Nowy Jork
-
Kuba1001
Antek:
Szpital było widać gołym okiem kilkadziesiąt metrów stąd. Twoja wola, czy chcecie przeszukiwać okoliczne budynki, to głównie bloki mieszkalne, które gwarantują żmudną pracę, ale nie ma pewności co do łupów, jakie są w środku. O ile są.
Ray:
Zabiłeś kilku, ale na dłuższą metę takie chodzenie w kółko i zabijanie pojedynczych Zombie nie ma sensu, a jedynie Cię męczy. Przydałby się jakiś bardziej długofalowy cel czy cokolwiek w tym guście. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Pozostałym plan na pewno pasował, więc ruszyli, po drodze dla zabawy rozbijając przegniłe czaszki kilku napotkanych Zombie kamieniami i fragmentami gruzu, które dość celnie ciskali, robiąc przy tym zakłady. Przed budynkiem szpitala nie widzieliście nikogo ani nic ciekawego.
Ray:
Cóż, było ich tu w bród, gorzej że większość to były już wraki, a z pozostałych wykręcono większość wartościowych części oraz spuszczono ostatnią kroplę paliwa. Czego się spodziewałeś, skoro apokalipsa, bezprawie i masowy szaber trwa od tak dawna? -
-
-
Kuba1001
Antek:
A i owszem, liczne Zombie, często w dawnych uniformach lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych, ale też zwykłych ubraniach. Co ciekawe, każdy z nich był Świeży, co oznaczało też, że musieliście działać szybko i instynktownie, marnując amunicję, ale zabijając wszystkich.
Ray:
Te również były w większości rozkradzione, ale po jakimś czasie udało Ci znaleźć jakiś, który nadawał się do podróży. -
-
antekk5
// Tu zakładam, że Świeże jeszcze żyją. //
Przełączył ogień na automatyczny i wycelował w nadciągające truposze.
‐ Jeden z was niech pilnuje tyłów ‐ nie wiemy, czy nie będą nas atakowały z jednej strony. ‐ rozkazał, a potem strzelił dziesięć razy w kierunku Świeżych, licząc na to, że zginie ich co najmniej połowa. -
Kuba1001
Kuba1001 pisze:Antek:
A i owszem, liczne Zombie, często w dawnych uniformach lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych, ale też zwykłych ubraniach. Co ciekawe, każdy z nich był Świeży, co oznaczało też, że musieliście działać szybko i instynktownie, marnując amunicję, ale zabijając wszystkich.//No to źle założyłeś.//
Ray:
Nie było to rozsądne ani produktywne, ale podreperowało Twoje ego. Byłeś na przedmieściach, więc szybko znalazłeś pomniejszy sklep spożywczy, a nieopodal również mały kiosk. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Znajdowaliście się na parterze, ale wedle rozkazu, porzuciliście je, udając się na górę, gdzie było więcej Zombie, choć głównie przykutych (dosłownie) do szpitalnych łóżek, co pozwoliło się Wam ich pozbyć bez zużycia amunicji. Jak na razie macie trochę płynu do kroplówek, bandaży i morfiny, ale to wciąż mało.
Ray:
Akurat gazety nie były tak ważne, jak jedzenie, woda czy broń, więc towar ten podczas apokalipsy schodził dość słabo, więc tak, jest ich tu całkiem sporo. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Na drugim piętrze było o wiele bardziej rozrywkowo, gdyż już na dzień dobry rzuciło się na Was kilkanaście Zombie, które jakby czekały, aż ktoś tu wejdzie, aby mieć się czym posilić. Dwaj żołnierze Z‐Com wycelowali w nich broń, ale czekali na Twój wyraźny rozkaz, bo pewnie kończyła im się już amunicja.
Ray:
Pomiędzy zwyczajową prasą, w której nagłówki mówiły o dziwnym zachowaniu niektórych ludzi, rozprzestrzenianiu się groźnego wirusa i początku końca świata, odnalazłeś nieco kolorowych pisemek dla dorosłych, których amatorzy cenili bardziej od nich swoje życie, zostawiając je tu. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Twoim dwóm gierojom nie trzeba było powtarzać i po kilku chwilach mieliście pustki w magazynkach, zużyte pestki pod nogami i zaściełaną truposzami podłogę. Pozostali żołnierze wpięli do peemów ostatnie magazynki, z bolesną świadomością, że po ich wystrzelaniu zostaną im tylko noże, pistolety z jednym magazynkiem, własne pięści i opcjonalna szybka ucieczka.
Ray:
Tutaj już nie zastałeś takiego rogu obfitości jak w kiosku, na pierwszy rzut oka wszystko było dokładnie zrabowane, ale możesz liczyć, że ktoś był mało nadgorliwy, i po jakichś szafkach jednak ostały się zdatne do jedzenia resztki. Były też drzwi prowadzące na zaplecze i przegniły Zombie w uniformie kasjera, który leniwie podniósł się zza lady. -
antekk5
‐ * Czyli nici z trzeciego piętra. * ‐ pomyślał, choć tak naprawdę odczuł ulgę, że on i jego kompani nie będą musieli znowu marnować amunicji. Trzeba więc tylko przeszukać drugie piętro i parter.
‐ Dobra wiadomość, kompania. Zostały nam do przeszukania tylko drugie piętro i parter. Więcej amunicji już nie zmarnujemy. ‐ poinformował swoich towarzyszy, oczekując zwiększenia morale.