Waszyngton
-
-
-
Kuba1001
//Uznajmy, że wysiadłeś z samochodu po tym, gdy się zepsuł. Samochód jechał po drodze, więc pewnie idziesz wzdłuż niej. Tylko że naprzód czy w przeciwnym kierunku, gdzie byli kanibale i miasteczko?
Przypominam też, że masz więźnia w samochodzie, gdyby Ci uciekła to nie byłoby zbyt wesoło.// -
-
-
-
Kuba1001
//Możesz nie mieć o kim myśleć, kiedy wrócisz, ale okej.//
Cisza, spokój, świeże powietrze, a ptaszki śpiewają. Gdyby nie głodni i zdecydowanie wściekli kanibale kręcący się gdzieś w okolicy to pewnie byłoby tu całkiem miło.
Maszerowałeś blisko godzinę, nic ciekawego się w tym czasie nie działo. Dopiero teraz do Twoich uszu dotarł dźwięk nie tak odległej eksplozji, zobaczyłeś też tumany ziemi, która wyleciała w powietrze, i walące się drzewa. -
-
Kuba1001
Przedzierając się lasami na miejsce zauważyłeś małą polanę nieopodal drogi, gdzie stał sprawca całego zamieszania, czyli czołg, choć trzeba przyznać, że znacząco zmodyfikowany, do tego ze sporą wizją artystyczną. Tak czy siak, wszystkie jego karabiny maszynowe, działka i działo skierowane były w stronę lasu, gdzie padły dosłownie tysiące pocisków. Kanonada trwała jeszcze kilka minut, dopiero wtedy pojazd przestał, choć nie wiedziałeś czy to dlatego, że skończyła mu się amunicja, czy może dlatego, że zniszczył to, czego Ty nie widziałeś.
Obserwując strzelaninę zauważyłeś, że drogą, z kierunku, w którym szedłeś, nadjeżdżają jakieś pojazdy, choć są zbyt daleko, żebyś mógł rozpoznać jakie dokładnie. -
-
Kuba1001
Były to ciężarówki, wszystkie obite blachą, zaopatrzone w kolce po bokach i z przodu. Nad pasażerem, obok kierowcy, wycięto włazy, przez które wystawali strzelcy operujący karabinami maszynowymi na dachu, każdy pojazd miał jeden taki. Poza kierowcą i strzelcem z tyłu, na pace, mieściło się dwunastu żołnierzy. Dostrzegłeś trzy takie pojazdy.
Po chwili zrozumiałeś jednak, że nie są to żołnierze, bo o ile zachowywali porządek, dyscyplinę, byli dobrze wyposażeni i znali się na tym, co robią, to nie mieli mundurów ani oznaczeń Z‐Com, Milicji bądź Armii Światowej, więc to pewnie najemnicy, psy wojny wspierające jedną z organizacji w zamian za wikt, opierunek, amunicję, paliwo i tym podobne. -
-
Kuba1001
‐ Tam jeszcze jakiś dycha! ‐ usłyszałeś po kilku minutach przedzierania się przez las. Domyśliłeś się, że jeden z najemników krzyknął to pod Twoim adresem, zauważyłeś też jak pięciu z nich biegnie w Twoim kierunku, a operator karabinu maszynowego na ciężarówce posłał serię, choć niecelną, to na Twoją głowę posypały się igły, fragmenty drzew, liście i gałązki.
-
-
-
-
Kuba1001
Szukanie warsztatu w środku lasu? To już prędzej znajdziesz te opony rosnące na drzewie… Nie, nie widzisz nic, ani samochodu, ani czegokolwiek, co może pomóc go naprawić. Możesz przyglądać się co najmniej najemnikom, którzy rozstawiają swój obóz na polanie. No i spróbować się z nimi dogadać, najwidoczniej za pierwszym razem wzięli Cię za jednego z tych bandytów czy innych kanibali, którzy zaatakowali Twój samochód, a zostali tu wysłani, aby ich wybić… Tak, jeśli ktoś posłał tu najemników takiego kalibru, w takiej liczbie i z takim sprzętem, to tych psychopatów może kryć się tu zdecydowanie zbyt wiele… Może nawet setki lub tysiące. Cała leśna enklawa kanibali.
-
-
-