Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Killer: Niezły doktorek z tego całego Strange’a. Kor: To oznacza, że Czarna Diament jako jej stwórczyni też powinna umieć to zrobić…
No to szuka jakiegoś radia czy całego tego internetu.
A on czeka na rozwój zdarzeń.
Kor: Natrafił na coś, co nazywa się… Bi Bi Si kropka kom. Killer: Czarna trochę odpłynęła…
“Weszła” w to. Co to jest.
-Uhm…Czarna chyba znowu odpłynęła…
Kor: Najwyraźniej “strona” z wiadomościami. Killer: -Tak, zauważyłem. Nie przerywaj jej proszę.
Poszukała tam tych “wiadomości”.
Wzruszył lekko ramionami i patrzy się na Czarną, która wygląda jak nowoczesny komputer z bluescreenem.
Kor: Przez U…Es…A… Przeszło tornado. Kiler: Trochę to śmieszne, prawdę mówiąc, te jej odpłynięcia.
Ta. Szczęście, że on tak często nie odpływa.
-Co to jest USA?
Killer: A w każdym razie jak na razie tego nie robi tak często. Kor: Strange się przez chwilę zastanowił. -Długo by opowiadać. Mogę Ci wypożyczyć kilka książek o historii Ziemi oraz poszczególnych krajów, jeśli chcesz.
-Dziękuję, Doktorze… Nie sądziłam, że to powiem do lekarza.
A Czerwony rozejrzał się po “muzeum”. Co tu oni mają?
Kor: -A ja, że spotkam dwa Diamenty jednocześnie. Killer: Jakiś kocioł, pelerynę, skrzydlate buty, kostur…
-Los to kapryśny byt, nic na to się nie poradzi.
-A ja znam osobiście te, które go kreują. No nic. Prawdopodobnie przeczytanie mi ich zajmie… 3-4 minuty…
Kor: -Trafisz sama do biblioteki, czy mam Cię podprowadzić?
-Bardzo bym prosiła. Nie wiem, jak to miejsce się zachowa.