Las Vegas [USA]
-
- Dam sobie radę, Pani Tornado. - oznajmiła pewna siebie dziewczyna, a następnie teleportowała się do swojego domu na Alasce w miejscowości Nome, gdzie też przebrała się w luźne ubrania. Tak przygotowana ponownie teleportowała się, tym razem do ubocznej uliczki Las Vegas, skąd wyszła na główne ulice miasta w poszukiwaniu baru “Rdzawa Brzytwa”.
-
//Jaki ekwipunek bierze na tę misję ze sobą? Tak dla pewności, żeby uniknąć jakichś nieporozumień w dalszym ciągu akcji.//
Jak mogłaś się spodziewać, lokal o takiej nazwie nie mógł znajdować się gdzieś w luksusowym centrum, nie była to też restauracja dla przedmieściach, do której szło się całą rodziną na miłą kolację. Bar prezentował się nieźle, nie był zapuszczony ani zaniedbany, ale remont na pewno by mu nie zaszkodził. Na zewnątrz stało zaparkowanych kilka samochodów i motocykli, a także kilku facetów, wyglądających właśnie jak typowi motocykliści, palących papierosy i rozmawiających ze sobą nieopodal wejścia. -
Diablica z jednym pistoletem maszynowym, bo więcej nie potrzebowała, a katany nie sposób niepostrzeżenie przemycić, weszła do środka baru. Na ten moment nie zwróciła uwagi na motocyklistów, a postarała się rozejrzeć po barze od wewnątrz.
-
Tamci za to jak najbardziej zwrócili uwagę na ciebie, ale poza gapieniem się i rzucaniem między sobą uwag, których nie słyszałaś, nie zrobili niczego, więc nie niepokojona weszłaś do środka, co od razu zaanonsował innym gościom dzwonek zawieszony nad drzwiami. Nie żeby się przejęli: jeden facet siedział na wysokim stołku przy ladzie, smętnie wpatrując się w swoją szklankę, zapewne z jakimś alkoholem. Nieopodal barman rzucił na ciebie przelotne spojrzenie, bez przerwy polerując kufel. Poza tym w środku znajdowało się jeszcze kilka osób, o których nic na pierwszy rzut oka powiedzieć nie możesz, siedzących na kanapach przy czterech stołach. Łącznie z pijaczyną i barmanem, w środku doliczyłaś się dziewięciu osób, dwóch kobiet i siedmiu mężczyzn. Za kontuarem, przy którym stał barman, dostrzegłaś też drzwi oraz małe okienko. Pierwsze prowadziły zapewne do kuchni lub na zaplecze, drugie służyło wydawaniu dań.
-
Usiadła przy ladzie i rozejrzała się przelotnym spojrzeniem po obecnych, jednak starała się długo nie wgapiać w innych. Swoją drogą pora wcielić w życie plan, przez co rozumie się znalezienie informatora.
- Poproszę najmocniejszy drink jaki macie. - rzekła i położyła pieniądze na ladę. -
Mężczyzna sączący swój alkohol nieopodal rzucił na ciebie przelotne spojrzenie, gdy to usłyszał, ale szybko wrócił do własnej szklanki. Barman zaś spojrzał na ciebie z lekko uniesioną brwią, ale nie dyskutował, gdy zobaczył zwitek banknotów, które to pospiesznie chwycił i schował do kieszeni. Miałaś przeczucie, że dałaś mu więcej, niż powinnaś, ale było to teraz tak mało istotne, że nie powinnaś się tym przejmować.
Mężczyzna odszedł drzwiami do kuchni bądź też na zaplecze, wracając z butelkami alkoholi i innych składników twojego drinka, które zaczął miksować. -
Diablica czekała cierpliwie na swojego drinka, zgodnie z instrukcjami miała tutaj nieco zabawić nim podejdzie do niej mężczyzna z charakterystycznym tatuażem. No właśnie, kobieta rozejrzała się po barze za nim. Może siedzi gdzieś w kącie jak to dziecko, co zostało skarcone.
-
Jeśli Tornado dobrze ci go opisała, a wątpiłaś, aby kłamała albo coś pomyliła, to nie dostrzegłaś nikogo, kto pasowałby do podanego ci wcześniej rysopisu. Czekanie, nawet mimo otrzymanego drinka, strasznie ci się dłużyło i coraz bardziej męczyło, aż w pewnym momencie do baru weszło trzech mężczyzn. Chociaż przekroczyli drzwi jeden za drugim, to dwaj skierowali swoje kroki do kontuaru, drugi zaś od razu, kiwając jedynie głową barmanowi, zajął miejsce przy jednym ze stołów, plecami do ściany i twarzą do drzwi, wlepiając wzrok w menu leżące na blacie. Nie zwrócił na ciebie uwagi, ale ty od razu poznałaś, że to on jest twoim informatorem.
-
Zgodnie z instrukcjami Diablica miała poczekać aż to informator się z nią skontaktuje, a nie odwrotnie. Postanowiła sączyć drinka i dać pozwolenie na rozwój sytuacji.
-
I słusznie, w końcu zawsze mógł być śledzony i obserwowany. W ciągu dwóch kwadransów tamci dwaj już dawno znaleźli się z piwami przy stoliku, a trzeci z mężczyzn, twój informator, na co wskazywał charakterystyczny tatuaż nad okiem, ruszył ze swojego miejsca w stronę kontuaru. Zamówiwszy piwo, odwrócił się w twoją stronę i szybko zlustrował wzrokiem, po czym uśmiechnął się i wskazał na pustą już szklankę.
- Może jeszcze jednego? Ja stawiam. -
Zmierzyła informatora wzrokiem i przytaknęła. Na ten moment wszystko szło zgodnie z instrukcjami uzyskanymi od Pani Tornado. Niemniej Diablica pozostała uważna i trzymała rękę na pulsie. Nie wiadomo czego można się spodziewać po tutejszych ludziach.
- Z chęcią wypije jeszcze jednego skoro tak przystojny mężczyzna stawia. - powiedziała na głos, żeby sytuacja była jasna i klarowna. -
On uśmiechnął się pod nosem, barman zaś lekko prychnął, ale bez oporów wykonał kolejną porcję napoju, gdy na ladzie znalazła się odpowiednia ilość gotówki. Gdy tylko dostałaś drinka, facet bez słowa wskazał głową na stolik, który wcześniej sam zajmował i ruszył w jego stronę.
-
Wzięła drinka i usiadła przy stoliku.
- A więc? Co masz mi do powiedzenia? - zapytała naturalnie cichym tonem głosu, żeby nie zwrócić uwagi postronnych osób.