Londyn
-
-
Kuba1001
Antek:
Ze swojej obecnej pozycji widzisz to, co wcześniej, czyli tył pojazdu, i słyszysz głosy, co daje ten sam efekt, jak do tej pory: Żaden.
Vader:
Tym razem nie wpadliście na żadne, więc trafiliście tam bez problemu. Na widok ocalonych ludzi medyk tylko załamał ręce.
‐ Nie opatrzę ich tutaj, nie mam nawet czym. -
-
-
Kuba1001
Antek:
Tylko, że jest tu tak niewiele miejsca, że w ten sposób Ty również nic nie zobaczysz. Poza tym pojazd, który robi Ci w tej chwili za osłonę, niedługo odjedzie…
Vader:
‐ Jeśli jesteś w stanie przełknąć gorzką pigułkę, że przynajmniej kilku zostawimy po drodze, aby uratować resztę, to tak. -
antekk5
W takim razie wyszedł i zaczął szukać innych miejsc do splądrowania. Mógłby to być na przykład sklep z bronią, ale muzeum też nie jest wykluczone, szczególnie, że być może znajdzie się jakiś mundur armii brytyjskiej z okresu pierwszej czy drugiej wojny światowej, który można ubrać, bo to, co obecnie Maredudd nosi, pozostawia wiele do życzenia.
-
-
Kuba1001
Antek:
Sklepów z bronią jest tu więcej niż muzeów, ale większość ludzi, gdy zaczął się masowy szaber, zabrała się właśnie za nie, więc może i muzeum będzie jednak lepszym wyborem? Tak czy siak, odnalazłeś jakieś, wychodząc na powierzchnię. W zasięgu wzroku masz tylko trzy kręcące się dość daleko od siebie Zombie, zwykłe Szwendacze.
Vader:
‐ A co niby miałem na myśli? Pewnie, że słabo. -
-
-
-
dziesiecparoczu
//o czym ty mówisz chłopcze
ja 10 czerwca 2018 pisze: Biorąc pod uwagę, że szwendacze jednak zbyt szybcy nie są wsiada na motor razem z psem, odpala go i odjeżdża w przeciwną strone od szwendaczy
gm 11 czerwca 2018 pisze:Oczko:Może i nie mieli szans dogonić motoru, ale po co, jeśli sam pchałeś się w ich łapska? Byłeś otoczony i tylko cud pozwolił Ci odjechać z tego miejsca w jednym kawałku.
tak dla przypomnienia//
-
-
Kuba1001
Vader:
‐ Cudu, transportu lotniczego albo zrzutu profesjonalnego sprzęty i medykamentów. Nie zbawisz całego świata, kolego.
Oczko:
A więc jedziesz, beztrosko marnując paliwo i hałasując tak, że na pewno każdy w okolicy zwróciłby na Ciebie swoją uwagę, co nie jest zbyt dobre, biorąc pod uwagę, że tych, którzy chcieliby Cię zabić, jest o wiele więcej, niż tych, którzy mogliby Ci pomóc.
Antek:
Powolne, apatyczne i zwyczajnie głupie. Miałyby jakieś szanse, gdyby zaatakowały razem, ale że tego nie zrobiły, to pozbyłeś się ich pojedynczo, cicho, sprawnie i skutecznie. -
-
-
-
Kuba1001
Antek:
Hol nie był zbyt imponujący, choć pewnie przed apokalipsą było inaczej, mógł jedynie robić wrażenie swoimi gabarytami. Nikogo ani nic interesującego nie zauważyłeś w środku.
Oczko:
Trafiłeś do jednej z dzielnic mieszkalnych, a gdzie ludzie, tam i Zombie. Szczęśliwie tych kilka, które były w pobliżu i zareagowały jako pierwsze, rzuciły się w kierunku wciąż sprawnego i pozostawionego na chodzie motoru, który robił wystarczający hałas, aby zwabić tam tych nadgniłych kretynów.
Vader:
‐ To byłoby nawet humanitarne, ale obejdzie się. Nim skończę opatrywać tych, którzy dadzą radę, reszta będzie martwa. ‐ odrzekł takim samym tonem. ‐ Zawsze mogło być gorzej, i tak lepiej że umrą tutaj, niż katowani tam. -
-