Sandy Island Town
-
Andrzej_Duda
CBPL:
Erine się zbudziła… Trudno określić jak długo sobie spała, ponieważ kiedy już otworzyła oczy zobaczyła, że jej okna są szczelnie zasłonięte roletami w ten sposób, że bez ich zwinięcia lub odchylenia nie da się stwierdzić zdecydowanie pory dnia. Plus jest taki, że czuje się wypoczęta.
Woj:
O ile zdolności regeneracji trudno zmierzyć jedną miarą, to jest pewność co do tego, że innym ważnym czynnikiem dzięki któremu Alejandra żyje jest to, że kiedy jest w formie Ghost Ridera, dosłownie nie możliwe jest zabicie jej fizycznie.
Kiedy się wściekła i z gniewem spróbowała przyzwać łańcuch… Ten się pojawił. Poniekąd. W piasku na chwilę otworzyła się piekielna wyrwa, z której jak torpeda wystrzelił w górę płonący łańcuch. Cóż, trudno stwierdzić czasowo, kiedy spadnie na dół. -
-
Woj2000
Jakby do całego zamieszania z cholerną burzą piaskową, dzieciakiem z mackami i pokiereszowanym Loganem czegoś brakowało, to tylko jej szwankujących zdolności. Czemu ten, dosłownie, przeklęty łańcuch nie mógł zachować się jak za każdym razem?!
Nie mając zbytniego pola manewru w tym wszystkim, Alejandra postanowiła ucieć do bajprostszych możliwych rozwiązań i zaczęła zybki bieh przez zawieruchę w stronę celu ze świadomością, że bawet te macki niewiele zdziałają na demoniczną regenerację Ghost Ridera. -
// Podnoszę temat do góry
-
CBPL:
Niestety, w pokoju Erine nie ma żadnych zegarków. Ani analogowych, ani cyfrowych.
Woj:
Najwidoczniej Duch Zemsty uznał, że Alejandra nie może mieć tak łatwo i trzeba jej dopierdolić, bo jakże by inaczej?
Po chwili dość odważnego berserkowania w kierunku bliżej nieznanego napastnika, dotarła do punktu, w którym macki ją młócą jak kołowrotek tak intensywnie, że nie wiadomo jakim cudem ona jeszcze stoi. Musi szybko zdecydować jakie podejście wybrać wobec tego… Dziecka, które stoi w zasięgu jej rąk. -
Nie zastanawiając się nad tym, jakim cudem w ogóle nie odczuwa tej całej nawały ciosów, postanowiła najzwyczajniej w świecie zrobić odważny sus i rzucić się na tego dzieciaka z łapami, by w najlepszym razie go powalić na ziemię i tym samym przerwać działanie jego mocy.
-
Nareszcie! Udało się spacyfikować tego smroda… I w tym momencie łańcuch piekielnego ognia postanowił poddać się działaniu grawitacji do końca i spaść na ziemię, uderzając prosto w płonącą czaszkę Alejandry. Dobre tyle, że przynajmniej nie zluzowało to jej uścisku. Teraz tylko czekać aż przestanie latać pył jak huraganie, żeby zobaczyć wizerunek tego małego gówna.
-
Nie zwracając zbytniej uwagi na oberwanie łańcuchem, oczekuje na opadnięcie pyłu, by móc spojrzeć na szczyla, który sprawił jej i Loganowi tyle kłopotów. Oczywiście nie zamierza się w niego wpatrywać zbyt intensywnie, bo wtedy szansa na przypadkowe Pokutnicze Spojrzenie tylko wzrasta. A, mimo wszystko, na pewno Alejandra nie zamierza sprowadzać na dziecko seans przeżywania wyrzutów sumienia i zadanego bólu zwykłemu dzieciakowi.
-
Kiedy tylko pył opadł, Alejandra zobaczyła coś, czego się zdecydowanie nie spodziewała. Jest to dość znany przeciwnik X-Manów, Mutant Omega Red… Ale w wersji dziecięcej i płaczący tak, że chyba nie szczególnie widzi nawet co się dzieje.
Tymczasem Wolverine wstał, już zregenerowany, ale wciąż zakrwawiony, po czym stanął obok Alejandry i powiedział obojętnie:
-Ta. To jest to co widzisz. Krótka czy długa historia? -
Erine
No to ona zdejmuje piżamę i przebiera się w strój codzienny. Zajęło jej to chwilę, a potem zeszła na dół po schodach, aby sobię zrobić śniadanie na początek (?) dnia. Wręcz się spieszyła, ponieważ brzuch odrazu zaczął jej burczeć. -
Nie…
Bardziej niewiarygodnej rzeczy Alejandra w swoim życou chyba nie mogła przeżyć. A przecież jest nosicielką pradawnego demona wymierzającego karę grzesznikom!
Słysząc obojętny ton Logana, odwróciła się w jego stronę, wciąż prztrzymując zmutowanego dzieciaka-superzłoczyńcę do ziemi, by jednocześnie ponownie zmienić się w swoją oryginalną postać i powiedzieć wielce zdumiona, by nie rzec, zszokowana:
-Wolę krótszą. Serio. -
Alejandra zdecydowanie widziała w swoim życiu naprawdę wiele, ale na liście tych “wielu” rzeczy na pewno nie było zobaczenie jednego z najbezpieczniejszych mutantów w wersji dziecięcej!
Logan westchnął, po czym szybko oraz ponuro odpowiedział:
-Jest taki skurwysyn z innej planety. Nazywa się Mojo i prowadzi kosmiczny program telewizyjny w którym porywa X-Manów, zmienia ich w dzieci i używa jako aktorów w tym czymś. Teraz się przerzucił na naszych przeciwników. Ta. To jest krótka wersja. -
Słysząc ten, wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka, stek wierutnych bzdur, Alejandra nie tylko ucieszyła się z faktu, że nie poprosiła o dłuższą wersję, ale też tak się zadziwiła, że aż gębę rozdziawiła z tego całego wrażenia. Bądź co bądź, na tym świecie dzieje się wiele pojebanych rzeczy, jednak kosmiczny telewizyjny potentat-pedofil porywający X-manów i robiący z nich dzieci to jednak nieco za dużo jak na granicę jej osobistej toleracji dziwności.
Kiedy Logan skończył, jedną ręką złapała infantylną wersję Omega Reda za fraki i podniosła go do góry, zaś drugą złapała się za głowę i rzekła z mieszaniną zdziwienia i zrezygnowania:
-Dobra, ja się więcej nie dopytuję… Tylko mi powiedz, co teraz zrobić z tym szczylem… -
Erine:
Tak właściwie… Nie koniecznie jest to początek dnia. Jest równo południe… A najwidoczniej Erine jest jakaś przeklęta w kwestii rodziców, ponieważ zbudziła się jakieś dwie godziny przed czasem żeby spotkać się z rodzicami przed tym jak pojechali do pracy.
Alejandra:
W tym przypadku Alejandra może się poszczycić tym, że w rekordowym tempie w jej życiu dzieją się pojebane rzeczy. Najpierw zostaje Ghost Riderem, potem biblijny Adam próbuje wykorzystać jej moc dla własnych celów, a teraz… To. Po prostu kurwa to.
Wolverine założył ręce, po czym odpowiedział lekko zdegustowany:
-Mnie się pytasz? To ty tu miałaś mieć podejście dla dzieci. Tak standardowo, to my się napiepszaliśmy, dopóki nie przyszło wsparcie kogoś z nas albo któryś z nas nie padł… Ale… Coś mi nie pozwala rozpłatać tego szmaciarza, kiedy jest dzieckiem. -
@Lego-Gayoda
Erine
Poszła do kuchnii, przechodząc koło rodziców i machając im ręką na powitanie. -
-Co się dziwisz? - szybko odparła - Dzieci nie powinno się krzywdzić, nawet, jeśli to inne wersje tych złych. No nic…
Po tym słowach spokojnie ułożyła małego Reda na ziemi i przy nim przykucnęła.
-Mały, już, spokojnie… - zaczęła spokojnym, kojącym tonem - Już nic się nie dzieje, nie ma powodu płakać… -
@Kaiserowsky // Miałem na myśli, e rodzice już pojechali do pracy
@Woj20000
-Ta… Nie zapominaj tylko, że może i to jest bachor, ale jednak na mocy to nie szczególnie stracił. - odpowiedział Logan, po czym z obrzydzeniem się odwrócił plecami.
Natomiast mały Omega Red mocno się chwycił Alejandry tak, że aż ją zabolało i przez łzy wyjąkał:
-Ja… Ja chcę do domu…
Można usłyszeć obrzydzenie Logana na podstawie samego jego westchnięcia. -
Ajć… Mimo tego wszystkiego, Wolverine ma całkowitą rację. Niby jest dzieckiem, jednak wciąż to złoczyńca, tylko… taki pomniejszy i o prawdopodobnie dziecinnym umyśle, więc Alejandra będzie musiała w kontaktach z nim lawirować między zrozumieniem a sporą dozą ostrożności, by nie zostać z ręką w nocniku.
-Świetnie, lepszej metafory nie mogłam znaleźć - skarciła się w duchu za tą przesiąkniętego ironią losu, po czym próbując odkleić dzieciaka jak najlżej od siebie, jednocześnie mówiąc:
-Spokojnie, zabierzemy cię tam. Tylko uspokój się, bądź grzeczny i, co najważniejsze, słuchaj się mnie i pana Logana, dobrze? -
Erine
No to idzie do kuchnii zrobić sobie śniadanie, ot co. -
Woj:
Tylko że największy problem jest wciąż w tym, jak to odkręcić! Zakładając, że w ogóle się to da odkręcić.! W końcu… Demony demonami, piekło piekłem, ale Alejandra nigdy o zmianie czyjegoś wieku nie słyszała tak w praktyce. Należy mieć nadzieję, że skoro Logan coś wie o tym całym… Mojo. Powinien mieć jakieś doświadczenie w takich sprawach, prawda?
-Dobrze. Dobrze, proszę pani… - odpowiedział, po czym lekko się jej nachylił do ucha i powiedział szeptem - Ale nie chce się słuchać pana Logana… On śmierdzi i chciał mnie skrzywdzić.
Erine:
No cóż, płatki, tak jak standardowo?