Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
“W obliczu takiego kryzysu, zawsze możesz liczyć na moją pomoc. Powiedz mi kiedy mam się stawić i gdzie, a przybędę w sam czas.”
-Do Sanktum, tutaj opracujemy plan
“Rozumiem. Przybędę tak szybko jak tylko potrafię przybyć.”
-Dziękuję przyjacielu.- Strange znów zerwał telepatyczny kontakt i zawołał -Wong! Udało Ci się?
Wong nie odpowiada.
Stephen pobiegł szybko w kierunku Kotła Kosmosu żeby zobaczyć co z Wongiem.
Kiedy dotarł, zobaczył Wonga praktycznie całego w działająym Kotle.
Podjął więc próbę wyjęcia przyjaciela z tego artefaktu
Kocioł go wessał trochę mocniej niż ustawa przewiduje…
Stephen stworzył sobie bat, którym oplątał wystającą część Wonga i teraz próbuje
Już prawie, prawie wyszedł…
Trzeba szarpnąć mocniej i powinno się udać
Iiiii poszło! Wong wygląda na rozkojarzonego.
-Pamiętasz coś? Wiesz kto mógł Ci to zrobić i jak się tu dostał?
-Aktualnie, po prostu trochę za bardzo się zagapiłem.
-No nic ludzka rzecz. A co do rozmów z czarodziejami udało Ci się przed tym wypadkiem?
-Tak, owszem. Zaprosiłem kilku mniej znanych Magów na konferencję w Sanktum.
-Dobrze, ja kontaktowałem się z Doktorami Druidem i Voodoo. A jak myślisz, bo Oko mi raczej odradzało, ale czy zaprosić tutaj Wandę Maximoff jako nasze magiczne wzmocnienie?
-No cóż… Powiedzmy, że może być. Skoro już i tak będzie tu niezła gromadka, to co nam szkodzi zaprosić jeszcze ją?
-Brałem też pod uwagę Doktora Dooma, ale jednak wolę nie, wiesz czemu-