Mimo wszystko jednak idzie powoli, acz metodycznie wraz z uczepioną niego Białą. Kiedy już docierają na promenadę, mówi do niej łagodnie:
-Możesz mnie już puścić? Nie, żeby coś, ale takiego czepianie się jest dla mnie niewygodne przy chodzeniu.
-To, gdzie chciałabyś teraz iść? Mają tu jadłodajnie, plażę, salon gier i tą fikuśną górę z posągiem olbrzymki - mówi spokojnie, pokazując jej każde z miejsc palcem
-Ale technicznie jest to i tak mój majątek! - odparł wzburzony, po czym uśiwdamiając sobie, że ta dyskusja do niczego nie doprowadzi, oznajmił oschle, by zmienić temat - A ty się tak nie wymądrzaj. Chodż, pójdziemy coś zjeść.