Beach City

[Andreas D.]

Woj2000

-Musielibyśmy wrócić do domu…

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-A to daleko proszę pana?

[Andreas D.]

Woj2000

-Dwie godziny na piechotę. A w tym mieście nie ma żadnych taksówek, a autobus przyjeżdża raz na dzień. Dopóki nikt nie wymyśli teleportacji, może na dzisiaj zadowolimy się czym innym? Zabierzemy się na pizzę jutro.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Diamencik zaczęła lewitować cztery metry nad ziemią.
-A może pan ze mną poleci?

[Andreas D.]

Woj2000

-TY UMIESZ LATAĆ?! - krzyknął zszokowany

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Umiem, proszę pana. To coś dziwnego?-powiedziała spokojnie Biała.

[Andreas D.]

Woj2000

-TAK! NA ZIEMI LATAJĄ TYLKO PTAKI I SAMOLOTY! - krzyczy z niedowierzania, spoglądajac na lewitujący Diamencik.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Naprawdę? To dziwne, proszę pana. Ja mogę latać bez problemu.-powiedziała i zaczęła latać dookoła Kevina.

[Andreas D.]

Woj2000

-A w ogóle ty mnie udźwigniesz? - zapytał się, wciąż niedowierzając - Przecież jesteś dzieckiem. Dzieci nie są silne.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Diamencik objęła Kevina w pasie podczas latania i go uniosła w górę bez problemu.

[Andreas D.]

Woj2000

-Łoł, chyba bardzo lubiłaś Actimel pić! - skomentował, będąc unoszony nad ziemią przez najdziwniejsze dziecko, jakie spotkał.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Ma pan składniki w domu, czy trzeba je dopiero kupić?

[Andreas D.]

Woj2000

-Powinny być już w domu. - powiedział, przypominając sobie, że jego mama zawsze kazała robić większe zapasy produktów spożywczych na wypadek gości czy przyjęcia.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

-Mogę już lecieć, proszę pana?

[Andreas D.]

Woj2000

-Leć. Tylko ostrożnie! - przestrzegł ją.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Diamencik mocno trzyma Kevina i poleciała 300km/h w stronę posiadłości Kevina.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

// grupy.jeja.pl/topic,64772,posiadlosc-kevina,0,2.html#post1893323 //

[Andreas D.]

Woj2000

Po szybkim i intensywnym biegu Kevin dotarł na molo, po czym mimowolnie padł wyczerpany na ławkę, by móc zergenerować siły. Jednocześnie wciąż gorączkowo, z istnym szaleństwem w oczach, obserwował okolicę, by znaleźć Stevena bądź ktoregoś z jego znajomych.

[Andreas D.]

Andrzej_Duda

Nie widać żadnej z jego ciocio-siostro-matek, ani samego Stevena.

[Andreas D.]

Woj2000

Kiedy już trochę odsapnął, z wyraźym trudem zwlekł się z ławki i rozpoczął obchód po okolicy pląży, szukając jego jakichkolwiek śladów. Jeśli spotkał jakiś ludzi, to dopytywał się o niego.