Sanktum Sanktorum [ZIEMIA]
-
Tylko teraz najbardziej zastanawiającą kwestią jest to, co ten duch może mieć na myśli przez zaproszenie Doktora Strange’a na herbatę do niego… Bo można to interpretować różnie.
-A gdybyś potrzebowała pomocy w swoim magicznym szkoleniu, zwróć się do mnie. - odpowiedział kulturalnie. -
Patrząc na to, jakie to jest miejscami dziwaczne, pełne magicznych cudów, a zwłaszcza niezbyt logiczne miejsce, równie dobrze może się okazać, że faktycznie chodzi mu o najzwyczajniejsze w świecie picie naparu z ziół w towarzystwie dawnego ucznia. Kto tam wie?
-Czuję się zaszczycona. - odpowiedziała całkowicie szczerze, posyłając Starożytnemu lekki uśmiech - Na pewno skorzystam z tej możliwości. -
Dokładnie - kto tam wie? Serpentyn na pewno wie choć tyle, żeby lepiej nie zakrzątać sobie głowy niepotrzebnie dużymi ilościami prób interpretacji słów maga, które może nawet nie były w ogóle do interpretacji przeznaczone.
-Przyjemność leży po mojej stronie. Żegnaj, Zielona Serpentyn. - odpowiedział głosem niczym letnia bryza, po czym powoli zaczął się oddalać wgłąb lustra. -
Po tym nadzwyczaj specyficznym spotkaniu, Serpentyn mogła przed sobą przyznać, że nie tego się spodziewała. Wiedziona swoją charakterystyczną dla siebie ostrożnością, sądziła, że to oto lustro najprawdopodobniej uczyni jej jakąś krzywdę, ewentualnie doprowadzi do naterializacji magicznego, niebezpiecznego bytu. Jak widać, w jej życiu pojawiają się też dosyć pozytywne zaskoczenia, do tego związane z piznawanymi osobami…
-Żegnaj, Najwyższy Czarodzieju. - powiedziała spokojnie do nieaktywnego już lustra - Doktor Strange już szykuje się na herbatę.
Po chwili odeszła jednak od lustra, licząc na to, że w końcu dojdzie do mniej fantastycznego miejsca. -
Nie da się zaprzeczyć, to spotkanie to była naprawdę miła odmiana od tego całego szaleństwa, które w ostatnim czasie spotykało Serpentyn. Teraz jedyną dość interesującą kwestią do przemyślenia po tym wszystkim jest to, w jaki sposób duch Najwyższego Czarodzieja siedzący w zaklętym zwierciadle może napić się herbaty ze swoim uczniem, który wciąż należy do świata żywych…
Jej chęć tym razem się spełniła. Dosłownie po jednym zakręcie za wysoką, prawie sięgającą do sufitu szafką książek, zobaczyła wyjście z biblioteki. Wygląda na to, że na obecną chwilę koniec magii i czarodziejstwa. -
Serpentyn odetchnęła z ulgą, szczerze ciesząc się z takiego obrotu wypadków. Bądź co bądź, taka nierozważna eskapada po czarodziejskiej bibliotece mogłaby się skończyć czymś o wiele gorszym.
Jednak lepiej już o tym nie myśleć, tylko wyjść z biblioteki i dołączyć do Wonga, któremu warto byłoby przekazać wiadomość dla Strange’a, a przy okazji zwyczajnie zabić czas, w którym jej skarbeniek robi coś bardzo ważnego. -
Racja. I tak ma wręcz ogromnego farta, że trafiła akurat na byłego mistrza jej gospodarza, a nie, przykładowo, jakiegoś demona, który by ją opętał. I przy okazji ma nauczkę, żeby nie grzebać po takich miejscach bez nadzoru jakiegoś czarodzieja.
Hmm… Jeśli dobrze pamięta, to ostatnio kiedy widziała Wonga, ten wybierał się do kuchni lub innego ludzkiego pomieszczenia gospodarczego, w celu przygotowania herbaty. Skoro trochę czasu od tej pory minęło, to można wywnioskować, że jest teraz w pokoju dla gości i piję herbatę, bądź też już ją wypił. -
Serpentyn w takim razie wolała uznać za bardziej prawdopodobną opcję, że już siedzi sobie w salonie i popija sobie ten napar z ziół, który w różnych formach pojawiał się chyba w niemal wszystkich organicznych kulturach, z jakimi miała do czynienia w swoim długim życiu. Czy by to nie były Skrulle, czy by to nie byli Kree, Shi’ar czy wiele innych pomniejszych ras, każda oprócz zwykłego picia potrzebnej do życia wody robiła coś na jej podstawie, używając do tego jakichś roślin czy innych rzeczy zmieniających smak takiej wody. To chyba… jakaś bardziej uniwersalna cecha istot organicznych, tuż obok tego, że większość ras jednak wygląda z grubsza podobnie - mają głowę, dwie nogi i ręce oraz podział na płcie.
Tak sobie rozmyślając o meandrach organicznych kultur, których nawet ona niezbyt rozumiała w pełni, mimo bycia dosyć ksenofilskim Klejnotem, popełzała sobie spokojnie do salony Sanktum Sanktorum, wodząc wzrokiem za pomocnikiem najpotężniejszego czarodzieja na Ziemi. -
Hm, to właściwie wyjątkowo ciekawa kwestia. I o ile fakt, że większość ras i gatunków dominujących w kosmosie, w tym Klejnoty, to bipedalne istoty o dwóch kończynach górnych można zrozumieć, bo to wyjątkowo optymalna forma bez większych wad, to tą zagwostkę z zaparzaniem ziół trudniej w ten sposób wyjaśnić. Jednym z sensowniejszych wytłumaczeń wydaje się to, że wszystkie istoty organiczne w miarę rozwoju już nie zadowalają się samą wodą, więc na drodze metody prób i błędów prędzej, czy później znajdują jakieś nietrujące zioło, którym sobie wzmacniają wrażenia towarzyszące podstawowym funkcjom życiowym. Huh. Chyba tak jest. Aż ciekawe, co Mistyk o tym sądzi.
Tymczasem, Wong już z gotową zastawą do herbaty spokojnie sobie czeka przy stole na środku, siedząc w specyficzny sposób, ponieważ przy tym stoliku nie ma zwyczajnych krzeseł, a do tego jest dostosowany do takiej pozycji. Widać, że jeszcze nie nalał niczego, żeby napar nie wystygł pod nieobecność Serpentyn. -
Patrząc na jego związek zarówno ze światem Klejnotów, jak i ogólnie mówiąc istot organicznych, to właśnie on może okazać się największym ekspertem i swoistym biegłym w tych jej pytaniach. Ale na takie odpowiedzi będzie jednak Serpentyn musiała zaczekać, aż wróci ze swoich bibliotecznych poszukiwań, o których jej wcześniej tego dnia wspominał.
-Witaj ponownie, Wong. - zaczęła pogodnie i uprzejmie, z uśmiechem na ustach, widząc asystenta Najwyższego Czarodzieja przy stole - Widzę, że już wszystko gotowe. -
A dopóki tych bibliotecznych poszukiwań nie skończy, to Serpentyn najchętniej empirycznie przekona się o zaletach ziół zalewanych gorącą wodą, aby nadać jej smaku. A w wykonaniu kogoś takiego jak Wong na pewno będzie to coś specjalnego.
-Ja również witam panią, pani Serpentyn. - odpowiedział uprzejmie i stoicko spokojnie, po czym nalał z imbrykado filiżanek jeszcze parującą herbatę i dodał - Jak najbardziej wszystko jest gotowe. Proszę siadać i się częstować.