Nowy Jork
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Antek:
Bandytów nie widziałeś, ale za to dostrzegłeś wbitą w Was kamerę, chyba nawet działającą. To oznacza, że mają tu prąd, a przynajmniej tyle, żeby zasilić kamery. Gorzej, że jeśli te rzeczywiście działają, to na pewno ktoś Was dostrzegł i tyle z imprezy‐niespodzianki.
Ray:
Pośmiali się jeszcze chwilę, ale potem zamilkli, dając Ci okazję do kontynuowania wywodu i wyjaśnienia, co masz przez to na myśli. -
antekk5
‐ * I cały misterny plan w p**du… * ‐ pomyślał, gdyż ktokolwiek ujrzał jego i kompanów, to zdecydowanie ta osoba poszłaby po wsparcie. Zdecydował szukać pokoju kontrolnego i sprawdzić, czy ktoś tam jest.
// Żeby nie było żadnych nieporozumień ‐ z pokojem kontrolnym chodziło mi o monitoring czy coś w ten deseń. // -
-
Kuba1001
Antek:
//Tak, załapałem.//
Nie miałeś bladego pojęcia, który pokój mógłby to być, gdyby nie to, że ktokolwiek tu mieszkał, postanowił zachować oryginalne napisy, więc trafiliście na miejsce bez problemu, bowiem to tutaj dopiero zaczną się schody.
Ray:
‐ Ale wiesz, że nawet gdybyś taki skołował, to swoimi chudymi łapkami niewiele byś zrobił? To kawał konkretnego budynku, żeby się przebić, potrzeba by było co najmniej kuli wyburzeniowej, a jakoś nie widzę takiej w pobliżu. -
-
-
-
-
Kuba1001
Antek:
Nie było, a żołnierze mieli chyba doświadczenie w szturmowaniu budynków, ponieważ jeden ustawił się obok Ciebie, gotów wkroczyć do środka z uniesioną bronią, a trzeci ubezpieczał Was przed wejściem i po otwarciu drzwi.
Ray:
‐ Tylko, że Ty nie masz mieć żadnych planów ani pomysłów, my od Tego jesteśmy. Masz robić tylko za przynętę, mięso armatnie czy coś w tym guście. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Wejście niczym w filmach akcji niezbyt się sprawdziło, jedynie nabawiłeś się w bólu w kostce. Gdy Twój kompan próbował zwyczajnie pociągnąć za klamkę, myśląc, że nie dałeś rady ich wyważyć, to również nie mógł ich otworzyć. Najwidoczniej ktoś zamknął się tam lub zabarykadował od środka, co nie było takie dziwne, skoro miał tam dostęp do wszystkich kamer, to na pewno wiedział, gdzie się udajecie.
Ray:
‐ No to lepiej nie pyskuj i się postaraj, a wszyscy dostaniemy to, na czym nam zależy. -
-
antekk5
Chwycił się za kostkę z bólu, ale po chwili pozbierał się i zasygnalizował towarzyszom, iż chce rozmawiać.
‐ Skoro “wejście smoka” nie zadziałało, to zostały nam dwie możliwości ‐ albo wysadzamy drzwi za pomocą ładunków wybuchowych, albo po prostu idziemy stąd i szukamy aparatury medycznej. Ewentualnie możemy paść na kolana i wypłakać wejście do środka, ale kto się na to k**wa nabierze? ‐ wyszeptał. -