolić wam się wzbogacić i dać szansę na nowe, lepsze życie, w którym to wy staniecie na szczycie łańcucha pokarmowego! Jak część z was może wie, pracuję dla mężczyzny zwanego Kolejarzem. To potężny i bogaty człowiek, nawet jak na standardy tego, co zostało z naszego kawałka świata po wojnie. Idźcie na jego żołd tak jak my, a zyskacie potężnego opiekuna i dostęp do jego zasobów, o jakich nie śniliście. Nie w smak wam życie pod czyimiś rozkazami? Niech będzie, nie mam zamiaru was wymordować, jeśli się nie zgodzicie. Ale i wy możecie zyskać. Zebrałem was tu, bo wiem, jak wielką solą w waszym oku jest pobliska osada ocalałych. Wiem, że wielu z was marzy o tym, aby ją zdobyć, złupić jej bogactwa, dobrać się do ich kobiet. Niezależnie jaka będzie wasza decyzja co do dalszych losów, na tym ataku zyskacie wszyscy, tu i teraz. A może i w przyszłości. Z tego co wiem, jedna z większych frakcji planuje założyć w tej wiosce swój obóz. Nie ma tam teraz wielu jej żołnierzy, ale pomyślcie, jak dobrze będzie się wam żyło, gdy się pojawią i zaczną na was polować? Lepiej uderzyć teraz, gdy są słabi i wybić im ten pomysł z głowy.
Mówiąc to, cały czas starał się łapać kontakt wzrokowy z poszczególnymi bandytami, obserwować ich reakcję, dostosowywać tempo mówienia i ton głosu. Wszystko po to, żeby jak najlepiej do nich trafić. Teraz chciał omówić szczegóły planu z liderami każdej z bandy, aby ci przekazali je swoim ludziom, ale zanim ich do tego wezwał, czekał i obserwował reakcję na swoje słowa. Tym razem zamiast próbować zastraszyć potencjalnych sojuszników, jak robił to już wiele razy, chciał odwołać się do przyrodzonej im, bandytom, chciwości i typowej dla chyba wszystkich ludzi chęci polepszenia własnego losu. A próbować zastraszyć mógł ich i tak, ale później. -
Kuba
Bandyci pomrukiwali między sobą, ale warknięcia wargów i pobrzęki broni Wilczych Skór dały im jasno do zrozumienia, że to oni są tutaj podwładnymi, a jakiekolwiek chęci zaatakowania Wilczych Skór skończą się na niczym. W końcu, paru bandytów odizolowało się od grupy i podeszło do siebie, po czym jeden, największy, najbrudniejszy i prawdopodobnie najgłupszy, podszedł do Wilkołaka
- Jo będę godoł za szystkich. Czo w tym dla nasz, tak żeby wyżywić gangi teraz, a nie czekać na dobroć Kolejarza? My słyszeli że tu się kręcą Czarnobylce.