Warszawa
-
Kuba1001
Wiewiur:
Nie Tobie, ale innemu z mężczyzn udało się natrafić na kontakt i zapalić światło. Gdy tylko się rozjaśniło, a oczy przyzwyczaiły Wam się do panującej tu teraz jasności, niemalże zachłysnęliście się z wrażenia. Tobie pierwszy, co przyszło do głowy, była zbrojownia z końcówki filmu “Matrix” i mniej więcej tak to wyglądało: Szafki pełne najróżniejszej broni wraz z amunicją i dodatkami do niej. Jeśli dodać do tego jedzenie, wodę, leki i tym podobne z pokoju obok, to natrafiliście na prawdziwą żyłę złota.
Bog:
Widać, że już miał coś powiedzieć, ale zrezygnował, gdy w drzwiach pojawił się strażnik i zawołał go. Westchnął tylko i wziął leżące niedaleko dwa paski materiału, aby stanąć później za Tobą i zawiązać Ci jednym oczy.
‐ Praca wzywa, złotko. Ale obiecuję, że wrócimy do naszej uroczej rozmowy, gdy tylko skończę. Zaczekasz, prawda? ‐ spytał i drugim paskiem zakneblował Ci usta, aby później opuścić pomieszczenie, sądząc po odgłosie zamykanych drzwi. -
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
//“Matrix,” “Matrix: Reaktywacja” i “Matrix: Rewolucje,” więc tak, trylogia. Kurde, aż nabrałem ochoty, żeby znów obejrzeć.//
Nie odpowiedzieli, zabrali się za sprawdzanie z czym mają do czynienia.
‐ Cholera. ‐ powiedział jeden i westchnął głośno. ‐ Sami się udupiliśmy, panowie.
Zohan:
Upadł, choć wyglądało to jakby klęknął na jedno z kolan. Drugi zaś wykorzystał okazję, że zająłeś się jego kompanem, i rzucił się na Ciebie z wyciągniętymi łapami i śliniącą się mordą pełną ostrych zębów i resztek mięsa, oczywiście ludzkiego.
Bog:
Ciężko jest zasnąć będąc związaną i zakneblowaną, więc nie udało się. Wcześniejsza próba wyrwania się także nic nie dała, ale możesz skorzystać z tego, że jesteś tu sama, i próbować ponownie, do skutku. -
-
-
Kuba1001
Zohan:
//Ujdzie, spokojnie.//
Jeden odszedł tylko o kilka kroków, a drugi odszedł na zawsze, gdy mózg doprowadził do zniszczenia mózgu i w konsekwencji ostatecznej śmierci Zombie. Padł martw, razem z nożem, więc musisz się sprężać, żeby go wydobyć i użyć przeciw drugiemu Zombie, który zaatakował identycznie, jak wcześniej.
Wiewiur:
‐ Każda z tych broń ma oznaczenia naszego wojska, czyli próbujemy obrabować Wojsko Polskie. I pewnie przy okazji zabiliśmy kogoś od nich. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Nie wiem, ale lepiej nie ryzykować.
Bog:
Ten ktoś podszedł do Ciebie, ale nie żeby zacisnąć mocniej więzy, które poluzowałaś, ale żeby zdjąć Ci szmatkę z oczu i knebel. Gdy już mogłaś widzieć i mówić, rozpoznałaś w mężczyźnie stojącym przed Tobą strażnika, który stał pod drzwiami, kiedy wprowadził Cię tu ten mężczyzna, który Cię przesłuchiwał.
Zohan:
Pękła w nader efektowny sposób, rozchlapując na około krew, mózg i resztki czaszki. -
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Odzyskanie noża poszło gładko, przy trupach niestety nie znalazłeś nic ciekawego lub pozytecznego.
Wiewiur:
‐ W sumie to raczej się nie obrażą, jeśli trochę podbierzemy, więc bierzcie tyle broni, amunicji, żywności, wody i leków, ile zdołacie. ‐ obwieścił przywódca bandy, zmieniając zdanie.
Bog:
‐ Gdybym wiedział, że tak się rozgadasz, to nie zdejmowałbym Ci knebla. ‐ powiedział półżartem, półserio. ‐ Tamten facet został wezwany na rozmowę z szefem, a ja skorzystałem z okazji, żeby z Tobą porozmawiać. -