Warszawa
-
-
Kuba1001
Killer:
Położenie Słońca pozwalało ustalić, że jest mniej więcej wczesne popołudnie, może około trzynastej.
Zohan:
Poszło im to dość szybko i udali się w dalszą drogę, a mianowicie wprost na Ciebie.
Bog:
Wciąż nic to nie dawało, a podczas próby uwolnienia się poczułaś na ramieniu uścisk czyjejś dłoni i zostałaś wyciągnięta z pojazdu.
Wiewiur:
Broń odebrali, podobnie jak zamknęli drzwi. Czyli może być nieciekawie, jeśli w mroku czai się Zombie, Wampir lub cokolwiek innego. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Więc… ‐ westchnął ktoś, a później odezwał się głębokim, zachrypniętym basem: ‐ Kolejny, tak?
Killer:
Liczne bandy szabrowników i im podobnych, które były tu przed Tobą, raczej nie ułatwiły tego zadania.
Zohan:
Znalazłeś kryjówkę na klatce schodowej jednego z bloków, lecz co dalej?
Bog:
‐ Dotrzymałem swojej części umowy, Twoja kolej. ‐ powiedział mężczyzna, a Ty usłyszałaś gardłowe pomruki, a potem kroki licznych osób taszczących coś w kierunku samochodu i ładujących tam owy towar. Po chwili sam samochód odjechał i zostałaś sama. No, prawie.
‐ Zdejmę Ci ten knebel i szmatkę z oczu, ale pod warunkiem, że nie będziesz krzyczeć. Rozumiesz? ‐ spytał jakiś inny człowiek, a Twoją jedyną możliwością jest kiwnąć głową. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Jestem tym od zadawania pytań, a Ty masz na nie odpowiadać.
Killer:
Problem był taki, że wszystko zostało rozkradzione dawno temu, a nie dość, że wszystko, to najpewniej wszędzie. A przynajmniej w tej części miasta.
Zohan:
Nic takiego się nie stało, zaś znalezienie broni palnej w mieszkaniu cywilnym, do tego sprawnej, działającej i naładowanej było równie możliwe, jak odkrycie leku, dzięki któremu mieszkańcy globu przestaną zżerać się wzajemnie.
Bog:
Po chwili miałaś już wolne oczy i usta, dzięki czemu zobaczyłaś grupkę trzech mężczyzn w średnim wieku, wyglądających jak typowy ocalony: Najróżniejsze, przeważnie skórzane lub niekrępujące ruchów ubrania, liczne dodatki w postaci kolców na podeszwach lub czubkach butów, naramienników, karwaszów, nagolenników i napierśników ze złomu, a także prymitywna broń w postaci własnoręcznie skleconych kołczanów pełnych strzał i łuków, choć jeden miał też pistolet w kaburze, a przynajmniej coś co go przypominało tkwiło w niej. -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
‐ Jedno już zadałem, więc wystarczy.
Killer:
Akurat ciężko określić, gdzie możesz liczyć na jakieś łupy… Niemniej, po podjęciu marszu zauważyłeś, że jedną z (chyba) możliwych drug blokuje spora grupa Zombie licząca kilkanaście osobników.
Bog:
‐ Tak jakby Cię ocaliliśmy, także wiesz… Może trochę więcej wdzięczności? ‐ spytał jeden z mężczyzn.
Zohan:
Otworzenie nie było trudne, a w środku nie zastałeś prawie nic. Szabrownicy i im podobni zdążyli skutecznie ogołocić mieszkania ze wszystkiego, co nie było zbyt solidnie przymocowane do podłóg i ścian. -
-
-