Warszawa
-
Kuba1001
Killer:
Dwie wiadomości, dobra i zła: Dobra jest taka, że nic nie jebło. Zła jest taka, że nic nie jebło, bo brak prądu i nadal ciemno.
//Zdania bez myślnika będę traktował jak myśl.//
Bez słowa ruszyli w kierunku owego budynku, tylko jeden z mężczyzn odłączył się od grupy i udał się w kierunku namiotów, jednakże wychodzi na to, że musisz iść razem z tamtą dwójką. -
-
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Z tym, że on Cię już zauważył, ale masz przewagę szybkości, więc spokojnie dotarłeś na parter bloku mieszkalnego.
Killer:
Szabrownicy zabierali takie rzeczy w pierwszej kolejności, zaraz po jedzeniu, wodzie i medykamentach.
Wiewiur:
‐ Musisz się zgodzić.
Bog:
//:)//
Sprawnie to szło, może do chwili, gdzie pod wejściem zatrzymała Cię para strażników, zaś Twoi dotychczasowi towarzysze kazali Ci zostać. -
-
-
-
-
Kuba1001
Killer:
Ciche powarkiwanie jakie usłyszałeś gdzieś w głębi magazynu sugeruje, że jak najbardziej coś się tu czai, a do tego pewnie jest głodne.
Wiewiur:
‐ Macie dostarczyć ładunek, jeśli po drodze dacie radę przywieźć jakieś łupy to tym lepiej. Wszystko jasne?
Zohan:
Byłaby to marna obrona, ale szczęśliwie po kilku próbach schwytania Cię lub wejścia do środka zrezygnował. Najwidoczniej nie zawsze większy może więcej.
Bog:
Wszyscy obecni zignorowali Twoje słowa, ale po kilku minutach znów zobaczyłaś jednego z towarzyszących Ci mężczyzn, zaś strażnicy przepuścili Cię, żebyś mógł wejść. -
-
-
-
-
Kuba1001
Bog:
Byli to słusznej postury zakapiory, więc jednocześnie trąciłaś obu, ale z drugiej strony właściwie niewiele to dało. Niemniej, ruszyłaś dalej, wiedziona przez swego kompana.
‐ Przedyskutowaliśmy wszystko i możesz tu zostać, choć są pewne warunki.
Zohan:
Okolica taka sama jak wcześniej, a więc puste ulice, ruiny, gdzieniegdzie wraki aut, ciała i szwendające się Zombie. Poza tym Twardy zaczął odchodzić w inny rejon miasta.
W mieszkaniach nic nie znalazłeś, wszystko było dokładnie rozkradzione już wcześniej.
Killer:
Skoro nie granaty to nie masz nic takiego. W sumie to nawet się obejdzie, bo dwa Wampiry same biegną w Twoim kierunku.
Wiewiur:
‐ Tego dowiesz się na dole. ‐ odparł, wskazując na grupkę ludzi stojących przed wejściem, a sam udał się w przeciwnym kierunku. -
-
-
-